Podczas konkursu lotów narciarskich w Oberstdorfie byliśmy świadkami dyskwalifikacji, chociażby Stefana Krafta i Anze Laniska. Taki sam los w Willingen spotkał Timiego Zajca. Było to o tyle zaskakujące, że do tej pory zawodnicy z czołówki Pucharu Świata praktycznie za każdym razem bezproblemowo przechodzili przez kontrole.
Proste wytłumaczenie
- Zbliżają się mistrzostwa świata w Trondheim i być może zobaczyliśmy standardowe pogrożenie palcem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Kot, ekspert Eurosportu.
Imprezę tę mężczyźni oficjalnie rozpoczną 28 lutego, a więc za cztery tygodnie. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy przed mistrzostwami świata czy igrzyskami olimpijskimi pojawia się więcej dyskwalifikacji. Dzieje się tak regularnie, a kontrolerzy w ten sposób chcą niejako zahamować zapędy sztabów szkoleniowych do potencjalnego naginania przepisów.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski ma trójkę dzieci. "To przede wszystkim frajda"
Jednocześnie Kot wraca do słów, które wypowiedział na łamach naszego portalu wcześniej. Wówczas tonował nastroje i podkreślał, że Austriacy czy Niemcy są świetnie przygotowani pod względem sprzętowym, a dodatkowo wiedzą, jak dokładnie ustawić się podczas kontroli, dzięki czemu nie mają kłopotów z zaliczeniem jej.
- Akurat teraz w przypadku Krafta nie wyszło. Rumuni, Kazachowie czy Ukraińcy są dyskwalifikowani, gdyż już na oko widać, że mają węższe kombinezony. Dodatkowo nie potrafią tej kontroli przejść. Pomysł na szycie kombinezonów czy wykorzystanie wszystkich nowoczesnych metod u nich jeszcze raczkuje, więc mają problemy - tłumaczy nasz rozmówca.
Trener skoków grzmiał już dawno
Nie zmienia to jednak faktu, że nadal wielu kibiców uważa, iż Niemcy oraz Austriacy są lepiej traktowani przez światowe władze skoków narciarskich. Dzięki temu ma się przymykać oko na nieprawidłowości w tych reprezentacjach, a ostatnie dyskwalifikacje miałyby być wyłącznie na pokaz.
Oburzony kontrolami już w grudniu był Józef Jarząbek, trener skoków narciarskich. Wówczas głośno było o "dzióbkach", czyli materiale, który mocno odstawał przy kroczu. Nowe przepisy miały to całkowicie wyeliminować. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. - Nie wiem, co ci kontrolerzy na górze robią, ale to jest jakaś totalna pomyłka - grzmiał szkoleniowiec (więcej TUTAJ).
Polacy nie są kopciuszkiem
Jakub Kot zaznacza jednak, że to nie sprzęt jest najistotniejszy. - Paweł Wąsek na lotach pokazał, że jest konkurencyjny. Patrzmy najpierw na swoją formę sportową, a potem porównujmy się do innych. Kluczowa jest dobra dyspozycja. Reszta to dodatki - mówi były skoczek narciarski. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - dodaje.
Zwraca również uwagę, że będąc Austriakami, bilibyśmy sztabowi reprezentacji brawa za tak wyśmienite rezultaty. Boli nas jednak, że Biało-Czerwoni nie prezentują się najlepiej, dlatego niektórzy widzą oszustwa u innych. Przypomina także, że w 2022 roku polscy fani byli wściekli na Stefana Horngachera za oprotestowania naszych butów. Jednakże na jego miejscu zrobiliby dokładnie to samo. Nie ma też mowy o gorszym traktowania Polski.
- Po to ściągnęliśmy Alexandra Stoeckla, aby był łącznikiem, chociażby w takich sprawach, pomiędzy naszą a światową federacją. Jeżeli mamy takie nazwisko u siebie, niech nikt nie mówi, że nie mamy nikogo, kto mógłby się kłócić czy wyjaśnić różne kwestie. Na pewno nie jesteśmy traktowani jak kopciuszek. Austriak jest właśnie od tego, żeby tupnąć nogą, umówić się z Sandro Pertile i zażądać tłumaczeń - podsumowuje Jakub Kot.
Program zawodów Pucharu Świata w Willingen:
Sobota, 01.02.2025
14:30 - Kwalifikacje
16:00 - Konkurs indywidualny
Niedziela, 02.02.2025
14:30 - Kwalifikacje
16:10 - Konkurs indywidualny
Relację tekstową "na żywo" ze wszystkich serii przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty