Kilka dni temu w świecie skoków narciarskich doszło do prawdziwego wstrząsu. Reprezentacja Norwegii została przyłapana na oszustwie związanym z kombinezonami. Kilkadziesiąt minut później Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała o dyskwalifikacji Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Forfanga. Ten pierwszy stracił srebrny medal MŚ 2025 w konkursie na dużej skoczni.
Sprawa wciąż budzi ogromne emocje i zapewne jeszcze długo nie ucichnie. W poniedziałek (10 marca) Norweski Związek Narciarski ogłosił zawieszenie trenera kadry A, Magnusa Breviga, oraz szefa technicznego Adriana Liveltena (więcej przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Nowym - tymczasowym - trenerem został Bine Norcić, o czym Norwegowie poinformowali w poniedziałek po godzinie 16.00. Wygląda jednak na to, że znów się ośmieszyli. Jak donosi serwis Dagbladet, sam zainteresowany nic nie wiedział o decyzji federacji. W rozmowie z sport.pl potwierdził to osobiście.
- Nic o tym nie wiem, nikt ze mną nie rozmawiał. Nie wiem, jak doszło do tych ustaleń. Zostałem wcześniej wysłany do domu, do Słowenii. Planuję lecieć na Puchar Kontynentalny w Lahti - powiedział sam zainteresowany.
W późniejszej rozmowie z "Dagbladet", przeprowadzonej po godz. 18.00, podkreślił jednak, że poprowadzi drużynę podczas czwartkowych zawodów w Oslo. W międzyczasie otrzymał telefon od dyrektora sportowego kadry Jana-Erika Aalbu.
- W czwartek poprowadzę drużynę w Holmenkollen - poinformował.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)