Od wielu lat kibice skoków narciarskich spierają się, czy letnie zawody w tym sporcie w ogóle mają sens. Jedni uważają, że nie ma lepszej metody przygotowań do zimy niż starty w Letnim Grand Prix. Z kolei drudzy kontrargumentują, że wielu czołowych skoczków letnie skoki traktuje z przymrużeniem oka, a co za tym idzie łatwiej w tych startach osiągnąć sukces zawodnikom z tzw. drugiego planu.
Przez wiele lat krytycy letnich zawodów za przykład podawali postawę Dawida Kubackiego. Nowotarżanin potrafił już wcześniej stawać na podium konkursów Grand Prix, by kilka miesięcy później mieć problemy z przebrnięciem kwalifikacji w PŚ w skokach narciarskich.
Po raz pierwszy głośno o aktualnym liderze Letniej Grand Prix było w 2010 roku. Wówczas jeszcze mało znany w świecie skoków Dawid Kubacki regularnie zajmował miejsca w czołowej dziesiątce letniego cyklu. Co więcej, w japońskiej Hakubie dwa razy zajął 2. miejsce. Kilka miesięcy później w PŚ przyszedł jednak zimny prysznic. Ówczesny podopieczny Łukasza Kruczka aż 7 razy odpadł w kwalifikacjach. Z kolei w 7 konkursach, w których wystąpił, jego najwyższym miejscem była 32. lokata w Engelbergu.
Kolejny przebłysk formy Kubacki zaprezentował w 2012 roku. Wówczas w Letnim Grand Prix znów był w czołówce, a na podium ponownie - tym razem na jego trzecim stopniu - stanął w japońskiej Hakubie. Gdy przyszła zima Polak już tak nie błyszczał, ale zaczął dość regularnie punktować (142 oczka w całym sezonie). Co więcej był nawet w stanie zająć miejsce w czołowej dziesiątce indywidualnego konkursu - 9. lokata w Engelbergu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków!
Przez dwa kolejne sezony nowotarżanin nie zanotował spektakularnych konkursów zarówno w Letnim Grand Prix jak i Pucharze Świata. Świat skoków ponownie zaczął mówić o Kubackim w 2015 roku, gdy Polak z przytupem rozpoczął kolejną edycję Grand Prix. Reprezentant naszego kraju wygrał dwa pierwsze konkursy cyklu, a w łącznej klasyfikacji generalnej zajął 5. miejsce. Zimą, tak jak w sezonie 2012/2013, Kubacki punktował, ale znów nie potrafił zbliżyć się do formy prezentowanej kilka miesięcy wcześniej.
Kolejną eksplozję formy latem nowotarżanin prezentuje w bieżącym sezonie. Tak jak dwa lata temu, Polak znów wygrał konkursy w Wiśle oraz Hinterzarten i z kompletem 200 punktów prowadzi w klasyfikacji generalnej cyklu. Tym razem wiele wskazuje jednak na to, że nie jest to tylko letni przebłysk formy, a stabilizacja dyspozycji, która może zaowocować świetnym zimowym sezonem w wykonaniu 27-latka.
Argument za taką tezą przedstawił Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.
- Stefan Horngacher ma indywidualne podejście do zawodników. To właśnie dzięki temu, moim zdaniem, Dawid będzie w stanie przełożyć letnie skakanie na zimowe. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia rok temu. Wówczas chodziło o Macieja Kota, który wygrywał latem konkurs za konkursem. Było mnóstwo wątpliwości, czy mój syn będzie w stanie przełożyć tą formę na zimę, czy skończy się jak w poprzednich latach, wysoką formą latem i słabą zimą. Trener Horngacher wraz z Adamem Małyszem przeanalizowali świetne skoki Maćka latem i nieudane zimą. Doszli do wniosku, że problem tkwił w przejściu z torów letnich na lodowe, używane zimą. Wierzę, że także w przypadku Dawida zostanie znaleziony klucz do przełożenia formy z Grand Prix na PŚ - podkreślił rozmówca WP SportoweFakty.
W sezonie zimowym 2016/2017 wspomniany już Maciej Kot wygrał dwa konkursy PŚ (Sapporo i próba olimpijska w Pjongczang), a w klasyfikacji generalnej cyklu zajął świetne 5. miejsce. Wcześniej latem wygrał 6 z 7 zawodów i z dużą przewagą triumfował w Grand Prix.
Teraz na dobrej drodze do zwycięstwa w cyklu na igielicie jest Dawid Kubacki. Już po dwóch konkursach nowotarżanin ma 70 punktów przewagi nad drugim Stephanem Leyhe. W obecnej formie Polak będzie również faworytem do zwycięstwa w konkursie indywidualnym w Courchevel, który odbędzie się 12 sierpnia. Ewentualny triumf będzie już krokiem milowym w kierunku triumfu w klasyfikacji generalnej.
Osoby Stefana Horngachera i Adam Małysza oraz ubiegłoroczny przykład Macieja Kota pozwalają realnie wierzyć, że zimą do wielkiej trójki polskich skoków (Stoch, Kot, Żyła) dołączy także Kubacki. Czterech Biało-Czerwonych walczących o najwyższe miejsca w Pucharze Świata? Jeszcze dwa lata temu był to sen, dzisiaj to realna perspektywa.
Warto także pamiętać, że już w poprzedniej zimie Dawid Kubacki zasygnalizował, że praca z trenerem Horngacherem przynosi efekty. W całym sezonie Polak uzbierał aż 345 punkty i zajął najlepsze w karierze 19. miejsce w klasyfikacji generalnej. 27-latek był także mocnym ogniwem drużyny, która w Lahti sięgnęła po drużynowe mistrzostwo świata. Wiele wskazuje na to, że sezon 2016/2017 był jednak tylko przystawką przed świetną formą Dawida Kubackiego w kolejnym.
są skoki zimą/śnieg i latem/nie śnieg