Po konkursie indywidualnym na skoczni dużej na mistrzostwach świata w Trondheim, FIS skontrolował kombinezony Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Forfanga. To efekt wcześniejszego nagrania, które upublicznił Jakub Balcerski ze sport.pl. Widać na nim, że Norwegowie dopuszczają się zmian w oczipowanych już kombinezonach.
Po kontroli FIS zdyskwalifikował Lindvika oraz Forfanga. Pierwszy z nich stracił srebrny medal, a Forfangowi anulowano 5. miejsce. W niedzielę (9 marca) Norwegowie zorganizowali konferencję prasową, podczas której przyznali się do oszustwa (WIĘCEJ).
Kibice liczą, że ta decyzja Światowej Federacji Narciarskiej nie zamknie jednak sprawy, a FIS wyciągnie kolejne konsekwencje. O tym, czy są na to szanse, rozmawialiśmy z Adamem Małyszem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bulwersująca sytuacja. Kibice wygwizdali bramkarza
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty: FIS zajmie się też kombinezonami Norwegów, w których skakali we wcześniejszych konkursach na MŚ? Na skoczni normalnej (HS 102 metry) złoto zdobył Lindvik, a na dużym obiekcie norweska drużyna sięgnęła po brąz.
Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Ciężko powiedzieć. Na razie nie zapadły żadne decyzje, ale Niemcy czy Austriacy bardzo naciskają na FIS, by zbadano także kombinezony, w jakich Norwegowie skakali podczas wcześniejszych konkursów mistrzostw świata.
FIS poinformował, że Norwegów zdyskwalifikowano za manipulacje przy kombinezonach. Co to oznacza? Zdyskwalifikowani zostali za zmianę chipów czy za wszycie pasków usztywniających ich stroje?
Za paski. Protest o przeszywanie chipów został odrzucony, bowiem stwierdzono, że nikogo nie przyłapano na gorącym uczynku. Na tych nagraniach widać było jednak także prace nad tymi sznurkami. Złożyliśmy zatem drugi protest, na który FIS musiał już zareagować.
Co dalej? Norwegowie powinni być zdyskwalifikowani z kolejnych konkursów Pucharu Świata?
Ciężko powiedzieć. Dla nas najważniejsze było to, żeby sprawa nie była zamieciona pod dywan. Jeśli ktoś w ten sposób oszukuje, to powinien być pociągnięty do odpowiedzialności. Z tego co wiem, FIS nie zostawi tak tej sprawy, więc czekamy na ich kolejne decyzje.
Możemy oczekiwać, że wreszcie FIS naprawdę zacznie sprawdzać sprzęt najlepszych?
Oby. Potrzebne są jednak przede wszystkim zmiany i to diametralne przepisów. Co roku coś się zmienia, ale manipulacje jak były, tak są. Tych rzeczy do sprawdzania u skoczków jest po prostu za dużo. To musi się zmienić. Na przykład można byłoby zastosować takie rozwiązanie, które pozwoliłoby zrezygnować z robienia pomiarów skoczkom.
To byłaby rewolucja.
Bez tego się nie obejdzie. Oglądalność skoków narciarskich spada, a afera z Trondheim na pewno nie pomoże dyscyplinie.
Jaką ocenę wystawiłby pan polskim skoczkom za mistrzostwa świata w skali 1-5?
2+, maksymalnie 3.
Najbardziej zawiódł Paweł Wąsek, który jeszcze w styczniu wydawał się poważnym kandydatem do walki o medal?
Nie do końca. Wiedząc już, co robili Norwegowie, nie możemy zapominać, że mistrzostwa mogły potoczyć się inaczej. Nie ma już jednak co gdybać. Paweł nie skakał źle, treningi nie wyglądały najlepiej, ale na zawody potrafił się zmobilizować. Walczył z najlepszymi. Zresztą wszyscy nasi skoczkowie walczyli, tego nie można im odmówić. Po prostu na tyle było ich w tym momencie stać.
Co dalej z Thomasem Thurnbichlerem? Dalej będzie pracował z polskimi skoczkami?
To na razie nie czas na podejmowanie decyzji. Poczekamy na pewno do końca sezonu. Już wcześniej ustaliliśmy z zarządem, że żadnych decyzji personalnych nie podejmiemy przed końcem sezonu. Czekają nas rozmowy ze skoczkami, trenerem, jego asystentami. Później wszystko przeanalizujemy i dopiero wtedy zdecydujemy, co dalej.
Sam Thurnbichler dalej chce prowadzić kadrę? Ma na nią pomysł?
Tak. W Trondheim, przy aferze z kombinezonami, po raz pierwszy zobaczyłem w jego i asystentów oczach ogień. Takiej reakcji właśnie oczekiwałem. Walczyli, żeby sprawy nie zamieciono pod dywan. Widać, że Thomasowi zależy na tej kadrze, walczy o nią.
Od odejścia Alexa Stoeckla minęło już kilka dni. Jak pan zareagował, gdy dowiedział się, że Austriak z dnia na dzień rezygnuje z pracy w Polsce?
Byłem bardzo zaskoczony. Byliśmy już umówieni z Alexem na rozmowę, a kilka dni wcześniej nagle dowiedziałem się, że złożył rezygnację.
A co z Kamilem Stochem? Będzie kontynuował karierę?
Rozmawiałem z Kamilem i przekazał mi, że chce kontynuować karierę. Jest bardzo zmotywowany. Pracował ciężko, by znaleźć się w kadrze jeszcze na ostatnie konkursy tego sezonu Pucharu Świata. Ma ciągle motywację, by wrócić na swój najwyższy poziom.
Rozmawiał Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)