Rok temu w Oberstdorfie po skokach Dawida Kubackiego i Piotra Żyły krzyczeliśmy z radości. Teraz po ich próbach w pierwszej serii, z ogromnym niepokojem czekaliśmy na to, co zrobią rywale w parze. A przecież Kubacki i Żyła nie walczyli z najmocniejszymi na świecie.
I było to dla Polaków szczęście w nieszczęściu. Gdyby trafili na silniejszych przeciwników, już po pierwszej serii spakowaliby sprzęt i finał oglądali w roli widzów. Trudno w to nawet uwierzyć, ale skoki Kubackiego na 112. oraz Żyły na 113. metr wystarczyły im jednak do awansu. Ich rywale Szwajcar Killian Peier oraz 18-letni Amerykanin Tate Frantz skoczyli bowiem jeszcze gorzej.
Próby Kubackiego i Żyły już na starcie 72. Turnieju Czterech Skoczni pozbawiły nas jednak jakichkolwiek złudzeń. Nadal brakuje im dużo do wysokiej formy. Nieco bliżej dobrej dyspozycji jest natomiast Kamil Stoch. W pierwszej serii paradoks polegał na tym, że trzykrotny mistrz olimpijski skoczył dalej (117 metrów) od kolegów z kadry, a musiał niemal do końca drżeć o to, czy będzie mógł oddać w piątek jeszcze jeden skok.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
Stoch okazał się w swojej parze słabszy od Lovro Kosa. Ostatecznie miał jednak czwartą najwyższą notę wśród szczęśliwych przegranych i awansował do finału. Zajmował jednak 24. pozycję. Co prawda na walkę z najlepszymi szans już nie było, ale otrzymał szansę na jeszcze jeden skok i znakomicie ją wykorzystał.
A co z pozostałymi Polakami? Maciej Kot, Aleksander Zniszczoł oraz Paweł Wąsek nie mieli większych szans w pojedynkach w parach. Przypuszczenia "na papierze" potwierdziły się na skoczni. Kot przegrał z Manuelem Fettnerem, Zniszczoł ze Stephanem Leyhe a Wąsek z Ryoyu Kobayashim. Cała trójka skoczyła też na tyle krótko, że nie znalazła się wśród pięciu szczęśliwych przegranych.
Jeśli jednak na półmetku Polacy rozczarowali, to co mieli powiedzieć Norwegowie o skoku obrońcy tytułu? Halvor Egner Granerud, który przed rokiem był poza zasięgiem w Oberstdorfie, oddał fatalny skok. Popełnił błąd przy wyjściu z progu i "spadł" na bulę. Przegrał nawet rywalizację w parze, mimo że jego rywal Giovanni Bresadola skoczył tylko 106,5 metra. Norweg wylądował jednak metr bliżej i już po pierwszej serii stracił jakiekolwiek szanse na obronę tytułu. Zajął 48. miejsce.
Granerud przyglądał się zatem tylko w roli widza temu, co działo się w finale. Najpierw obserwował Polaków, którzy skakali już na początku drugiej kolejki. I tym razem wreszcie można było z podziwem patrzeć na Biało-Czerwonych. Ci przeszli metamorfozę, wykorzystali dobre warunki wietrzne, jakie panowały na początku finałowej serii, i skakali daleko.
Zaskoczył przede wszystkim Stoch. W pięknym stylu, z lekkim wiatrem w plecy, wylądował aż na 133. metrze. Objął po swoim skoku prowadzenie i utrzymał go jeszcze przez kilka minut. Po skokach 10 zawodników ciągle prowadził i realizator pokazał Polaka, jako prowadzącego w zawodach. Takiego obrazka nie widzieliśmy dawno. Ostatecznie Stoch awansował aż o siedem miejsc i zakończył zmagania na 17. lokacie. To jego najlepszy wynik w sezonie.
Żyła i Kubacki także, pod względem odległości, znacznie się poprawili - uzyskując odpowiednio 132,5 oraz 130 metrów. Mizerne skoki z pierwszej serii nie pozwoliły im jednak znacząco odrobić strat i zakończyli zmagania pod koniec drugiej dziesiątki.
Sama końcówka konkursu trzymała mocno w napięciu głównie przez zmienny wiatr. Momentami podmuchów w plecy nie było prawie w ogóle, żeby po chwili niekorzystny wiatr mocno wzmagał się. Najlepsi na półmetku i jedni z głównych faworytów poradzili sobie jednak także w trudnych warunkach.
Ku uciesze ponad 25 tys. niemieckich kibiców, którzy zapełnili wszystkie miejsca na skoczni w Oberstdorfie, najlepszy okazał się Andreas Wellinger. W pierwszej serii Niemiec poleciał aż na 139,5 metra, a drugą próbą na 128. metr przypieczętował swój triumf i prowadzenie w 72. Turnieju Czterech Skoczni.
O 3 punkty z Niemcem przegrał Ryoyu Kobayashi, a na najniższym stopniu podium stanął Stefan Kraft, lider Pucharu Świata. Co ciekawe czwarty był wspomniany już Lovro Kos, który w piątek był rywalem Stocha w pierwszej serii konkursu.
Drugim przystankiem w 72. TCS będzie Ga-Pa. W sylwestra o 13:45 zaplanowano kwalifikacje, a w Nowy Rok o 14:00 konkurs.
Wyniki konkursu w Oberstdorfie:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Andreas Wellinger | Niemcy | 139,5/128 | 309,3 |
2. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 134,5/129 | 306,3 |
3. | Stefan Kraft | Austria | 132,5/125 | 298,9 |
4. | Lovro Kos | Słowenia | 123/139,5 | 289,7 |
5. | Marius Lindvik | Norwegia | 132/127 | 286,1 |
6. | Philipp Raimund | Niemcy | 128,5/135 | 286 |
7. | Karl Geiger | Niemcy | 133,5/122,5 | 285,4 |
8. | Jan Hoerl | Austria | 123,5/127,5 | 285,1 |
9. | Peter Prevc | Słowenia | 124,5/138 | 282 |
10. | Michael Hayboeck | Austria | 131,5/129 | 281,4 |
17. | Kamil Stoch | Polska | 117/133 | 267,9 |
27. | Dawid Kubacki | Polska | 112/130 | 247,8 |
28. | Piotr Żyła | Polska | 113/132,5 | 246,5 |
35. | Paweł Wąsek | Polska | 118 | 115,6 |
37. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 114,5 | 114,9 |
47. | Maciej Kot | Polska | 105 | 102,4 |