Podczas mistrzostw świata w skokach narciarskich w Trondheim wybuchł prawdziwy skandal. Był on związany ze złamaniem przez reprezentację Norwegii przepisów dotyczących kombinezonów. Nagrania wideo ujawniły, że norwescy zawodnicy celowo naruszyli regulamin sprzętowy.
Po konkursie na dużej skoczni i szczegółowej analizie FIS zdyskwalifikował Mariusa Lindvika, który zajął drugie miejsce, oraz Johanna Andre Forfanga, sklasyfikowanego na piątej pozycji. Dotychczasowe ustalenia w tej sprawie wskazują, że norweski sztab był świadomy naruszeń. FIS wszczął postępowanie wyjaśniające i analizuje zarówno materiał dowodowy, jak i potencjalne konsekwencje dla norweskiej federacji.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
W poniedziałek do całej sytuacji odniósł się jeden ze zdyskwalifikowanych skoczków, Forfang. Norweg umieścił w relacji na Instagramie oświadczenie, w którym podzielił się swoimi odczuciami. "Jestem zdewastowany. Te mistrzostwa świata miały być wymarzonym tygodniem, ale zamiast tego zakończyły się tragedią" - rozpoczął zawodnik.
"To dla mnie ważne, aby podkreślić, że nigdy nie wiedziałem o manipulacjach przy moim kombinezonie. Zawsze miałem ogromne zaufanie do sztabu, który pracował niestrudzenie, aby zapewnić nam konkurencyjny sprzęt. Tym razem wyraźna granica została przekroczona. Cieszę się, że mogę was zapewnić, iż sobota była pierwszym dniem, w którym skakałem w tym kombinezonie" - czytamy dalej.
Forfang dodał, że jako zawodnicy są odpowiedzialni za kombinezony, ale że on sam nie ma w zwyczaju sprawdzania "drobniejszych detali". Na ten moment nie wiadomo, jakie konsekwencje FIS wyciągnie wobec norweskiej ekipy oraz zawodników. Pewne jest z kolei, że mamy do czynienia z ogromnym skandalem.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)