To kompletnie zmienia obraz formy Kamila Stocha. Michal Doleżal wszystko wyjaśnił

Newspix / EXPA/ Tadeusz Mieczynski / Na zdjęciu: Michal Doleżal
Newspix / EXPA/ Tadeusz Mieczynski / Na zdjęciu: Michal Doleżal

- Pokonamy ten kryzys i będziemy po nim jeszcze mocniejsi - zapowiada Michal Doleżal. Trener polskich skoczków zdradził, z czym ma problem Kubacki, co jest nie tak z pozycją dojazdową Żyły i rzucił zupełnie nowe światło na formę Kamila Stocha.

[b]

[/b]Po dwóch pierwszych weekendach sezonu wydawało się, że największym problemem Kamila Stocha jest brak stabilności w formie.

Zarówno w Niżnym Tagile, jak i Ruce trzykrotny mistrz olimpijski dobry wynik notował w sobotę, by dzień później nie kwalifikować się nawet do drugiej serii.

Okazuje się jednak, że w Ruce Stoch zaczął łapać powtarzalność, bowiem zdaniem Michala Doleżala - trenera polskich skoczków - niedzielny skok jego podopiecznego na 121,5 metra i dopiero 41. pozycja nie był spowodowany błędem skoczka. - Kamil nie miał szans - mówi w wywiadzie dla naszego portalu czeski szkoleniowiec. 

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Śpi pan spokojnie po tym jak pana podopieczni skakali w Niżny Tagile i Ruce?

Michal Doleżal, trener polskich skoczków: Tak. Chociaż cały czas myślę o naszej sytuacji, jak z niej wyjść. Sytuacja jest trudna, ale nie możemy panikować. Przepracowaliśmy bardzo dobrze cały okres przygotowawczy, dlatego jestem spokojny i przekonany, że nasza forma wreszcie odpali.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

W Rosji Kamil Stoch jest piąty w pierwszym konkursie i poza trzydziestką w drugim. W Finlandii sytuacja się powtarza - ósmy w sobotę i brak awansu do finału w niedzielę. Dlaczego? Co się dzieje z Kamilem w drugim konkursie weekendu?

Nie lubię zwalać na warunki, ale w niedzielę w Ruce Kamil Stoch nie miał najmniejszych szans na dobry skok. Zaraz za progiem i na buli miał potężny wiatr w plecy. Skocznia w Ruce jest specyficzna, na buli nie można wytracić prędkości i trzeba zachować wysokość. Z takim wiatrem Kamil nie miał na to szans.

Przeliczniki pokazały natomiast, że Kamil Stoch miał minimalny wiatr pod narty. Czyli w niedzielę nie spełniły swojej roli?

Tak. Wiatr w plecy na buli nie jest w tych przelicznikach tak bardzo uwzględniany, bo FIS twierdzi, że nie wytraca się tam dużo prędkości. Rozumiem taki argument, ale nie bierze się pod uwagę utraty wysokości przez taki podmuch, a na skoczni w Ruce utrata wysokości na buli zaprzepaszcza szansę na długi skok. Kamilowi szczytało też dobre warunki z dołu skoczni i w efekcie rekompensata w ogóle nie oddała tego, jaki rzeczywiście miał wiatr podczas skoku.

Zatem sam skok Kamila w niedzielę, tak jak w sobotę, technicznie był dobry?

Tak. Ta niedzielna próba była naprawdę bardzo dobra. Kamil sam to czuł. Nie można później dziwić się, że zawodnik jest rozczarowany. Wie, że wszystko zrobił dobrze, ale nie poleciało, bo warunki mu na to nie pozwoliły.

Największy problem jest w tej chwili z formą Dawida Kubackiego?

Szukamy u Dawida przede wszystkim złapania dobrego czucia. Podczas zawodów nie jest o to łatwo, bo dochodzi stres związany z rywalizacją. Dawid stara się wprowadzić poprawki, ale w konkursach to na razie nie wychodzi. To odbicie musi pójść minimalnie, o kilka procent, bardziej z nogi i od razu przełoży się to na metry. To jest właśnie to czucie, jeśli Dawid je złapie, to odpali.

Co z Piotrem Żyłą? W sobotę, poza lądowaniem, odległości były przyzwoite. W niedzielę znakomity pierwszy skok na 140. metr i lądowanie na buli w drugim. Co się stało? 

Niestety sam skok nie był dobry. Technicznie wyglądał w porządku, ale Piotrek odbił się za wcześnie. Do tego doszedł mocny wiatr z tyłu. W takich warunkach musiał odbić się perfekcyjnie, żeby powalczyć o dobrą odległość. Tego nie było, narty nie zostały dobrze nakręcone, prędkości zabrakło i skończyło się krótkim skokiem.

Piotr Żyła znacznie ustępuje rywalom w prędkościach na rozbiegu. To duży problem?

W Rosji ta pozycja Piotrowi się trochę rozregulowała, zaczął jeździć zbyt wysoko. W Ruce udało nam się obniżyć ją, ale to wszystko jest zbyt mocno kontrolowane. Jeśli dojdzie do tego luz, to ta prędkość od razu wzrośnie.
Przełamać spróbujecie się w Wiśle. Tyle tylko, że to bardzo trudna skocznia technicznie. Przy takich wahaniach formy jesteście w stanie właśnie na takim obiekcie zrobić krok do przodu?

Tak i bardzo w to wierzymy. Po ostatnich zawodach były emocje, rozczarowanie, ale to już zostawiamy za sobą. Ochłonęliśmy i przed nami konkursy u siebie, na skoczni, którą doskonale znamy. Potrafimy na niej skakać i może nam to tylko pomóc.

Jaka jest atmosfera w kadrze?

Przygnębienia nie ma. Atmosfera jest bardzo dobra. Wspieramy się, robimy burzę mózgów i staramy się znaleźć najlepsze rozwiązania na wyjście z tej sytuacji. Wiemy jedno - pokonamy ten kryzys i będziemy po nim jeszcze mocniejsi.

Oprócz Polaków kłopoty z formą mają też Norwegowie. Na drugim biegunie są świetnie skaczący Niemcy i Słoweńcy. Widać u nich lepszą dynamikę, lepiej fizycznie weszli od nas w sezon?

Fizycznie u nas jest wszystko w porządku. Na treningach i imitacji nie ma żadnych problemów. Przygotowaniem fizycznym imponuje zwłaszcza Piotr i Kamil, ale i pozostali skoczkowie pod tym względem są w dobrej formie. Brakuje nam pewności siebie po kilku słabszych skokach. Dlatego liczę, że w Polsce odnajdziemy tę dobrą energię na skoczni i zbliżymy się do czołówki.

Plan rywalizacji w Wiśle:

piątek (3.12.2021)
15:45 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje

sobota (4.12.2021)
15:30 - seria próbna
16:30 - pierwsza seria konkursu drużynowego

niedziela (5.12.2021)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Czytaj także:
Kontrowersja przy skoku Eisenbichlera. Zauważyłeś?!
Nowe obostrzenia. Co z kibicami na PŚ w Wiśle? Mamy komentarz dyrektora zawodów

Źródło artykułu: