Po wielu miesiącach oczekiwania rozpoczęły się zmagania w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Ci, którzy liczyli na udany start polskich zawodników, szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Mamy powtórkę z ubiegłego sezonu.
Wtedy Biało-Czerwoni byli tłem dla rywali. Podobnie jest także teraz. Po dwóch konkursach najwyżej sklasyfikowanym Polakiem w "generalce" jest Paweł Wąsek, który plasuje się na odległym, 17. miejscu.
Tak słabe wyniki to zaskoczenie dla Thomasa Thurnbichlera. Szkoleniowiec polskich skoczków pojechał do Lillehammer z wielkim oczekiwaniami. W rozmowie z portalem sport.tvp.pl przyznał, że czuje się rozczarowany.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
- Nie z powodu wyników, tylko bardziej, że przez trzy dni obecności tutaj nie zaliczyliśmy stałego progresu w górę. Pojawiły się wahania. Dziś, tak sądzę, chłopcy chcieli zrobić za dużo naraz. Pojawiło się pewne napięcie i to było widać szczególnie po Pawle Wąsku - mówił.
Austriacki trener wyjaśnił, że Wąsek, jak i Dawid Kubacki czy Aleksander Zniszczoł, popełnili błędy na rozbiegu. Okazję do poprawy Biało-Czerwoni będą mieli już w przyszły weekend w fińskiej Ruce. Wtedy to odbędą się dwa konkursy indywidualne.