W tym sezonie Pucharu Świata polscy skoczkowie spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Wystarczy tylko wspomnieć, że najwyżej sklasyfikowanym z Biało-Czerwonych jest Aleksander Zniszczoł, który zajmuje 22. pozycję w klasyfikacji generalnej. W trzeciej dziesiątce plasują się również Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki.
Niepokojąca jest zwłaszcza słaba forma trzech liderów naszej kadry, którzy w ostatnich latach regularnie walczyli o czołowe lokaty. W związku z całą sytuacją coraz częściej pojawiają się głosy, że wraz z końcem sezonu ze stanowiskiem trenera powinien pożegnać się Thomas Thurnbichler. Stanowisko w tej sprawie zabrał również Adam Małysz, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" deklarował, że chce kontynuować współpracę z austriackim szkoleniowcem w dłuższej perspektywie czasowej.
- Będę za tym, że Thomas powinien zostać w Polsce. Rozpoczął pewien etap zmiany całego systemu. Musimy wziąć pod uwagę fakt, że to nie jest praca na jeden rok. Daliśmy kredyt zaufania Thomasowi. Wiemy, że trzeba zrobić zmiany od dołu tak, żeby nie tracić tylu zawodników między wiekiem juniora a seniora - przekazał.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
Małysz wyraźnie zaznaczył, że o przyszłości Thurnbichlera zadecyduje głosowanie, które przeprowadzi zarząd PZN. Niewykluczony jest również scenariusz, w którym Austriak będzie pracował z częścią kadry, a Stoch, Żyła i Kubacki zostaną objęci indywidualnym planem treningowym.
- Biorę pod uwagę, że to może już taki czas, że ci starsi zawodnicy nie będą pracowali jakoś całkiem oddzielnie od reszty, ale mimo wszystko więcej czasu spędzą w Polsce - przekazał prezes PZN.
Odrobinę nadziei w serca polskich kibiców mógł wlać występ naszych reprezentantów podczas zawodów w Lake Placid. W pierwszym konkursie szóstą pozycję zajął Aleksander Zniszczoł, a w drugim o podium otarł się Piotr Żyła, który ostatecznie ukończył zawody na czwartej lokacie.