Ryzyko nic nie dało. Polacy nie byli gotowi na decyzję sędziów

PAP/EPA / Geir Olsen / Foto Olimpik / Aleksander Zniszczoł / Thomas Thurnbichler
PAP/EPA / Geir Olsen / Foto Olimpik / Aleksander Zniszczoł / Thomas Thurnbichler

Podczas zawodów w Lillehammer FIS po raz pierwszy pozwoliła na zmianę kombinezonów między seriami. Polski skoczkowie, których cytuje "Interia", nie byli na to przygotowani - zaryzykowali i nie zabrali ze sobą zapasowych strojów.

Podczas zawodów w Lillehammer FIS ogłosiła, że zawodnicy mogą zmieniać kombinezony między seriami. To pierwsza taka decyzja w historii. Polacy przyjechali jednak z jednym kombinezonem na zawodnika, co ograniczyło ich możliwości.

Aleksander Zniszczoł, który zajął 25. miejsce, przyznał, że zmiana kombinezonu mogłaby pomóc. - Przy tym opadzie śniegu, jaki był, pomogłaby nam zmiana kombinezonu. Nie mieliśmy jednak kolejnego - mówił Zniszczoł, którego cytuje "Interia".

Paweł Wąsek, najlepszy z Polaków, zajął 23. miejsce i również wspomniał o wilgotnym stroju. - Zmiana kombinezonu mogłaby nam trochę pomóc w niedzielę. Nie miałem czasu zawiesić swojego stroju, by choć trochę przesechł i odparowała z niego woda - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Trener Thomas Thurnbichler stanął w kontrze do tych słów i stwierdził, że taktyka oszczędzania kombinezonów na dalszą część sezonu była korzystniejsza. - To nie strój zdecydował o wynikach naszych zawodników, ale inne sprawy - przyznał Austriak.

Przypomnijmy, że od bieżącego sezonu FiS wprowadziła nowe zasady, które mówią m.in. o tym, że w trakcie konkursu zawodnicy nie mogą zmieniać kombinezonu. Jest do dopuszczalne w wyjątkowych sytuacjach, jak właśnie przy opadach śniegu czy deszczu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty