Zatrzymać fenomenalnego Ryoyu Kobayashiego, a jeśli nie będzie to możliwe, powalczyć o dwa kolejne miejsca na podium - z takim celem do zawodów mogli przystąpić dwaj czołowi w tym sezonie polscy skoczkowie, Kamil Stoch i Piotr Żyła.
W piątek na Gross-Titlis-Schanze obaj potwierdzili swoją wysoką formę. Problem polegał jednak na tym, że świetną dyspozycję utrzymał także Ryoyu Kobayashi, który wygrał kwalifikacje, a wcześniej jedną serię treningową. Japończyk był zdecydowanym faworytem sobotnich zmagań, ale jeśli ktoś miał być od niego lepszym, to przede wszystkim trzeba była stawiać właśnie na Stocha i Żyłę.
Pierwszą sobotnią próbą sił był trening. W nim bardzo dobrze wypadli Stoch i Żyła, którzy sklasyfikowani zostali na 2. i 3. miejscu. Lepszy od nich nie był jednak Kobayashi. Japończyk zajął 4. lokatę, a aspiracje do walki o czołowe lokaty zgłosił triumfator Stephan Leyhe, który dzień wcześniej skakał przeciętnie.
ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach. Najdziwniejszy konkurs w historii IO. "Mało kto pamiętał zimniejsze zawody"
Jak to często bywa jednak w skokach, sam konkurs napisał jednak inny, trochę nieprzewidywalny scenariusz. Niespodziewanie świetne skoki z Wisły przypomniał sobie Jewgienij Klimow. W pierwszej serii Rosjanin wyszedł wysoko z progu, wykorzystał nieco słabszy wiatr pod narty, i uzyskał 136,5 metra. To wystarczyło do tego, by prowadził na półmetku zawodów.
Klimow nie mógł być jednak pewny zwycięstwa. Tuż za nim, dokładnie o 1,1 punktu, sklasyfikowany był nie kto inny jak Piotr Żyła. Wiślanin skoczył 134 metry, ale nieco wyższe noty i więcej dodanych punktów za niesprzyjające warunki spowodowały, że był bardzo blisko Klimowa. Czołową trójkę przed finałem zamykał Leyhe. Niemiec, w podobnych warunkach jak Rosjanin, doleciał do 135. metra. Jego strata do drugiego Żyły wynosiła 3,1, a do lidera 4,2 punktu.
Gdzie w tym wszystkim byli dwaj pozostali faworyci zawodów, Kamil Stoch i Ryoyu Kobayashi? Otóż obaj skoczyli przeciętnie jak na swoją formę. Polak doleciał do 129. metra. Japończyk skoczył o metr dalej. Na półmetku zajmowali odpowiednio 11. i 10. miejsce, co oznaczało dla nich iluzoryczne szanse na podium.
Znacznie bliżej czołowej trójki był chociażby Dawid Kubacki. W piątek i sobotniej serii próbnej nowotarżanin nie skakał wybitnie, ale konkursowy skok był już naprawdę na wysokim poziomie. 129 metrów przy bardzo mocnym wietrze w plecy pozwoliło Kubackiemu zajmować 6. miejsce przed finałem, ze stratą zaledwie 2,3 punktu do trzeciego Leyhe.
Druga kolejka zapowiadała się zatem bardzo emocjonująco. Kubacki i Żyła na podium, w tym wiślanin na jego najwyższym stopniu? Z pewnością wielu polskich kibiców marzyło o takim końcowy wyniku obu naszych reprezentantów. Co prawda aż tak dobrze nie było, ale i tak mamy powody do zadowolenia, bowiem na drugim stopniu podium zmagania zakończył Piotr Żyła (czwarte podium w sezonie, ósme w karierze).
Wiślanin skoczył 136 metrów i wygrał walkę z Klimowem, ale wszystkich w drugiej serii pogodził Karl Geiger. Niemiec na półmetku był piąty. W finale odpalił jednak petardę. 141 metrów przy wysokich notach za styl pozwoliło mu wygrać sobotnie zawody z przewagą 4,7 punktu nad Żyłą.
Czołową trójkę uzupełnił czwarty przed finałem Daniel Huber. Dla Austriaka to pierwsze podium w Pucharze Świata. Z kolei Klimow, lider na półmetku, w drugiej serii doleciał do 134 metra i spadł na 5. miejsce. Oprócz Geigera, Żyły i Huberalepszy od niego okazał się również Norweg Johann Andre Forfang.
Bardzo dobrego 6. miejsca z półmetka nie utrzymał Dawid Kubacki. Liczyliśmy, że nowotarżanin zaatakuje nawet czołową trójkę, ale 130 metrów przy względnie słabym wietrze w plecy, okazało się przeciętym wynikiem. Ostatecznie 28-latek zajął 13. pozycję. Do czołowej dziesiątki awansował natomiast, po skoku na 133. metr, Kamil Stoch. Natomiast na 7. miejscu sklasyfikowano lidera klasyfikacji generalnej cyklu Ryoyu Kobayashiego.
Łącznie w sobotę zapunktowało 4 Biało-Czerwonych. Na 26. miejscu sklasyfikowano Macieja Kota. Do drugiej serii awansował także Stefan Hula. W niej znalazło się jednak aż 31 zawodników. I to właśnie Polak okazał się tym pechowcem, który pozostał bez chociaż jednego punktu (31. pozycja). Dobrego skoku z serii próbnej nie powtórzył Jakub Wolny, który był dopiero 41.
W sobotnim konkursie skoczkowie rywalizowali przy wietrze w plecy, który momentami - zwłaszcza w pierwszej serii - był bardzo mocny. W obu kolejkach zawodnicy skakali z belki startowej nr 19. Sporego pecha miał Domen Prevc. W finale Słoweniec skoczył aż 138 metrów, ale niegroźnie upadł. Niskie noty spowodowały, że zamiast miejsca w czołówce Prevc był dopiero 20.
W niedzielę w Engelbergu drugi konkurs indywidualny. Początek pierwszej serii o 14:15. Z kolei na 12:45 zaplanowano kwalifikacje. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
Wyniki sobotniego konkursu w Engelbergu:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Łączna nota |
---|---|---|---|---|
1. | Karl Geiger | Niemcy | 135/141 | 302 |
2. | Piotr Żyła | Polska | 134/136 | 297,3 |
3. | Daniel Huber | Austria | 135/138,5 | 295,5 |
4. | Johann Andre Forfang | Norwegia | 133,5/138 | 295,3 |
5. | Jewgienij Klimow | Rosja | 136,5/134 | 294,6 |
6. | Stephan Leyhe | Niemcy | 135/135,5 | 293,9 |
7. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 130/135 | 289,9 |
8. | Stefan Kraft | Austria | 129,5/137 | 289,6 |
9. | Kamil Stoch | Polska | 129/133 | 288,3 |
10. | Michael Hayboeck | Austria | 124/137,5 | 286,4 |
13. | Dawid Kubacki | Polska | 129/130 | 280,1 |
26. | Maciej Kot | Polska | 128,5/122,5 | 256,7 |
31. | Stefan Hula | Polska | 125,5/122,5 | 250 |
41. | Jakub Wolny | Polska | 119 | 121,6 |