W konkursie inauguracyjnym Puchar Świata w Wiśle Polacy wyprzedzili Niemców o 11,1 pkt. i po raz czwarty w historii wygrali zawody drużynowe. Po zakończeniu rywalizacji na skoczni im. Adama Małysza trener Biało-Czerwonych Stefan Horngacher przyznał się do tego, że nie liczył na triumf Polaków.
- Jestem usatysfakcjonowany z występu chłopaków. Tym bardziej, że nie oczekiwałem dziś od nich zwycięstwa. Po piątkowych seriach treningowych i kwalifikacjach trudno było stawiać poprzeczkę tak wysoko. Uważałem, że realnym celem, którego osiągnięcie nas zadowoli, będzie walka o podium - powiedział Austriak w rozmowie z serwisem skijumping.pl.
Horngacher podkreślił, że rywalizacja z Niemcami była pełna dramaturgii, a sprawę rozstrzygnął Kamil Stoch, który w swoim drugim skoku zdeklasował Richarda Freitaga - 129 m do 123,5 m.
Dobry występ Stocha ucieszył austriackiego szkoleniowca. - Po kwalifikacjach (do niedzielnego konkursu indywidualnego - przyp. red.) nie było powodów do zadowolenia, ponieważ Kamil miał tutaj problemy z pozycją najazdową. W piątek towarzyszyło mi jednak więcej nerwów, gdyż mieliśmy niższą belkę i mocniejszy wiatr w plecy, co mogło zakończyć się brakiem awansu do zawodów indywidualnych. Kamil na szczęście przebrnął eliminacje, a dziś pokazał, że wciąż stać go na dużo - ocenił.
Trener nie krył też zadowolenia z postawy pozostałych zawodników, w szczególności Jakuba Wolnego, który po raz pierwszy znalazł się w drużynie za kadencji Horngachera i spisał się bardzo dobrze.
W niedzielę na obiekcie im. Adama Małysza w Wiśle odbędzie się indywidualny konkurs PŚ. Początek pierwszej serii o godz. 15:00.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch zaskoczył na konferencji. "Gdybym tego nie czuł to byłby znak, że czas kończyć karierę"