- Faktycznie jest ubytek śniegu, na oko ok. 30-40 proc. On jednak ciągle jest produkowany, a przed ubytkiem była wystarczająca ilość. Ponadto, gdyby była taka potrzeba, dowieziemy śnieg ze Szczyrku. Dyrektor Andrzej Wąsowicz już tam był, wszystko jest uzgodnione - tłumaczy Apoloniusz Tajner, prezes PZN.
Potwierdza to Agnieszka Baczkowska. - Ze Szczyrku można przywieźć ok. 3 tys. kubików. Śniegu wystarczy nam na pokrycie trzech skoczni - mówi delegatka FIS.
Wydaje się, że jedynym czynnikiem, który mógłby przeszkodzić w rozegraniu zawodów jest wiatr. Nawet, gdyby wysokie temperatury utrzymały się do dnia zawodów, brak mrozu nie będzie zagrożeniem. - Jeśli pokrywa zostanie przygotowana na dzień zawodów, ale śnieg będzie zbyt miękki, można utwardzić go środkami chemicznymi. Według naszej koncepcji, śnieg będzie rozprowadzony od dołu - wyjaśnia Tajner.
Sytuację w Wiśle sprawdzał prezes, delegatka FIS, Adam Małysz i pracownicy, którzy są tam na co dzień. FIS interesuje się przygotowaniami do konkursu, ale, podobno, bez obaw. - Od lat współpracujemy. Jak PZN coś gwarantuje to FIS, to podchodzi się do tego z zaufaniem. Mamy pełną wiarygodność - zaznacza prezes.
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"
W trakcie przygotowań do inauguracji Pucharu Świata zepsuła się jedna z maszyn produkująca śnieg. Problem naprawiono i obecnie wszystko działa bez zastrzeżeń.
W pozytywnym tonie wypowiada się dyrektor zawodów. - Ochłodzenie zapowiadają starsi beskidzcy górale. Z kolei portale pogodowe na razie nie mają dla nas dobrych wieści. Pozostajemy jednak optymistami i spokojnie czekamy - podkreśla Andrzej Wąsowicz.