[tag=41153]
Markus Eisenbichler[/tag] huknął aż 136,5 metra w pierwszej serii sobotniego konkursu Pucharu Świata w Niżnym Tagile i z bardzo solidną zaliczką prowadził na półmetku zmagań. Nad drugim Halvorem Egnerem Granerudem miał aż 11,1 punktu przewagi i wydawało się, że nic nie może odebrać Niemcowi trzeciego w tym sezonie triumfu.
A jednak. W drugiej serii warunki zdecydowanie się pogorszyły i nie były zbyt sprawiedliwe dla skoczków, bo wiatr kręcił bardzo mocno. Eisenbichler wyciągnął zły los na loterii - tuż po wyjściu z progu otrzymał bardzo mocny podmuch i wylądował na 80. metrze (ZOBACZ).
- Jestem naprawdę wściekły, także na siebie. Ale oczywiście wiem też, że coś takiego może się zawsze zdarzyć, to także część naszego sportu - skomentował Eisenbichler, cytowany przez oficjalną stronę Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Ostatecznie triumfatorem został Halvor Egner Granerud, obejmując również prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (WIĘCEJ). Po konkursie współczuł jednak rywalowi. - Warunki były dziś bardzo trudne, wiatr ciągle się zmieniał. Przykro mi z powodu Markusa, ale myślę, że to kiedyś zdarza się każdemu. Mnie też się kiedyś zdarzyło - przyznał.
W niedzielę Eisenbichler będzie mógł wziąć rewanż za niepowodzenie z soboty. O 16:30 rozpocznie się drugi konkurs indywidualny w Niżnym Tagile.