Podczas mistrzostw świata w Trondheim doszło do skandalu, który wstrząsnął światem sportu. Po konkursie na dużej skoczni na jaw wyszły nielegalne działania gospodarzy i ich manipulacje przy kombinezonach. To przełożyło się na dyskwalifikację Johanna Andre Forfanga i Mariusa Lindvika, który stracił tym samym srebrny medal.
Nagrania, które ujawniły nieprawidłowości, zostały opublikowane przez Jakuba Balcerskiego ze sport.pl. Materiał wideo pokazał norweskich trenerów manipulujących kombinezonami po kontroli sędziów. Właśnie to był główny powód protestu innych drużyn, w tym Polski.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Sytuacja ta odbiła się szerokim echem na całym świecie. Głos zabrały również rosyjskie media, mimo że z uwagi na trwającą wojnę w Ukrainie ich zawodnicy nie wzięli udziału w MŚ. "Norwegowie zostali złapani na gorącym uczynku" - podsumował "Sowiecki Sport". O krok dalej poszedł z kolei Sportbox.
"Norwescy oszuści złapani na gorącym uczynku na mistrzostwach świata. Tak się nie wygrywa. (...) Sytuację tę można nazwać dramatem młodego sportowca. Gdyby nie materiał wideo, który został opublikowany następnego dnia przez austriacki kanał ORF" - czytamy. Z jednej strony zachowanie Norwegów zostało więc skrytykowane, ale z drugiej Rosjanie utratę medalu przez Lindvika nazwali w dość kontrowersyjny sposób.
Dyskwalifikacja Norwegów może mieć daleko idące konsekwencje. Gospodarzom mogą zostać odebrane medale również z innych konkurencji na MŚ. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) ogłosiła utworzenie niezależnej komisji badawczej, która ma zbadać całą sprawę. To pokazuje, jak poważnie traktowane są zarzuty wobec norweskiej drużyny.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)