Polacy, których skoki cechują się mocnym wyjściem z progu, powinni świetnie radzić sobie na skoczniach normalnych. Tymczasem w Rasnovie żaden z nich nie stanął na podium.
Oczywiście nic wielkiego się nie stało. Szczególnie, że Dawid Kubacki skakał z... gorączką. Problem jednak w tym, że Polak do lidera Pucharu Świata traci aktualnie 366 punktów. Przy takiej formie Karla Geigera i Stefana Krafta szanse na kryształową kulę są właściwie zerowe. Do końca sezonu pozostało tylko sześć konkursów indywidualnych.
Przed sezonem pogodzenie się z takim rozwojem wypadków byłoby łatwiejsze. Ale po zwycięstwie Kubackiego w Turnieju Czterech Skoczni apetyty wzrosły. Choć przed nami jeszcze spore zimowe emocje, to zapewne z największymi nadziejami trzeba czekać na marcowe mistrzostwa świata w lotach. Tam któryś z Polaków może zaskoczyć. Stawiałbym na Stocha, który mistrzostwem uzupełniłby lukę w sportowym życiorysie. Trzykrotny mistrz olimpijski potrafi zresztą jak nikt zmobilizować się na ważne konkursy.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"
Choć wyniki w Pucharze Świata nieco rozczarowują, to w Pucharze Kontynentalnym Maciej Kot skacze, jak szalony! To tylko potwierdza, że wystarczy kilka chwil spokoju i mniejsza presja, aby ten niezwykle utalentowany zawodnik zwyciężał. Oczywiście, to tylko druga liga, ale Polak we włoskim Predazzo zwyciężył dwa razy z rzędu. Nawet przy znacznie słabszych rywalach, w dyscyplinie, w której rządzą niuanse, to sztuka!
Kot nie ma już nic do stracenia. Zapewne wróci do PŚ, w którym też może już skakać na luzie. Nie walczy bowiem o żaden konkretny cel. Miejsce w pierwszej dziesiątce któregoś z konkursów? Może to życzenie na wyrost, ale taka pozycja na koniec sezonu zostałaby w głowie przez całe lato. Skoczek, który udowadnia swoje możliwości samemu sobie ma zdecydowanie większe szanse na powodzenie w przyszłości. Jak istotna w skokach jest psychika, mieliśmy już mnóstwo przykładów. Kot zresztą zawsze był jednym z najbardziej wymownych.
Przy okazji rumuńskiego weekendu z PŚ dowiedzieliśmy się też, jak w wykonaniu Krafta wyglądają przygotowania do skoku. Austriak w krótkim materiale wideo naciąga kombinezon starając się zwiększyć choćby o milimetry powierzchnię nośną. Wszystko odbywa się jeszcze przed kontrolą.
Wideo może oburzyć, bo nie wyobrażam sobie np. Kamila Stocha trzymającego krok kombinezonu i rozciągającego go do granic możliwości. Z drugiej strony, co nie zakazane, jest dozwolone. Lider PŚ przecież nieszczególnie krył się z tymi zabiegami.
A znane są też inne, jak choćby wyciąganie się na belce startowej, dzięki czemu zmienia się nieco układ kombinezonu na ciele. Oczywiście, takie szczegóły mają znaczenie, ale umówmy się - nie dzięki nim wygrywa się zawody.
No ładnie Krafcik ściągasz ten kombinezon, ładnie... Porównajcie sobie gdzie się kończy kombinezon u niego i np. u takiego Kamila. #skijumpingfamily pic.twitter.com/3MF8YSA7Vy
— Mart | WILL SEE AVRIL IN BERLIN (@myhappyendingx) February 22, 2020