Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
To był niezwykły konkurs dla Kamila Stocha. On i Dawid Kubacki po I serii na skoczni normalnej podczas konkursu MŚ w Seefeld zajmowali odległe lokaty - odpowiednio 18. i 27. miejsce. W drugiej zdarzyło się coś niewyobrażalnego i nasi zawodnicy zajęli dwa pierwsze miejsca (więcej dowiesz się tutaj).
Wczoraj przeżywaliśmy piękne chwile (zobacz tutaj), kiedy Polacy odbierali krążki za swoje skoki. Potem Kamil Stoch rozmawiał z polskimi dziennikarzami.
Przyzwyczai się pan do odbierania medali?
Kamil Stoch: Nigdy mi się to nie znudzi. Zawsze, gdy wchodzę na podium, towarzyszą mi pozytywne emocje i mam w sobie dużo energii. To wielka nagroda za wyrzeczenia i wysiłek, który musimy włożyć realizację marzeń.
Jak będzie pan wspominał te mistrzostwa?
Całkiem dobrze. Początek nie był łatwy, ale każdy kolejny dzień niósł wyzwania i naukę. Cieszę się, że kończymy swój udział w tak dobrym stylu.
Jest coś wyjątkowego w tym, że stanęliście z Dawidem wspólnie na podium mistrzostw świata?
Pewnie, że tym razem było trochę inaczej, bo nigdy nie odbieraliśmy medali we dwóch. Nigdy nie słuchałem hymnu stojąc obok kolegi, który jest o stopień wyżej, hymnu granego przede wszystkim dla niego. Dawid sobie na tego Mazurka zasłużył.
To jeszcze pytanie o Stefana Horngachera. Pan też czeka na decyzję szkoleniowca?
Nie jest moją rolą wypowiadanie się na ten temat, dlatego w ogóle nie chcę go podejmować. Chciałbym, żebyście to uszanowali. Ja mam wykonywać swoje zadania i swoją pracę. Uważam, że te pytania powinni otrzymywać trenerzy, sztab, kierownictwo związku.
ZOBACZ WIDEO Sven Hannawald o konkursie na normalnej skoczni. "Choć to dość dziwne, na podium stanęli najlepsi"