Łukasz Kruczek: Odejście Stefana nie byłoby dobre

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek

Łukasz Kruczek wyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że jego praca z reprezentacją Włoch dobiega końca. Trener dodał też, że w przypadku odejścia Stefana Horngachera, nie zamierza starać się o powrót do polskiej kadry.

Od 2016 roku Łukasz Kruczek pełni funkcję trenera reprezentacją Włoch w skokach narciarskich. Mimo dużych ambicji, w ciągu ostatnich trzech lat żaden z tamtejszych zawodników nie zdołał przebić się na stałe do czołowej "30" Pucharu Świata.

Polski szkoleniowiec zapowiedział na łamach "Przeglądu Sportowego", że jest zmęczony brakiem zaangażowania ze strony swoich włoskich kolegów i po zakończeniu sezonu najprawdopodobniej zrezygnuje z pełnionej funkcji.

- Moja praca chyba powoli dobiega końca. Pewne rzeczy muszą się zmienić, nie tylko ze strony trenerskiej, ale też organizacyjnej. Jeśli dalej będzie tak, jak teraz, zostanie dreptanie w miejscu. Dzisiaj pracuję nad tym, żeby wskazać kierunek zmian - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Jakie plany ma Kruczek na najbliższą przyszłość? Czy nadal zamierza pracować w roli trenera? - Wszystko jest kwestią wyzwania. Spróbowałbym gdzieś, gdzie widać szansę powodzenia. Nie chcę znowu walić głową w mur.

W ostatnich tygodniach jego nazwisko pojawiło się wśród kandydatów do następcy dyrektora zawodów Pucharu Świata, Waltera Hofera. - "Dziękuję" temu, kto to wymyślił. To nie jest stanowisko dla mnie. Nowym dyrektorem Pucharu Świata powinien być ktoś neutralny, z wybitnymi zdolnościami organizacyjnymi - stwierdził.

Polscy kibice żyją teraz pytaniem, czy po zakończeniu sezonu pracę z Biało-Czerwonymi zakończy Stefan Horngacher. Według Kruczka, byłaby to wielka strata dla naszej kadry. On sam nie zamierza ubiegać się o powrót na stanowisko trenera.

- Gdyby odszedł Stefan, nie byłoby to dobre dla reprezentacji. Jeśli jednak coś takiego wydarzyłoby się, powinny się pojawić inne nazwiska - zapewnił Kruczek.

Wielkimi krokami zbliża się najważniejsza impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata w Seefeld. Według byłego trenera polskiej kadry (2008-2016), fani nie mają powodów do niepokoju.

- Jedyną zagadką jest konkurs drużynowy, bo mamy trzech silnych skoczków, czyli Kamila Stocha, Piotra Żyłę i Dawida Kubackiego. Pytanie, kto zostanie tym czwartym? Z drugiej strony, ten sam problem mają inni. W tym sezonie właściwie żadna kadra nie ma mocnej czwórki. Wszędzie są niewiadome.

Według Kruczka najbliższe konkursy dadzą odpowiedź na to, co na MŚ zdziała lider naszej drużyny, Kamil Stoch. On sam jest optymistą.

- Kamil zazwyczaj najwięcej wygrywał w drugiej części sezonu. Na pewno jest jednym z kandydatów do miejsc na podium podczas nadchodzących konkursów Pucharu Świata i mistrzostw świata. Istotne będę te ostatnie zawody w Willingen. Jeśli ktoś tam będzie miał problemy, te pojawią się też w Seefeld - zapowiedział.

Od piątku do niedzieli konkursy PŚ będą odbywać się na mamuciej skoczni w Oberstdorfie

Źródło artykułu: