Drugie miejsce w Oberstdorfie, czwarte w Garmisch-Partenkirchen, dwa bezapelacyjne zwycięstwa w Innsbrucku i Bischofshofen - te występy złożyły się na trzeci w karierze Stocha triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Turnieju innego niż wszystkie - z powodu pandemii koronawirusa zawody odbywały się bez udziału publiczności. Na miejscu było też dużo mniej dziennikarzy, a konferencje prasowe odbywały się w ten sposób, że oficer prasowy cyklu Ingo Jensen w niewielkiej salce odczytywał zawodnikom przysłane pytania.
Właśnie w ten sposób wyglądała zwycięska konferencja 33-letniego zawodnika z Zębu. - Jestem bardzo dumny i szczęśliwy. Oraz wdzięczny wszystkim członkom naszej kadry, zwłaszcza trenerom, którzy wykonali w czasie turnieju świetną pracę. Być częścią takiej ekipy to przyjemność - mówił Stoch.
Jaki był tym razem jego przepis na sukces? - Przed turniejem, kiedy siedziałem w domu, cieszyłem się świętami i czasem spędzanym z rodziną, zdałem sobie sprawę, że muszę odnaleźć w sobie to uczucie, które sprawia, że jestem szczęśliwy. Chęć oddawania jak najlepszych skoków, zadowolenie po każdym lądowaniu, radość z tego, co robię. Starałem się zachować taki sposób myślenia przez cały cykl i będę się starał myśleć tak jeszcze dłużej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Trzykrotny triumfator TCS dodał, że teraz stara się cieszyć chwilą, ale wie, że lada dzień rozpocznie się nowy rozdział, pełen nowych możliwości i nowych wyzwań.
Stoch został też zapytany o słowa Halvora Egnera Graneruda, który tuż po nieudanym występie w konkursie w Innsbrucku powiedział norweskiej telewizji, że Polacy mają dużo szczęścia do warunków, a nasz najlepszy zawodnik jest niestabilny i wcale nie skacze tak dobrze, jak wskazują na to jego wyniki. Co prawda szybko za te słowa przeprosił, ale niesmak pozostał.
Sam adresat tych uwag Graneruda nie ma jednak żalu do młodszego kolegi z Norwegii. Jego medialną szarżę traktuje z dużą wyrozumiałością. - Nie chcę się zagłębiać w tę sytuację, bo jej nie widziałem. Tylko o niej słyszałem. Uważam, że ponieważ odczuwamy duży stres, czasem reagujemy emocjonalnie. On powiedział to w emocjach i nie mam do niego pretensji. W skokach narciarskich jesteśmy jak rodzina, więc musimy sobie wybaczać i iść dalej. Wszyscy uczymy się na swoich błędach. Mam nadzieję, że Halvor wyciągnie wnioski z tej sytuacji i będzie świetnym skoczkiem narciarskim.
Gdy Stoch odpowiadał na pytania zadawane przez oficera prasowego turnieju, w pewnym momencie zadzwonił mu telefon. Dźwięk pierwszych taktów ustawionej jako dzwonek piosenki zespołu Guns and Roses "Paradise City" wystarczył skoczkowi by zorientować się, że dzwoni jego żona Ewa.
- Ewuniu, oddzwonię za trzy minutki, bo jestem na konferencji prasowej - powiedział. Rozłączył się i z uśmiechem wyjaśnił zadającemu pytania oficerowi prasowemu TCS Ingo Jensenowi: - Przepraszam, ale to moja żona, więc sam rozumiesz, że musiałem odebrać.
Czytaj także:
Turniej Czterech Skoczni. Bronisław Stoch: Uspokoiliśmy się po wiadomości od syna [WYWIAD]
69. Turniej Czterech Skoczni. Media: "Król Kamil". "Pokerowa zagrywka Norwegów"