W tym sezonie, póki co, polscy skoczkowie dali mało powodów do optymizmu. Tylko Kamil Stoch jest w stanie nawiązać walkę z najlepszymi na świecie. Piotr Żyła miewa przebłyski, a dalecy od przynajmniej niezłej formy są Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Jakub Wolny czy Klemens Murańka.
I właśnie ta czwórka na razie została wycofana z konkursów Pucharu Świata i pojechała na spokojne treningi na mniejszą skocznię w Ramsau.
- Sztab podjął dobrą decyzję. Oddadzą po około 10 skoków w Austrii i to powinno im pomóc. W całej tej sytuacji zalecam przede wszystkim spokój. To nie jest czas na nerwowe ruchy - mówi dla WP SportoweFakty Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz nie kryje rozczarowania formą Polaków. "Nie można być zadowolonym z tego konkursu"
Treningów nie potrzebuje Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski nie jest daleko od swojej najwyższej formy. Można wręcz postawić tezę, że początek tego sezonu nie różni się dla niego od wcześniejszych. Niemal co sezon mistrz świata skakał w kratkę w pierwszych konkursach, by powtarzalność na wysokim poziomie łapać tuż przed Turniejem Czterech Skoczni.
Wypracowaną przed świętami formę Stoch potrafił przenieść na niemiecko-austriackie zmagania i błyszczeć w nich na tyle, by wygrać trzy z pięciu ostatnich edycji!
- Kamil zwykle swoją najlepszą dyspozycję łapał podczas konkursów w Engelbergu i później potrafił ją przenieść na Turniej Czterech Skoczni. W tym roku może być podobnie, nie potrzebuje wiele, by być w wysokiej formie. Jest doświadczonym skoczkiem i wciąż wierzę w niego, w pozostałych naszych skoczków i w trenera. Ta drużyna pokaże jeszcze na co ją stać - podkreśla Wojciech Fortuna.
Żeby być optymistą w przypadku Kamila Stocha, nie trzeba szukać daleko. Wystarczy cofnąć się do poprzedniego sezonu. Wtedy Polak rozpoczął Puchar Świata od 27. miejsca w... Wiśle. Później była m.in. 12. pozycja w Ruce. W Engelbergu, tuż przed świętami, Stoch był już 2. i 7. Rozpędził się na tyle, że nie dał rywalom szans w 69. Turnieju Czterech Skoczni.
W 2017 roku, gdy Stoch po raz pierwszy w karierze wygrywał niemiecko-austriacki turniej, sezon zaczął od 26. i 22. miejsca w Ruce. Rok później był 20. w Finlandii i 15. w Niżnym Tagile. Niespełna miesiąc później robił co chciał na 66. Turnieju Czterech Skoczni, wygrywając wszystkie cztery konkursy!
W tym sezonie Stoch miał dwie duże wpadki - 41. miejsce w Ruce oraz 33. pozycja w Niżnym Tagile. W obu konkursach o tak odległych lokatach zdecydował przede wszystkim zmienny wiatr. Gdy warunki były bardziej stabilne, trzykrotny mistrz olimpijski zajmował 5., 8. oraz 11. miejsce.
Tym samym tak jak w poprzednich latach jest blisko czołówki z małymi wpadkami. Wydaje się zatem, że o Stocha można być spokojnym. Jeśli powtórzy się scenariusz z poprzednich sezonów, to do Engelbergu Polak ustabilizuje formę i na turnieju znów będzie bardzo mocny.
Zanim jednak odbędą się zmagania w Szwajcarii, czas na weekend w Klingenthal. W Niemczech zaplanowano dwa konkursy indywidualne (11-12 grudnia). Początek sobotnich i niedzielnych zmagań o 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
Skandal w Wiśle! Zobacz, jaką notę Polakowi dał niemiecki sędzia
Szymon Łożyński: Droga donikąd. Zepsute widowisko [OPINIA]