MŚ w skokach 2019: Stefan Kraft z uznaniem o Polakach. "Kamil Stoch jest w tej chwili najlepszy na świecie"

Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Stefan Kraft
Newspix / Martyna Szydłowska / Na zdjęciu: Stefan Kraft

- Co za szalone zawody! - mówił, po konkursie MŚ w Seefeld na normalnej skoczni, Stefan Kraft. Austriak zdobył w nim brązowy medal, na podium stał razem z Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem. Tego drugiego nazwał najlepszym skoczkiem na świecie.

Z oceną podwójnego mistrza świata sprzed dwóch lat w Lahti trudno się nie zgodzić. W piątek w Seefeld w czasie przeprowadzania pierwszej serii było mokro, a do tego kręcił wiatr, a w drugiej coraz mocniej sypał lepki śnieg. Złoty medal zdobył 27. na półmetku Dawid Kubacki, srebro wywalczył 18. po swoim pierwszym skoku Kamil Stoch, a brąz trafił w ręce Krafta, który awansował na 3. miejsce z 10.

- Było naprawdę ciężko. Rozbieg był bardzo trudny, lepki, z każdą minutą coraz wolniejszy. Musiałem ryzykować. Nie bawiłem się zbyt dobrze, dopóki nie zobaczyłem, że zdobyłem medal - opowiadał o konkursie 25-letni reprezentant Austrii.

Zobacz także: Dawid Kubacki po wywalczeniu złota MŚ. "Jest tyle emocji, że aż odcina"

W 2017 roku w Lahti Kraft zdominował rywalizację. Wygrał zarówno na dużej, jak i na normalnej skoczni, a w "drużynówce" stanął na trzecim stopniu podium. Teraz do srebra drużynowo dołożył brąz indywidualnie i choć tytułów mistrzowskich nie obronił, był bardzo zadowolony z tego, co udało mu się osiągnąć. - Ten brąz po trudnym lecie i nieudanym początku sezonu jest dla mnie wyjątkowy - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO Kubacki o mistrzostwie świata: W życiu bym się nie spodziewał. Jest tyle emocji, że aż odcina

- Konkurs nie był sprawiedliwy, ale w skokach treningowych i kwalifikacjach Dawid, Kamil i ja cały czas byliśmy w czołówce. To trochę szalone, że w takich zawodach na podium znalazła się właśnie nasza trójka - zauważył zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2016/2017. - Najlepiej poradziliśmy sobie z zastanymi warunkami, ale to jasne, że zawody nie należały do najbardziej sprawiedliwych - powtórzył.

Kraft zdradził, że po raz pierwszy przydarzyło mu się, by nie był w stanie oglądać skoku innego zawodnika. A kiedy na rozbiegu pojawił się prowadzący na półmetku zawodów Ryoyu Kobayashi, austriacki zawodnik nie wytrzymał napięcia i odwrócił głowę.

Czytaj także: Stefan Horngacher bez ogródek o konkursie na normalnej skoczni. "Nigdy czegoś takiego nie widziałem"

- Byłem wtedy niesamowicie zdenerwowany. Myślałem, że przegram to miejsce na podium z Kamilem o 0,7 punktu. A po chwili wszyscy koledzy przybiegli mi pogratulować. To było niesamowite uczucie - mówił.

Poproszony o kilka słów na temat mistrza i wicemistrza świata Austriak powiedział: - Wiedzieliśmy, że Dawid Kubacki na normalnej skoczni jest dużym faworytem. Ma mocne odbicie, a na takich obiektach ono jest szczególnie ważne. A Kamil Stoch to moim zdaniem najlepszy w tej chwili skoczek narciarski na świecie.

Lider austriackiej kadry przyznał też, że trochę przykro mu z powodu braku medalu jego młodszego kolegi Philippa Aschenwalda.

- Stracił do mnie tylko 0,3 punktu. - Liczyłem na to, że może zmieści się na podium. Tak świetnie skakał, indywidualnie nie ma jeszcze żadnego medalu wielkiej imprezy, a przecież Kamil ma ich już tak dużo - zażartował Kraft. - Przed nami jest jednak jeszcze konkurs mieszany. Obaj w nim wystąpimy i będziemy mieć szansę na podium - dodał.

Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: