Gospodarze kolejnych konkursów Pucharu Świata przyzwyczaili, że zwykle odgrywają hymn dla triumfatora poszczególnych zawodów. W pierwszej części sezonu regularnie był puszczany z głośników. Tak samo podczas 69. Turnieju Czterech Skoczni, kiedy w aż trzech miejscowościach usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego.
Po fantastycznych sobotnich zmaganiach w Titisee-Neustadt wprost nie mogliśmy doczekać się dekoracji. Gdy Kamil Stoch stanął na najwyższym, a Piotr Żyła na najniższym stopniu podium, czekaliśmy już na hymn Polski. Mijały kolejne sekundy, a Mazurka Dąbrowskiego wciąż nie słyszeliśmy. Niestety organizatorzy tym razem nie zagrali hymnu dla triumfatora. Nie znamy powodów takiej decyzji.
Sam konkurs przyniósł nam jednak wiele radości. Po pierwszej serii w TOP 5 było czterech Polaków. Finałowa kolejka nie była wiele gorsza dla naszych reprezentantów. Tylko Dawid Kubacki, który prowadził na półmetku, mógł być rozczarowany. Trafił jednak na bardzo złe warunki i nie miał szans. Wylądował na 128. metrze i spadł na 7. pozycję.
Konkurs, trzeci z rzędu, wygrał Kamil Stoch. W odróżnieniu od Kubackiego trzykrotny mistrz olimpijski trafił na znacznie korzystniejsze podmuchy. Wykorzystał je pięknie, bo poleciał aż na 144. metr i do tego znakomicie wylądował. Wygrał z przewagą 4 punktów nad drugim Halvorem Egnerem Granerudem. Trzeci był natomiast Piotr Żyła, który także miał wiatr pod narty i w finale poleciał na 139,5 metra.
Czekamy już na niedzielny konkurs, który rozpocznie się o 16:30. Polacy znów powinni odegrać w nim czołowe role. Być może w niedzielę organizatorzy zagrają już hymn dla triumfatora.
Czytaj także:
Polska umocniła się na czele Pucharu Narodów
Kamil Stoch już blisko drugiego miejsca! Żyła wyprzedził Kubackiego w PŚ
ZOBACZ WIDEO: 69. Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch pokazał klasę. "Nie wygrała decyzja przy zielonym stoliku"