[b]
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Gratulacje za pierwszy medal z polskimi skoczkami w roli głównego trenera. Jak smakuje ten brąz?
Michal Doleżal:[/b]
Medal to zawsze jest medal. Oczywiście apetyty były jeszcze większe, ale taki jest sport. Cieszymy się z tego co mamy. Ten brąz też musieliśmy sobie wywalczyć i brawa dla chłopaków.
Biorąc pod uwagę konkurs indywidualny i drużynowy, jak ocenia pan te mistrzostwa?
Indywidualnie też było nas stać na medal. W drużynówce mogliśmy nawet powalczyć o zwycięstwo. Przydarzyła się jednak kontuzja Dawida i to trochę pokrzyżowało nam plany. Generalnie jednak, jest dobrze. Jesteśmy w ścisłej czołówce, mamy bardzo szeroką kadrę. Bierzemy się do dalszej pracy, by wyniki były jeszcze lepsze.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"
W niedzielę pierwszy raz prowadził pan polski zespół w konkursie drużynowym mistrzostw świata. Co działo się w gnieździe trenerskim?
Było dużo emocji. Przeżywaliśmy każdy skok. Porównam to do emocji, jakie przeżywałem ja i sztab podczas poprzedniego Turnieju Czterech Skoczni, gdzie Dawid walczył o zwycięstwo.
Andrzej Stękała po swoich skokach w drużynówce wzruszył się. Pan również, widząc jego dyspozycję?
Muszę się przyznać, kilka łez uleciało.
W tej drużynówce Stękała skakał ponad swoje możliwości?
Nie, Andrzej może skakać jeszcze lepiej! Jestem pod wrażeniem, jak udźwignął presję w tym konkursie. Przed zawodami był bardzo zestresowany, ale dał radę. Wielki szacunek dla niego.
Pana asystentem jest Maciej Maciusiak, który kilka lat temu uratował karierę Andrzeja Stękały. To trener stworzony do wyciągania skoczków z kryzysu?
Trochę tak jest. Maciek świetnie potrafi dotrzeć do chłopaków. Ma duży wkład w obecną formę Andrzeja. Wierzył w niego w krytycznym momencie. Tak to poukładał, że Andrzej mógł pracować, by zarabiać na życie, ale też krok po kroku odbudowywał swoją formę na treningach.
Końcówka drużynówki to pojedynek na zmienianie belki między Stoecklem i Horngacherem. Było gorąco wśród trenerów?
Działo się. Byłem bardzo ciekawy, jak to się skończy. Do głosu doszła matematyka. Alexander wygrał ze Stefanem. Nie jestem jednak zaskoczony jego decyzją. Granerud skacze fenomenalnie i można było zaryzykować dla niego obniżenie belki o dwa numery.
W czwartek na kwalifikacje musiał pan wybrać jednego skoczka z trójki Stękała, Murańka, Zniszczoł. To była najtrudniejsza decyzja w karierze?
Nie było łatwo. Zależało mi i asystentom, żeby była to przede wszystkim sprawiedliwa decyzja. Andrzej miejsce w składzie wyskakał sobie na treningach. Był minimalnie lepszy od Klemensa i Olka. Dostał swoją szansę, którą znakomicie wykorzystał.
Rano, w dzień eliminacji, kontuzji kręgosłupa doznał Dawid Kubacki. Rozważał pan scenariusz wstawienia Klemensa czy Olka za Dawida?
Byliśmy przygotowani na takie rozwiązanie. Wszystko zależało od lekarza i fizjoterapeuty. Gdyby zabiegi nie przyniosły skutku i Dawid nie było gotowy do rywalizacji, to wtedy zastosowalibyśmy za niego zastępstwo. Dawid był jednak w stanie skakać, oddał dwie próby w treningu i postawiliśmy na niego na kwalifikacje.
Jak wygląda sytuacja z Kubackim na teraz? Kłopoty z plecami utrzymują się?
Musimy przede wszystkim na Dawida uważać. Chcemy, żeby jego mięśnie się rozluźniły i dlatego przed Engelbergiem nie będzie trenował. Nie potrzebuje teraz treningów, przez lato zbudował bardzo dobrą formę. Teraz chodzi o to, by mięśnie pracowały na skoczni w stu procentach. Wtedy złoży się odpowiednio do sylwetki najazdowej i jego skoki znów powinny być na wysokim poziomie.
Co się dzieje z Kamilem Stochem? Skąd takie wpadki jak w pierwszej serii konkursu drużynowego w Planicy?
Brakuje mu pewności siebie w zawodach. Na początku sezonu przydarzyła się migrena, gorsze skoki i to go trochę rozregulowało. Nie złapał tego automatyzmu, który jest potrzebny na mistrzowskich imprezach. Gdy walczy się o medale, dochodzi większy stres. Jak nie ma automatyzmu, to łatwiej o błąd i nierówną formę. Tak było w Planicy. Jeden skok miał Kamil słabszy i potem kilka dobrych.
Skocznia w Engelbergu jest jedną z ulubionych Kamila. Będzie przełamanie?
Liczymy na to. Do wysokiej formy nie brakuje mu wiele. To doświadczony skoczek, który kilka razy był już w takiej sytuacji. Liczę na środowe treningi w Polsce. Poskacze na spokojnie i wierzę, że efekty zobaczymy już w Engelbergu.
Program PŚ w Engelbergu (transmisje w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot):
piątek (18.12.2020)
16:00 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje
sobota (19.12.2020)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego
niedziela (20.12.2020)
14:30 - kwalifikacje
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego
Czytaj także:
Słabsi Stoch i Kubacki. Eksperci nie mają wątpliwości w sprawie ich formy
Uratował karierę Andrzeja Stękały. Maciej Maciusiak: Sytuacja nie była łatwa