Krzysztof Biegun zwyciężył w zawodach rozpoczynających sezon 2013/14 i powtórzył sukces Adama Małysza sprzed 12 lat. Podkreślał, że tego dnia miał szczęście do warunków. Skakał jako piąty zawodnik w stawce. Uzyskał odległość 142,5 metra, co okazało się wystarczające do wygranej. Druga seria się nie odbyła.
- Nie spodziewałem się, jestem strasznie szczęśliwy. Nie było łatwo, ale skakałem dziś naprawdę dobrze - cytował Bieguna serwis Berkutschi.com.
Mówiło się wówczas o ogromnej sensacji i liczono, że narodził się kolejny wspaniały skoczek, którego kariera będzie bogata w sukcesy. Tak się jednak nie stało. Było to jego jedyne podium. Podczas kolejnych startów ani razu nie udało mu się zakwalifikować do czołowej "10". Od sezonu 2014/15 nie zdobył żadnego punktu Pucharu Świata i w 2018 roku podjął decyzję o zakończeniu kariery.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner surowy w ocenie polskich skoczków. "Wydawało się, że gorzej być nie może"
Roman Koudelka jest kolejnym skoczkiem, który niespodziewanie wygrał zawody rozpoczynające zimowy sezon w skokach narciarskich. Miało to miejsce także w Klingenthal. Było to jego pierwsze zwycięstwo. Na półmetku rywalizacji był czwarty, jednak w drugiej serii poleciał na 139,5 metra i zapewnił sobie zwycięstwo. Wygrywał jeszcze trzykrotnie, a łącznie ośmiokrotnie stawał na podium. W klasyfikacji generalnej zajął siódme miejsce. Rok wcześniej był dopiero 39. Później zawody Pucharu Świata wygrał tylko raz - w 2016 roku w Wiśle.
Emocji nie brakowało również w konkursie inaugurującym sezon 2015/16. O zwycięstwo mieli walczyć Peter Prevc oraz Severin Freund. Niespodziewanie jednak najlepszy okazał się 21-letni Daniel Andre Tande. Skoki na 142 i 140,5 metra pozwoliły Norwegowi cieszyć się z wygranej.
- To wyjątkowy moment dla mnie, chcę się nim cieszyć – mówił na konferencji prasowej - Moim celem na sezon zimowy jest utrzymanie takiego samego poziomu, jaki prezentowałem latem. Ciężko nad tym pracuję. Miałem nadzieję, że w pierwszym konkursie znajdę się w pierwszej dziesiątce - dodał zwycięzca, który cały sezon zakończył na siódmym miejscu.
Podczas inauguracji sezonu 2016/17 najlepszy okazał się Prevc. Nie chodziło tym razem jednak o Petera, a jego najmłodszego brata Domena, który w wieku 17 lat odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze. We wcześniejszym sezonie dwukrotnie uplasował się na drugim miejscu, za plecami starszego brata. Pierwsza wygrana nie satysfakcjonowała go jednak w pełni, ponieważ niegroźny upadek w konkursie zaliczył wtedy Peter.
- To nie jest pierwszy raz, kiedy wygrywam z bratem, ale rywalizacja z nim nie jest moim celem. Ze względu na upadek Petera to zwycięstwo na pewno nie smakuje tak dobrze, jak mogłoby - komentował dla portalu sloski.si. Później wygrywał jeszcze trzykrotnie, a cały sezon zakończył na szóstej pozycji i jest to jego najlepszy wynik w karierze.
Podczas inauguracyjnych zawodów w Wiśle także doszło do niespodzianki. W 2017 roku konkurs wygrał Japończyk Junshiro Kobayashi. Było to jego pierwsza wygrana i zarazem jedyne podium w karierze. Zdobył 568 punktów w sezonie i został sklasyfikowany na 11. pozycji. Wcześniej jego łączny dorobek wynosił zaledwie 185 punktów.
- Z jednej strony jest to nowa twarz w ścisłej czołówce, aczkolwiek skakał bardzo dobrze całe lato. Ale w zeszłym sezonie też kilkakrotnie pokazywał się z dobrej strony. To nie jest ktoś znikąd - mówił w rozmowie z TVP Sport zdobywca drugiego miejsca - Kamil Stoch.
Ostatnim skoczkiem, który nieoczekiwanie wygrał inauguracyjne zawody jest Rosjanin Jewgienij Klimow. W 2018 roku w Wiśle okazał się najlepszy. - Atmosfera była naprawdę świetna, wszystko ułożyło się perfekcyjnie. Dziękuję polskim fanom za stworzenie takiego widowiska. Jestem również wdzięczny organizatorom za dobre przygotowanie skoczni - mówił po konkursie dla TVP Sport. Była to jego jedyna wygrana w karierze. Cały sezon także okazał się najlepszy. Zajął w nim 12. miejsce.
Czytaj także:
W końcu błysk Polaków! Stoch i Żyła świetni na treningu
Takich pieniędzy jeszcze nie było w Turnieju Czterech Skoczni. Zwycięzca dostanie rekordową premię