Czwartkowy (13.02) bieg narciarski "Sudtirol Moonlight Classic" wywołał ogromne kontrowersje z powodu występu Aleksandra Bolszunowa. Na trasie pojawiła się również Justyna Kowalczyk-Tekieli, która na dystansie 30 km zajęła drugie miejsce (wygrała Anna Schmidhofer z Austrii).
Jakież było zdziwienie obserwatorów, kiedy okazało się, że Bolszunow, trzykrotny mistrz olimpijski z Pekinu w 2022 r., miał rywalizować pod rosyjską flagą.
Rosyjski sport od czasu dokonania inwazji zbrojnej na Ukrainę (w lutym 2022 r.) pozostaje zawieszony na arenie międzynarodowej, a reprezentanci tego kraju mogą występować w zawodach indywidualnych wyłącznie pod neutralną flagą i po spełnieniu pewnych warunków (m.in. nie mogą wspierać działań wojennych reżimu Putina).
ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego
Tuż przed rozpoczęciem "Sudtirol Moonlight Classic", na oficjalnej stronie zawodów, przy nazwisku Bolszunowa na liście startowej widniała jednak rosyjska flaga! Chwilę potem organizatorzy, po licznych protestach internautów, usunęli ją, ale...
W trakcie biegu na 30 km i po jego zakończeniu - w wynikach "na żywo" - rosyjska flaga wróciła na miejsce przy nazwisku rosyjskiej gwiazdy biegów narciarskich (patrz skan poniżej).
28-letni Bolszunow, który ostatecznie wygrał zawody, dolał oliwy do ognia podczas rozmowy z dziennikarzami, kiedy stwierdził, że... miał zgodę na start we Włoszech od prezydenta USA.
- Jest forma i dobre nastroje. Dbanie o formę jest trudne w tych warunkach (przy sankcjach na rosyjski sport - przyp. red.), ale najważniejsze jest to, że dziś możemy wziąć udział w tym wyścigu. Dostaliśmy pozwolenie od samego Donalda Trumpa - zażartował Rosjanin, cytowany przez portal nrk.no.
Wypowiedź Bolszunowa prawdopodobnie miała związek z doniesieniami rosyjskich mediów o tym, że rozmowa telefoniczna na linii Trump-Putin na temat możliwości rozpoczęcia negocjacji pokojowych w celu zakończenia wojny w Ukrainie może zakończyć sankcje sportowe na Rosję (więcej TUTAJ).