Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Spodziewał się pan takiego turnieju w wykonaniu syna?
Bronisław Stoch, tata Kamila Stocha: W skokach jest tak, że gdy człowiek się na coś nastawia, to zazwyczaj się rozczarowuje. Potrafią zaskoczyć nagle, że głowę urywa. Trzeba mieć tylko nadzieję i cierpliwie czekać. Oglądaliśmy zawody w Bischofshofen z Ewcią, żoną Kamila. Przed konkursem dostała od syna wiadomość: "Dobrze się czuję" - przekazał. Prosta informacja, ale bardzo nas uspokoiła. Choć w dniu zawodów napięcie było ogromne. Obawialiśmy się, czy warunki się zmienią, czy może błąd się Kamilowi przytrafi. Czy wyląduje dobrze, daleko. Po tej wiadomości cieszyliśmy się jednak, że nic go nie rozprasza. Gdy syn jest zdrowy i ma dobry nastrój, to już jest dużo. Reszta to umiejętności i talent.
Czyli to, co Kamil posiada.
No niechby ktoś zaprzeczył!
To już trzeci Złoty Orzeł w karierze Kamila Stocha.
Pamięta pan, jak było z pierwszym? Piotrek Żyła pomacał orła, tam na dole, i mówi: "Jaki to orzeł? To orlica!".
Trzy orły syna będzie można zobaczyć niebawem w Zakopanem. Kamil zamierza otworzyć galerię z ekspozycją trofeów dostępną do obejrzenia dla wszystkich. Ogłosi, kiedy dokładnie, ale słyszałem, że szykował się na otwarcie Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Ogromna siła psychiczna Polaków. "Obawiałem się, że wydarzenia z początku TCS ich zdeprymują"
20 lat temu Turniej Czterech Skoczni wygrał Adam Małysz. Wydawało się, że trudno będzie go przebić w przyszłości.
Pamiętam jedno zdanie z ery Adama. Sięgał po ostatnią Kryształową Kulę. "Sto lat będziemy czekać na takiego jak on" - usłyszałem w jednym z wywiadów. Jak widzimy - talenty są, trzeba je tylko odpowiednio oszlifować i pomóc w rozwoju.
Pan woził kilkuletniego Kamila na każdy trening.
Pamiętam dziesiątki godzin wystanych pod skoczniami. Jeździliśmy razem na zawody i treningi od dzieciństwa do wieku seniora. Sukcesy syna to jednak nie moja zasługa. Uważam, że pomaganie własnym dzieciom to obowiązek każdego rodzica. Konieczność, a nie nadzwyczajna aktywność. Nie będę sobie niczego przypisywał, ja jestem dobrym człowiekiem jak śpię.
Ostatnie zawody, w Bischofshofen, to była formalność?
Nigdy tak nie myślę. Skoki już dawno nauczyły nas pokory, wstrzemięźliwości w wypowiedziach. Jesteśmy wdzięczni Kamilowi, nie tylko dlatego, że pomógł nam w życiu, też finansowo. Ale również za to, że się przy nim rozwijaliśmy z rodziną. No bo czy wiele osób przeżywa takie emocje? Każde tego typu doświadczenie wzbogaca i rozwija człowieka. Dorośliśmy razem z nim w tym wszystkim, też nauczyliśmy się funkcjonować w tym świecie.
A Kamil potrafi wytrzymać presję, co pokazał w niedzielę.
Rozumu mu nie brakuje. Nie dał się wciągnąć w tę irytującą rozgrywkę, najpierw z Niemcami, później z Halvorem Egnerem Granerudem. Przecież Kamil sam powiedział: "wszyscy skoczkowie żyją jak w jednej dużej rodzinie".
Był pan zaskoczony słowami Graneruda, który podważał umiejętności Kamila?
Granerud był w gazie, wygrywał wszystko od początku. Nagle biednemu się noga powinęła i w taki sposób odreagował. Zdarzyło się. Nie bądźmy też zbytnio upierdliwi w tym temacie.
Skoki to bardzo czysty sport. Nie ma przekrętów, afer dopingowych, skrzywień. Nie można tu znaleźć tego, co w innych dyscyplinach razi i mierzi. Mieszają jedynie warunki atmosferyczne i czasem sędziowie, którzy nie dowidzą.
Mamy polskie podium, czyli Kamila Stocha na pierwszym miejscu klasyfikacji generalnej TCS i Dawida Kubackiego na trzecim. A polskiej kadry miało tam przecież nie być z powodu dyskwalifikacji i zamieszania z wynikami testów na COVID-19.
Dodało to smaczku zawodom, ale nie dopatrywałbym się złej woli organizatorów.
Czuliście, że Kamil wystrzeli z formą właśnie teraz?
Ksiądz Tischner napisał kiedyś: "Miłość i sraczka przychodzą znienacka". Przy okazji pozdrawiam serdecznie rodzinę Tischnerów. Wracając do odpowiedzi - z formą chyba jest podobnie. Też potrafi wyskoczyć z kąta, nagle. Nie da się jej precyzyjnie przewidzieć. Trzeba robić swoje i czekać aż przyjdzie.
A potrafi pan powiedzieć, dlaczego wcześniej nie była taka, jakiej oczekiwałby Kamil?
Zawsze zdarzają się słabsze momenty, kryzysy. Zanim się też zawodnik rozpędzi, mija trochę czasu. Można to rozkładać na czynniki pierwsze i analizować, tylko po co? Forma przychodzi i odchodzi. Opuściła Markusa Eisenbichlera czy Graneruda, a wydawało się, że nikt ich nie zatrzyma.
Obecnie mamy bardzo silną grupę skoczków. Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę, Andrzeja Stękałę. Będą następcy?
Już są.
Gdzie?
W klubie "Eve-nement" w Zakopanem. Pod przewodnictwem Ewy, jej brata i Kamila, który też dogląda, jak rozwijają się młodzi skoczkowie. Widzę, że klub prowadzony jest bardzo profesjonalnie, pod okiem dwóch trenerów: Krzyśka Miętusa i Andrzeja Zaryckiego. Poczekamy chwile i wyskoczą z niego kolejne perełki. Mam już trochę lat, ale liczę na to, że dożyję kolejnej zmiany pokoleniowej.
Ma pan w domu bogatą kolekcję płyt winylowych. Coś pan sobie puścił po zwycięstwie syna?
Przed zawodami usiadłem w fotelu i koiłem uszy klasycznym rockiem. Jest dobry na rozładowanie emocji, dlatego chyba raz jeszcze go sobie puszczę.
69. Turniej Czterech Skoczni. Dawid Góra: Zwycięstwo Kamila Stocha jest zwycięstwem sportu
69. Turniej Czterech Skoczni. Wojciech Fortuna: Kamil Stoch jest geniuszem