Najbardziej niespodziewany zwycięzca: Anders Fannemel
Norwegowie w Sapporo przeżyli huśtawkę nastrojów. W sobotnim konkursie żaden z podopiecznych Alexandra Stoeckla nie zmieścił się w czołowej dziesiątce. Pierwotnie był w niej Kenneth Gangnes, ale po zakończeniu zawodów wicemistrz świata w lotach narciarskich został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. W niedzielę Norwegowie uśmiechali się już od ucha do ucha. Co prawda Gangnes był dopiero dwudziesty, ale świetnie kolegę zastąpili Fannemel i Johann Andre Forfang. Pierwszy z wymienionych wygrał niedzielne zmagania, bijąc w pierwszej serii rekord skoczni (143,5 metra). Z kolei Forfang zajął drugie miejsce, mimo że przez większą część pobytu w Azji borykał się z zatruciem pokarmowym.
Zobacz także: Forfang opowiada o swoich kłopotach zdrowotnych
Gol Milika w meczu Roda - Ajax. Zobacz skrót!
{"id":"","title":""}
[nextpage]
Największa sinusoida: forma Roberta Kranjca
Słoweniec przeszedł w Japonii drogę z nieba do piekła. Nie po raz pierwszy w karierze podopieczny Gorana Janusa świetnie odnalazł się na Okurayamie. W drugim piątkowym treningu Kranjec uzyskał aż 144,5 metra. Świetną formę główny zainteresowany potwierdził w sobotę, kiedy po dwóch identycznych skokach na 131,5 metra zajął trzecie miejsce. Dzień później mistrz globu w lotach z 2012 roku nie miał szansy powalczyć o kolejny sukces, bowiem... odpadł z rywalizacji już w kwalifikacjach. Przy mocnym wietrze pod narty urodzony w Lublanie skoczek osiągnął zaledwie 100 metrów i zajął 47. pozycję.
Zobacz także: Rekordowe loty w Sapporo
[nextpage]
Największa dominacja: reprezentacja Słowenii w sobotnim konkursie
Po pierwszych zawodach w Sapporo Goran Janus mógł chodzić z podniesioną głową. Jego podopieczni zdominowali rywalizację, zajmując całe podium. Dodatkowo w czołowej dziesiątce, na szóstym miejscu, znalazł się jeszcze Anze Lanisek. Zmagania, po raz ósmy w sezonie, wygrał Peter Prevc przed swoim bratem Domenem i kolegą z kadry Robertem Kranjcem. Jak trudno jest powtórzyć taki sukces, dobitnie pokazała niedziela. W drugim konkursie na Okurayamie żaden ze Słoweńców nie zmieścił się na podium. Peter Prevc był szósty, jego brat dziesiąty, a Robert Kranjec nie przebrnął eliminacji.
Zobacz także: Peter Prevc zarobił już ponad pół miliona złotych
[nextpage]
Najbardziej nieoczekiwana decyzja: dyskwalifikacje Kennetha Gangnesa i Richarda Freitaga
Tuż po zakończeniu sobotnich zawodów można było ogłosić, że Gangnes jest już o krok od Severina Freunda w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W pierwszym konkursie w Sapporo Norweg pierwotnie zajął czwarte miejsce, a Niemiec był sklasyfikowany, za sprawą upadku w drugiej serii, dopiero na 12. pozycji. Kilkadziesiąt minut po zakończeniu zmagań sędziowie poinformowali jednak o dyskwalifikacji dwóch skoczków z czołowej dziesiątki. Za nieprzepisowy kombinezon odpowiednio na 30. i 29. lokatę zostali przesunięci Gangnes i Freitag. Tym samym Freund zajął 10. miejsce, dzięki czemu nie stracił, ale jeszcze powiększył przewagę nad Norwegiem. Łącznie po zawodach w Sapporo, w PŚ podopieczny Wernera Schustera wyprzedza Skandynawa o 117 punktów.
Zobacz także: Norweskie media po weekendzie w Sapporo
[nextpage]
Najstarszy skoczek na podium: Noriaki Kasai
Reprezentant Japonii znów przeszedł do historii i to w dodatku na swoim terenie. W sobotę srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Soczi zajął czwarte miejsce. Dzień później Kasai spełnił jednak kolejne ze swoich marzeń i znów stanął na podium przed własną publicznością. W niedzielę Japończyk już po raz 58 znalazł się w czołowej trójce. Największe wrażenie robi jednak wiek, w którym główny zainteresowany osiągnął ten sukces. Podopieczny Tomoharu Yokokawy pobił swój własny rekord i jest jedynym skoczkiem na świecie, który stanął na podium w wieku 43 lat, 7 miesięcy i 25 dni.
Zobacz także: Wielka radość Noriakiego Kasai po konkursie
[nextpage]
Najlepszy z Polaków: Maciej Kot
Pochodzący z Limanowej zawodnik obecnie jest liderem polskiej reprezentacji. Brązowy medalista mistrzostw świata z Val di Fiemme i Stefan Hula jako jedyni z Biało-Czerwonych potrafili powtórzyć dalekie skoki z piątkowych treningów i kwalifikacji w konkursach. Kot zajął 12. i 13. miejsce. Z kolei Hula uplasował się na 16. i 14. pozycji. Z tej dwójki na większe oklaski zasłużył jednak skoczek AZS-u Zakopane. Ponad tydzień spokojnych treningów przed PŚ w Zakopanem świetnie wpłynęło na formę 24-latka. W dyspozycji z polskich i japońskich zawodów podopieczny trenera Maciusiaka może powalczyć o czołową dziesiątkę już podczas konkursów w Oslo.
Zobacz także: Kot i Hula uratowali honor Biało-Czerwonych w niedzielę
[nextpage]
Najbardziej niespodziewana informacja: propozycja z fińskiej kadry dla Łukasza Kruczka
Na skutek słabych wyników Polaków w tym sezonie, zwłaszcza Kamila Stocha, coraz bardziej zagrożona wydaje się być posada Łukasza Kruczka na stanowisku szkoleniowca Biało-Czerwonych. Nawet jeśli Polski Związek Narciarski nie przedłuży wygasającej wiosną tego roku umowy, trener nie będzie miał problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy. W weekend fińskie media poinformowały, że w orbicie zainteresowań ich związku na stanowisko nowego szkoleniowca skoczków tego kraju znajduje się właśnie Kruczek. Czy rzeczywiście już w przyszłym roku Polak będzie machał biało-niebieską chorągiewką z wieży trenerskiej?
Zobacz także: Łukasz Kruczek skomentował niedzielny fatalny start Kamila Stocha