Halvor Egner Granerud norweską maszyną przyszłości

Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud
Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud

Mimo nieudanych mistrzostw świata w Oberstdorfie Norwegowie nadal są postrachem w świecie skoków narciarskich. Z wielkim talentem na czele w postaci Graneruda mogą w przyszłości zawładnąć tą dyscypliną.

O tym, co oznacza brak Graneruda w formie, a później na liście startowej, Norwegowie przekonali się na mistrzostwach świata w Oberstdorfie, których nie mogą w pełni zaliczyć do udanych.

Norwescy kibice oczekiwali kilku złotych medali, a udało im się zdobyć zaledwie jeden. Wywalczyła go Maren Lundby w konkursie indywidualnym.

Tylko jeden z panów stanął indywidualnie na podium. Był nim Robert Johansson w przedostatnich zawodach mistrzostw, rozgrywanych 5 marca. I to by było na tyle, jeśli chodzi o indywidualne sukcesy męskiej części reprezentacji Norwegii.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner stanowczo o sytuacji Kamila Stocha. "Pokażą to konkursy w Planicy"

Wartość Graneruda dla drużyny

- W czwartek pojawiły się mdłości i prawdopodobnie miał gorączkę. Jest bardzo zmęczony i wyczerpany. Ma wyraźne objawy koronawirusa - powiedział o stanie zdrowia Graneruda 5 marca Alexander Stoeckl , którego cytuje serwis dagbladet.no. Po tych słowach Norwegowie wiedzieli, że w tamtym momencie marzenie o złotych medalach znacznie się oddala.

Granerud nie pokazał pełni swoich możliwości. 27 lutego w konkursie indywidualnym wylądował poza podium, dokładnie na czwartym miejscu. Dzień później w zawodach mieszanych nie pomógł drużynie, oddając dopiero ósme najlepsze skoki w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej.

Graneruda brakowało szczególnie w ostatnim konkursie MŚ – zawodach drużynowych. Reprezentacja Norwegii zajęła dopiero szóste miejsce.

Przyszłość skoków

Halvor Egner Granerud to aktualnie dla Norwegów synonim słowa "mistrz". 24-letni skoczek już teraz zapowiada bardzo kolorową przyszłość norweskich skoków.
Wszystko, co znajduje się w jego gablocie jeszcze pachnie nowością. Przykładowo, pierwsze trofeum w zawodach seniorskich zdobył w tym sezonie. Był to złoty medal MŚ w lotach w konkursie drużynowym i srebrny indywidualnie. Kryształową kulę i wygranie Willingen Six dopisał do konta w tym roku.

Aktualną sytuację w świecie skoków narciarskich do tego, jak wyglądała ona na początku XXI wieku porównał Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza, a aktualnie pracujący w KS Wisła.

- Tak jak to miało miejsce 20 lat temu, były reprezentacje, które dominowały przez dany okres czasu. Miały one wtedy więcej zawodników, którzy zwyciężali w Pucharze Świata, następnie wygrywali Puchar Narodów. My w tamtym czasie mieliśmy "jedynaka", Adama Małysza. Za to Austrię i Niemcy reprezentowało kilku znakomitych skoczków i wtedy też mówiono, że będzie to dominacja tych krajów na lata - przypomina Szturc.

Ten rok dla skoków jest niezwykle dynamiczny, co czyni sezon specyficznym.

- Mówienie o dominacji przez jedną nację, jest zbyt mocno powiedziane. Mieliśmy w tym roku różne sytuacje, czego nie można porównać do chociażby biegów, gdzie dominacja jest stała. Skoki różnią się tym, że są nieprzewidywalne - tłumaczy rozmówca.

- Wyniki Graneruda pokazują, że Norweg ma wspaniały sezon. Można powiedzieć, że wyskoczył jak Filip z konopi. Pokazał się w Pucharze Świata z bardzo dobrej strony. Trudno jednak stwierdzić, czy Norwedzy w najbliższych latach będą dominować. Na taką składową wpływa wiele czynników m.in. to, czy ma się bardzo dobrą kadrę - kończy.

Polski skoczek wraca do świetnej dyspozycji. To oni są jego mobilizacją

Mistrzyni świata o polskich kibicach: czuję, że mnie nie lubią, a ja ich uwielbiam. Są lepsi od norweskich fanów

Komentarze (0)