- Mieliśmy wiele talentów. Wiele "zgubiliśmy". Można pytać, gdzie jest Janek Ziobro, można się zastanawiać, co z innymi zdolnymi. (...) Kiedy Stoch i spółka zakończą karierę myślę, że dotrzemy do etapu, w którym będą zadowalały nas miejsca w "10". O podia i zwycięstwa będzie niezwykle trudno - ocenił w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Kazimierz Długopolski.
Były zawodnik kombinacji norweskiej podkreślił, że o ile Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła wynikami jeszcze się bronią, to reszta kadry zanotowała krok w tył. Zdaniem eksperta, dziwi zachowanie sztabu szkoleniowego i prezesa PZN Apoloniusza Tajnera, którzy nie tłumaczą przyczyn takiego stanu.
Długopolski oczekiwałby, że ktoś zabierze głos w tej sprawie i np. przyzna się do błędu. Zaproponuje też, jaki ma pomysł, by wyjść z kryzysu. - Prezes Apoloniusz Tajner jest wiecznym optymistą. Może dzięki temu, że miał szczęście i jako trener, i najważniejsza osoba w PZN - dodał.
Były reprezentant Polski uważa, że tegoroczne sukcesy trio Stoch-Kubacki-Żyła to "ostatnie podrygi" naszych skoczków. - Co wyrwą, to będzie ich. Skoki w kraju nie zginą, ale kolorowo nie jest. W kolejnych sezonach powtórzyć wyniki sprzed lat będzie bardzo, bardzo trudno - podsumował.
Kazimierz Długopolski ma 69 lat. Jego największe sukcesy w karierze zawodniczej to 9. miejsce w kombinacji norweskiej na MŚ 1978 w Lahti i 12. lokata na IO 1972 w Sapporo. Po zakończeniu kariery Długopolski został trenerem skoków. Był pierwszym szkoleniowcem m.in. Macieja Kota i Andrzeja Stękały.
Zobacz:
Skoki narciarskie. Ale kozak! Zdjęcie Apoloniusza Tajnera jako skoczka
Alarm w polskich skokach narciarskich. W Zakopanem padły propozycje rozwiązania problemów
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"