Polscy skoczkowie kochają loty na mamutach. "Wszystko odczuwa się inaczej"

PAP/EPA / Jon Olav Nesvold
PAP/EPA / Jon Olav Nesvold

Do końca sezonu PŚ skoczkowie narciarscy będą występować już tylko na mamutach. Polacy to uwielbiają, choć - w przeciwieństwie do zawodów na skoczniach dużych i normalnych - w lotach narciarskich wciąż nie możemy pochwalić się wieloma sukcesami.

Choć w skokach narciarskich Polska może poszczycić się długą listą sukcesów w Pucharze Świata, na mistrzostwach świata i w igrzyskach olimpijskich, to w przypadku zawodów organizowanych na skoczniach mamucich nasz dorobek wygląda mizernie.

Jedyny medal, zdobyty przez Polaka na mistrzostwach świata w lotach, to brązowy krążek Piotra Fijasa z Planicy z 1979 roku. Choć minęło już 38 lat, żaden z Polaków nie zdołał powtórzyć tego osiągnięcia. Nie dokonał tego ani Adam Małysz, ani - jak na razie - Kamil Stoch.

- Analizowałem historię naszych startów w mistrzostwach świata i jest to istny festiwal czwartych miejsc. Bardzo często dobijaliśmy się do podium - czy to w konkursach drużynowych, czy w indywidualnych. Ciągle brakowało jednak tego podium - mówił trener Łukasz Kruczek w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Byłoby spełnieniem jednego z moich marzeń i celów, gdyby Polska stanęła na podium mistrzostw świata w lotach. Nieważne, czy w konkursie drużynowym czy w indywidualnym - dodawał tuż przed rozpoczęciem ostatniego sezonu, w którym pełnił rolę trenera polskiej kadry.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch: moja kariera nie zawsze była usłana różami

Polscy skoczkowie często podkreślają, jak bardzo lubią występować na skoczniach mamucich.

- Uwielbiam latanie. Śmiem twierdzić, że powietrze to mój żywioł. Nie mogę się doczekać, kiedy odbędą się kolejne zawody na skoczni mamuciej i kiedy znów będę mógł pofrunąć – mówił Kamil Stoch w naszym programie "Sektor Gości".

- Uwielbiam skakać na nartach, a im dłużej mam okazję polatać, tym bardziej się cieszę. Dlatego loty są dla mnie takie fajne. Wiadomo, że to, co najprzyjemniejsze, powinno trwać jak najdłużej - dodał.

Stoch jest aktualnym rekordzistą Polski w długości skoku narciarskiego. W marcu 2015 roku na Letalnicy w Planicy skoczył 238 metrów, bijąc o 5,5 metra swój wcześniejszy rekord z Vikersund z 2013 roku, który z kolei był wyrównaniem ustanowionego na tej samej skoczni osiągnięcia Piotra Żyły z 2012 roku.

- 238 metrów to nie jest aż tak wyśrubowany rekord, żeby był dla mnie nie do pobicia - podkreśla Kamil Stoch, który wierzy, że zdoła jeszcze poprawić ten wynik.
Do rekordu świata faktycznie sporo jeszcze brakuje. W lutym 2015 roku ustanowił go Norweg Anders Fannemel, który w Vikersund uzyskał odległość 251,5 metra.
[nextpage]To właśnie Norwegowie mają swój patent na bicie rekordów świata. W ciągu ostatnich 12 lat poprawiali ten wynik aż sześciokrotnie. Było to zasługą takich skoczków jak Tommy Ingebrigtsen, Bjoern Einar Romoeren, Johan Remen Evensen i właśnie Anders Fannemel.

Drugi na liście rekordzistów świata w długości skoku narciarskiego jest dziś Słoweniec Peter Prevc, który może pochwalić się lotem na 250 metrów.

Dla Polaków bicie rekordów może być o tyle problematyczne, że w Polsce nie ma mamuciej skoczni, a zawodnicy nie mają takiej bazy treningowej jak np. Norwegowie, Austriacy czy Niemcy.

Wyniki uzyskiwane przez Polaków i tak zasługują na wielkie uznanie, biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką nasi zawodnicy trenują na skoczniach mamucich.

- Loty narciarskie mają trochę inną charakterystykę niż skoki. Predysponują innych zawodników. Kamil Stoch i Piotr Żyła bardzo je lubią, ale chyba nie ma zawodnika, który by mamutów nie lubił – twierdzi Łukasz Kruczek.

- Jeśli ktoś lubi przebywać w powietrzu, to siłą rzeczy musi polubić skakanie na obiektach przeznaczonych do lotów narciarskich. To większa frajda, ale i większe ryzyko. A skoczkowie to są ludzie, którzy lubią ryzykować - dodaje.
Słowa te potwierdza również Jan Ziobro.

- To całkiem inne skocznie i zupełnie inne prędkości. Leci się wyżej i znacznie dalej. Wszystko odczuwa się zupełnie inaczej. Myślę, że wszyscy skoczkowie mają do skoczni mamucich dużo większy respekt - podkreśla 26-letni skoczek.

Dobrze, że Polacy lubią skocznie mamucie, bo do końca sezonu będą rywalizować już tylko na takich. Do rozegrania pozostały konkursy w Vikersund i w Planicy - dwa drużynowe i trzy indywidualne. Stawką jest utrzymanie prowadzenia w Pucharze Narodów, co na pewno nie będzie łatwym zadaniem.

Michał Bugno 

Autor na Twitterze:
Źródło artykułu: