Najlepsi polscy skoczkowie ostatnią okazję do startów w Pucharze Świata 2020/21 będą mieli w dniach 25-28 marca, w Planicy. Właśnie tam odbędą się aż cztery konkursy lotów narciarskich. W niedzielę Piotr Żyła był gościem audycji "Nie mam pytań" w Radiu Zet i opowiedział o swoich celach na ten weekend.
- Szykuję się na Planicę, żeby dobrze podsumować ten sezon i mieć z tego frajdę. Nie ma takich granic, których się nie da złamać. Chciałbym jeszcze ten swój rekord życiowy poprawiać, ale dużo czynników się na to składa. Jest ogromna frajda z lotów. To coś fantastycznego - przyznał.
Przypomnijmy, że rekord życiowy w długości skoku Piotra Żyły wynosi 248 metrów. Taki lot przydarzył mu się podczas konkursu indywidualnego PŚ w 2019 roku na Letalnicy. Wcześniej miał rekord z Vikersund (od 213,5 metra w 2012 roku do 245,5 w 2017).
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"
W audycji nie mogło zabraknąć tematu mistrzostw świata, podczas których Żyła zdobył złoty medal na skoczni normalnej. Jak przyznał, ani przez chwilę nie zachłysnął się sukcesem i szybko sam sprowadził siebie na ziemię.
- Podsumowałem to, szybko trzeba było zamknąć temat, bo były kolejne zawody w Oberstdorfie. Chciałem zostać drugi raz mistrzem. Czułem, że dałbym radę. Szybko postawiłem sobie następny cel. Gdybym myślał, że nic nie muszę, byłby problem ze skakaniem - skomentował.
- To, że zostałem mistrzem świata, nic takiego nie zmieniło. Dalej muszę pracować nad sobą, żeby te dobre skoki mnie cieszyły - skwitował.
Czytaj także:
- Maciej Kot sfrustrowany. "Coś, co nie powinno działać, przynosi efekt"
- Halvor Egner Granerud wspomina moment, gdy otrzymał pozytywny wynik. "Byłem w szoku"