Przedostatni weekend listopada to obecnie najbardziej wyczekiwany termin przez kibiców skoków narciarskich. Właśnie wtedy rozpocznie się nowy sezon zmagań w ramach Pucharu Świata.
Zawodnicy w pierwszej kolejności udadzą się do Norwegii, a konkretnie do Lillehammer. Mimo że nie spadł tam jeszcze śnieg, to organizatorzy robią co mogą i zapewniają, że zmagania odbędą się zgodnie z planem.
Przygotowania do sezonu nie były łatwe dla skoczków, którzy w międzyczasie doznali kontuzji. Do tego grona możemy zaliczyć Piotra Żyłę czy Kamila Stocha, ale także Austriaka Daniela Tschofeniga.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
- Bardzo pokrzyżowała plany (kontuzja - przyp. red.). Kiedy byłem tuż po naderwaniu mięśnia, myślałem, że minie kilka tygodni i będę znów w pełni sił do działania. Koniec końców, zajęło to dużo więcej czasu, niż oczekiwałem i wpłynęło na moje ćwiczenia i przygotowania do sezonu bardziej, niż wszyscy przewidywali - wyznał Tschofenig w wywiadzie dla skijumping.pl.
Mimo trudności Tschofenig zdołał wrócić do rywalizacji, odnosząc pierwsze w karierze zwycięstwo w zawodach Letniego Grand Prix w Hinzenbach. Podkreślił jednak, że zbliżający się sezon zimowy będzie dla niego pełen niewiadomych z powodu ograniczonej liczby oddanych skoków i przerwy spowodowanej kontuzją.
Austriak zwrócił uwagę na znaczenie pracy mentalnej w procesie powrotu do formy. - Praca mentalna jest kluczowa, zwłaszcza po kontuzji. Musiałem nauczyć się radzić sobie z presją i oczekiwaniami - przyznał Austriak, który wyraził także nadzieję na udany sezon, choć zaznaczył, że nie wie, na jakim poziomie go zakończy.
Skoczek podkreślił również, że dzięki wsparciu zespołu udało mu się wrócić na skocznię. Obecnie skupia się na dalszej rehabilitacji i przygotowaniach do sezonu zimowego, do którego pozostało już naprawdę niewiele czasu.