Skoki narciarskie. Szok. W USA tyle kibiców na skokach co w Zakopanem

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: kibice na Wielkiej Krokwi
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: kibice na Wielkiej Krokwi

Jeden z tegorocznych konkursów Pucharu Kontynentalnego w Iron Mountain obserwowało około 20 tysięcy kibiców! Tyle poza Zakopanem rzadko ogląda zawody w Pucharze Świata. Na razie szanse powrotu głównego cyklu do USA są jednak małe.

Od kilku lat w trakcie sezonu Pucharu Świata skoczkowie tylko raz opuszczają Europę, żeby wziąć udział w konkursach zaliczanych do głównego cyklu. Poza Starym Kontynentem zmagania odbywają się jeszcze w japońskim Sapporo. Wyjątkiem był 2017 rok i próba przedolimpijska w koreańskim Pjongczangu.

FIS chciał to zmienić przed sezonem 2019/2020. W prowizorycznym kalendarzu Pucharu Świata znalazło się wtedy miejsce dla Iron Mountain. Amerykanie mieli jednak postawione warunki. Musieli wyremontować skocznię, żeby spełniała standardy najwyższej ligi w skokach narciarskich. Nie zrobili tego i po wielu latach przerwy Puchar Świata nie mógł wrócić do USA.

Szkoda, bo tegoroczne zmagania Pucharu Kontynentalnego właśnie w Iron Mountain pokazują, że Amerykanie też kochają skoki narciarskie. - Widać, że im zależy i tęsknią za skokami na najwyższym poziomie - mówi dla WP SportoweFakty Maciej Kot, który w lutym był jednym z pięciu polskich skoczków biorących udział w dwóch konkursach Pucharu Kontynentalnego w USA.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot o problemach Macieja Kota. "Coś złego się dzieje w sferze mentalnej. Musi wyluzować"

- Z nieoficjalnych danych wiemy, że na jednym z tegorocznych konkursów w Iron Mountain było 20 tysięcy kibiców! To jest jakaś kosmiczna liczba jak na drugą ligę skoków. Mało który konkurs Pucharu Świata, poza Zakopanem, ma taką widownię. Gdyby zatem były tam zawody najwyższej rangi, to kibice na pewno dopisaliby - dodaje polski skoczek. Na Wielkiej Krokwi zwykle konkursy PŚ ogląda około 22 tysiące fanów.

Na razie jednak w Iron Mountain mogą odbywać się tylko zawody niższej rangi, bowiem skocznia jest w fatalnym stanie. - Sam rozbieg musiałby zostać przebudowany. W Pucharze Świata nie ma przecież możliwości, żeby skoczkowie wchodzili do góry drewnianymi schodkami wzdłuż rozbiegu i istniało ryzyko uderzenia innego zawodnika nartami. Na górze nie ma żadnej osłony od wiatru i mrozu. Na remonty nie ma jednak pieniędzy i dlatego Puchar Świata przeniesiono przed sezonem 2019/2020 z Iron Mountain do Rasnova - tłumaczy Maciej Kot.

- Szkoda, bo ludzie są tam bardzo oddani. Często pracują jako wolontariusze. Na pensje dla nich nie ma pieniędzy. Mimo to są bardzo uczynni. Bardzo im zależy. Podchodzili do nas, dziękowali, że przylecieliśmy do Iron Mountain. To było dla nich ważne - opisuje polski skoczek.

Zobacz rozbieg i zeskok skoczni w Iron Mountain:

W USA są jednak także inne ośrodki, chociażby w Salt Lake City, gdzie w 2002 roku odbyły się zimowe igrzyska olimpijskie. Problem polega jednak na tym, że zainteresowanie skokami wykazują tylko w Iron Mountain. Tylko tam jest wola ludzi, żeby zrobić coś dla tej dyscypliny i przede wszystkim dla miejscowych zawodników, którzy trenują.

Mimo to nie można się zamykać na inne amerykańskie rynki, ponieważ za oceanem wciąż tkwi duży, na razie niewykorzystany potencjał dla skoków narciarskich.

- Jestem ogromnym zwolennikiem powrotu Pucharu Świata do Ameryki. To nie musi być konkretnie Iron Mountain. Chodzi o to, żeby w ogóle wrócił do Stanów Zjednoczonych albo do Kanady. To duża strata, że zawodów Pucharu Świata tam nie ma. Dla FIS-u, sponsorów byłby to wielki rynek. Gdyby oba kraje udało się zainteresować skokami, to można byłoby dużo zdziałać - mówi Maciej Kot.

- Zresztą nie tylko ja, bo wielu zawodników chciałoby jednego albo nawet dwóch weekendów ze skokami w Ameryce. Byłaby to wielka promocja naszego sportu, a dla skoczków możliwość sprawdzenia się w nowych warunkach. Żeby jednak Puchar Świata wrócił do USA, potrzebne jest wsparcie miejscowego rządu. Bez tego będzie bardzo ciężko - kończy 28-letni skoczek.

Wydaje się, że w kolejnym sezonie bardziej realny jest fakt, że Puchar Świata ponownie zagości w Rasnovie, które zastąpiło właśnie Iron Mountain. W Rumunii, poza jedną wpadką z odśnieżeniem torów, dwa konkursy przeprowadzono sprawnie. Skocznia, mimo że mała K-90, jest nowoczesna. Do tego sporo kibiców obserwowało zmagania.

Jeśli jednak w Iron Mountain znajdą się pieniądze na remont przestarzałej skoczni, to FIS nie powinien się długo zastanawiać. Można przecież zorganizować konkursy i w Rumunii, i w USA. Otwarcie się na rynek amerykański mogłoby dać skokom nowy tlen, którego ta dyscyplina bardzo potrzebuje.

Czytaj także:
Maciej Kot nie wraca do Pucharu Świata. Polak skomentował decyzję
Dawid Góra: Weekend wstrząśnięty, nie zmieszany. Wnioski są jasne

Komentarze (11)
avatar
Elżbieta Salwa
26.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ej oddajmy Zakopane , lepiej będzie w USA I skończycie głupio narzekać (nawet i na skoki) 
KoronaMKS - Białystok is rainbow
26.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To może niech się Kot lepiej przeprowadzi do USA jak mu tam tak dobrze, w kadrze A i tak już niepotrzebny bo młodym trzeba dawać szansę. 
avatar
Greg Tolksdorf
25.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Łozyński, Zakopane to ledwo w TOP10 jest a nie jakis przodownik w ilosci kibicow! Prawie kazde zawody na skoczniach w Niemczech maja wiecej kibicow a absolutnym Nr1, jezeli chodzi o ilosc Czytaj całość
avatar
MarioStefan
25.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Skończcie z tym Zakopanem !!!! Oglądam wszystkie konkursy i na wielu z nich jest o niebo więcej kibiców !!! 
avatar
bun
25.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zabawne że na zawody PŚ trzeba spełniać pewne standardy bezpieczeństwa, których nie trzeba spełniać w na zawody PK.