PŚ: Pogoda zmorą skoczków! Sprawdź ile konkursów nie odbyło się

Odwołanie niedzielnej rywalizacji w Oslo nie było pierwszym takim przypadkiem w tym sezonie. Wcześniej nie odbyły się oba konkursy w Kuusamo, a w Klingenthal, Lillehammer, Bad Mitterndorf i Willingen pogoda również sprawiła sporo problemów.

W tym artykule dowiesz się o:

Niestety dla kibiców skoków przynajmniej częściowo sprawdziły się pesymistyczne prognozy dla stolicy Norwegii. Od kilku dni meteorolodzy ostrzegali, że w sobotę i niedzielę konkursy na Holmenkollbakken (HS134) może storpedować silny wiatr. W sobotę podmuchy na szczęście nie były tak mocne i konkurs drużynowy, mimo gęstej mgły, przeprowadzono zgodnie z planem. Dzień później nie było jednak już tak różowo. W niedzielę skoczkom znów towarzyszyła mgła, a do tego wiatr był zdecydowanie silniejszy. Po długiej walce z siłami natury organizatorzy w końcu poddali się i o 15:45 poinformowali o odwołaniu zawodów. Wcześniej nie udało się przeprowadzić do końca także serii próbnej.

Tym samym wróciły demony z początku obecnego sezonu. Wówczas niemal w każdym konkursie pogoda utrudniała przeprowadzenie rywalizacji. Na początek zmagań o Kryształową Kulę pod znakiem zapytania stanęły zawody w Klingenthal. Wszystko za sprawą jesiennej aury, jaka panowała wówczas w Niemczech. Ostatecznie Vogtlandarenę (HS140) udało się przygotować na weekend, dzięki czemu konkurs drużynowy i indywidualny rozegrano. Odwołano natomiast piątkowe treningi i kwalifikacje.

Tydzień po inauguracji nie odbyła się żadna oficjalna seria na Rukatunturi (HS 142) w Kuusamo. Przez cały weekend skoczkowie zdołali oddać tylko po jednym skoku w treningu. W czwartek i sobotę podmuchy wiatru były bardzo mocne. Z kolei w sobotę popsuł się system do mrożenia torów, co przy odwilży poskutkowało odwołaniem zmagań.

Kolejne konkursy w Lillehammer odbyły się, ale z dużymi problemami. Najpierw nie popisali się norwescy organizatorzy, których zaskoczył... opad śniegu. Po nocnej śnieżycy nie udało się na 10:00 rano w piątek przygotować obiektu do treningów i kwalifikacji. Serie przeniesiono na godziny wieczorne. Wówczas w Lillehammer zaczęło jednak wiać i ostatecznie rozegrano tylko serię próbną. Z kolei w sobotę przeprowadzono zaledwie jedną kolejkę (bez kwalifikacji) na skoczni normalnej. Niedzielna rywalizacja odbyła się na tym samym obiekcie, ale tym razem rozegrano już obie serie.

Po fatalnym początku sezonu pogoda od Niżnego Tagiłu (drugi weekend grudnia) zlitowała się nad skoczkami i organizatorami. Zaczynając od zawodów w Rosji, a kończąc na konkursie drużynowym w Willingen (pierwszy weekend stycznia) wszystkie konkursy, w tym całym 64. Turniej Czterech Skoczni, przeprowadzono bez przeszkód. Dopiero w rywalizacji zespołowej na Schattenbergschanze (HS137) rozegrano, ze względu na silny wiatr, tylko jedną serię.

Kolejne kłopoty towarzyszyły zawodnikom podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Złotego medalistę wyłoniono nie po czterech, a po trzech seriach. Finałowej kolejki nie udało się przeprowadzić, bowiem rywalizację zaczęła torpedować śnieżyca i coraz mocniejszy wiatr.

Kolejne problemy spotkały skoczków już w Oslo. O dziwo w tym sezonie nie było kłopotów w Sapporo. Na wietrznej Okurayamie przeprowadzono wszystkie zaplanowane konkursy.

Zaległości z Kuusamo zawodnicy odrobią w Lahti, gdzie zostaną rozegrane aż dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy. Kalendarz do końca sezonu jest już tak naładowany, że trudno spodziewać się, by włodarze FIS-u znaleźli jeszcze zastępstwo za odwołaną rywalizację w stolicy Norwegii.

Zobacz wideo: Kamil Stoch: Cały czas czegoś brakuje...

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: