Najgłośniej mówiło i pisało się o Kamilu Stochu. Po cichu liczyliśmy, że może Dawid Kubacki albo Maciej Kot sprawią niespodziankę i na Salpausselce (HS130) wywalczą medal w konkursie indywidualnym. Zapomniano jakby o Piotrze Żyle, a on przypomniał o sobie w imponującym stylu.
W pierwszej serii konkursu o mistrzostwo świata uzyskał 127,5 metra. Na półmetku zajmował 6. miejsce, ale z niewielką stratą do trzeciego Andreasa Stjernena. W drugiej kolejce postawił wszystko na jedną kartę. Na belce startowej imponował spokojem. Wyszedł spokojnie z progu, pewnie prowadził narty. Zdecydowanie przekroczył zieloną linię!
Zmierzono mu aż 131 metrów. Od sędziów dostał 57 punktów za styl. "Skok marzeń. Może dać medal" - krzyczał do mikrofonu Sebastian Szczęsny, komentator tego konkursu dla TVP. Nie pomylił się. Kilka minut później wszystko było już jasne. Gdy po skoku Stjernena na 129 metrów wyświetliła się "2", Żyła mógł zacząć świętowanie. Miał indywidualny medal mistrzostw świata! Skończyło się na brązie, bowiem Kraft i Wellinger utrzymali swoje pozycje z pierwszej serii.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny gol i wpadka. W Ameryce Południowej nie ma nudy
Znając Piotra Żyłę, można było spodziewać się po nim wybuchu radości. Oczyma wyobraźni widzieliśmy szalejącego na dolę skoczni Żyłę, sypiącego anegdotami i żartami. Dlatego tym większy był szok, kiedy ujrzeliśmy zupełnie inne zachowanie ówczesnego podopiecznego Stefana Horngachera.
Kamery szybko pokazały zbliżenie na medalistę mistrzostw świata, który sprawiał wrażenie zszokowanego. Żyła siedział i wyglądał jakby zajął ostatnie miejsce w zawodach, a nie osiągnął największy sukces w karierze. Na jego twarzy w ogóle nie było uśmiechu, tak charakterystycznego dla tego skoczka.
Taka właśnie była reakcja Piotra Żyły na jego sukces. Zamiast wielkiej radości, zamknięcie się w sobie na dobrych kilkanaście minut. Pojawiły się nawet łzy. Były to oczywiście łzy szczęścia, ale takiej reakcji akurat po wiślaninie nie spodziewaliśmy się.
Kilka minut później brązowy medalista mistrzostw świata stanął przed kamerami TVP. Rozmawiał z nim Michał Regulski. Dla dziennikarza w teorii łatwy wywiad okazał się wyboistą drogą. Żyła nadal był w swoim świecie. Ciągle sprawiał wrażenie, że jeszcze nie przetrawił swojego sukcesu. Stał przed kamerą, ale myślami był zupełnie gdzie indziej.
Dziennikarz TVP zadawał kolejne pytania, a ówczesny podopieczny Stefana Horngachera odpowiadał półsłówkami albo wcale. Po 3 minutach sam Michał Regulski się poddał i nie męczył już skoczka, zdając sobie sprawę, że z tej rozmowy niewiele już może wyniknąć.
Ostatecznie uśmiechnięty i żartujący Piotr Żyła wrócił dzień później. Gdy odbierał brązowy medal mistrzostw świata był już tym skoczkiem, którego wszyscy znają. Później długo odpowiadał na pytania dziennikarzy i jak za dobrych lat ciągle żartował. Po prostu potrzebował czasu, żeby oswoić się z sukcesem, który spadł na niego tak nagle.
Trzy lata później, Piotr Żyła nie jest w Lahti w tak dobrej formie. Podium w niedzielnych zmaganiach indywidualnych (początek o 15:30) wydaje się nierealne. O czołowe miejsca powinni natomiast powalczyć Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Transmisja z konkursu w TVP 1, TVP Sport, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.
Zobacz skoki Piotra Żyły po brązowy medal MŚ 2017 w Lahti i jak zachowywał się Polak tuż po największym sukcesie w karierze:
Czytaj także:
Słabsze skoki Polaków to kwestia sprzętu? "Być może coś przeoczyliśmy"
Najsłabsza drużynówka Polaków od 2017 roku