Podczas mistrzostw świata w Trondheim wybuchł skandal sprzętowy, który wstrząsnął światem skoków narciarskich. Jeszcze przed zawodami na dużej skoczni, ujawniono nagranie, które ma świadczyć o tym, jak Norwegowie dopuszczają się manipulacji przy kombinezonach.
Po ujawnieniu nieprawidłowości FIS zdyskwalifikował Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga, pozbawiając tego pierwszego srebrnego medalu. Sprawa wciąż budzi ogromne emocje i rodzi pytania o uczciwość rywalizacji.
Czy można porównać ten skandal do legendarnej afery dopingowej Finów podczas mistrzostw świata w Lahti w 2001 roku? Wówczas sześciu reprezentantów Finlandii zostało przyłapanych na stosowaniu niedozwolonych środków.
Legendarny skoczek, Janne Ahonen, uważa, że Norwegowie poszli o jeszcze jeden krok dalej. - Dzięki temu można uzyskać jeszcze większą przewagę niż Finowie osiągnęli nieuczciwymi metodami podczas mistrzostw w Lahti - przyznał bez ogródek, cytowany przez yle.fi.
Zdaniem Ahonena kluczowe jest teraz to, co wydarzy się dalej. - Jeśli to w ogóle możliwe, należy sprawdzić, czy takie praktyki były stosowane także u zawodniczek w skokach narciarskich i u sportowców w kombinacji norweskiej. Wierzę, że jeśli ktoś na to wpadł, to na pewno zostało to użyte również w innych konkursach - dodał.
Międzynarodowa Federacja Narciarska już zapowiedziała kolejne kroki. Wkrótce powołana zostanie komisja, która ma zbadać wszystkie możliwe naruszenia przy sprzęcie podczas mistrzostw świata w Trondheim.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)