Na taki skok Stocha długo czekaliśmy. Ależ zaatakował

Getty Images / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Start Polaków na początek TCS w Oberstdorfie był prawie do zapomnienia. Nadzieje na lepsze jutro dał jednak finałową próbą Kamil Stoch. To był świetny skok, który pozwolił Polakowi na najlepszy wynik w sezonie. Sensacją dnia była klęska Graneruda.

Rok temu w Oberstdorfie po skokach Dawida Kubackiego i Piotra Żyły krzyczeliśmy z radości. Teraz po ich próbach w pierwszej serii, z ogromnym niepokojem czekaliśmy na to, co zrobią rywale w parze. A przecież Kubacki i Żyła nie walczyli z najmocniejszymi na świecie.

I było to dla Polaków szczęście w nieszczęściu. Gdyby trafili na silniejszych przeciwników, już po pierwszej serii spakowaliby sprzęt i finał oglądali w roli widzów. Trudno w to nawet uwierzyć, ale skoki Kubackiego na 112. oraz Żyły na 113. metr wystarczyły im jednak do awansu. Ich rywale Szwajcar Killian Peier oraz 18-letni Amerykanin Tate Frantz skoczyli bowiem jeszcze gorzej.

Próby Kubackiego i Żyły już na starcie 72. Turnieju Czterech Skoczni pozbawiły nas jednak jakichkolwiek złudzeń. Nadal brakuje im dużo do wysokiej formy. Nieco bliżej dobrej dyspozycji jest natomiast Kamil Stoch. W pierwszej serii paradoks polegał na tym, że trzykrotny mistrz olimpijski skoczył dalej (117 metrów) od kolegów z kadry, a musiał niemal do końca drżeć o to, czy będzie mógł oddać w piątek jeszcze jeden skok.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali

Stoch okazał się w swojej parze słabszy od Lovro Kosa. Ostatecznie miał jednak czwartą najwyższą notę wśród szczęśliwych przegranych i awansował do finału. Zajmował jednak 24. pozycję. Co prawda na walkę z najlepszymi szans już nie było, ale otrzymał szansę na jeszcze jeden skok i znakomicie ją wykorzystał.

A co z pozostałymi Polakami? Maciej Kot, Aleksander Zniszczoł oraz Paweł Wąsek nie mieli większych szans w pojedynkach w parach. Przypuszczenia "na papierze" potwierdziły się na skoczni. Kot przegrał z Manuelem Fettnerem, Zniszczoł ze Stephanem Leyhe a Wąsek z Ryoyu Kobayashim. Cała trójka skoczyła też na tyle krótko, że nie znalazła się wśród pięciu szczęśliwych przegranych.

Jeśli jednak na półmetku Polacy rozczarowali, to co mieli powiedzieć Norwegowie o skoku obrońcy tytułu? Halvor Egner Granerud, który przed rokiem był poza zasięgiem w Oberstdorfie, oddał fatalny skok. Popełnił błąd przy wyjściu z progu i "spadł" na bulę. Przegrał nawet rywalizację w parze, mimo że jego rywal Giovanni Bresadola skoczył tylko 106,5 metra. Norweg wylądował jednak metr bliżej i już po pierwszej serii stracił jakiekolwiek szanse na obronę tytułu. Zajął 48. miejsce.

Granerud przyglądał się zatem tylko w roli widza temu, co działo się w finale. Najpierw obserwował Polaków, którzy skakali już na początku drugiej kolejki. I tym razem wreszcie można było z podziwem patrzeć na Biało-Czerwonych. Ci przeszli metamorfozę, wykorzystali dobre warunki wietrzne, jakie panowały na początku finałowej serii, i skakali daleko.

Zaskoczył przede wszystkim Stoch. W pięknym stylu, z lekkim wiatrem w plecy, wylądował aż na 133. metrze. Objął po swoim skoku prowadzenie i utrzymał go jeszcze przez kilka minut. Po skokach 10 zawodników ciągle prowadził i realizator pokazał Polaka, jako prowadzącego w zawodach. Takiego obrazka nie widzieliśmy dawno. Ostatecznie Stoch awansował aż o siedem miejsc i zakończył zmagania na 17. lokacie. To jego najlepszy wynik w sezonie.

Żyła i Kubacki także, pod względem odległości, znacznie się poprawili - uzyskując odpowiednio 132,5 oraz 130 metrów. Mizerne skoki z pierwszej serii nie pozwoliły im jednak znacząco odrobić strat i zakończyli zmagania pod koniec drugiej dziesiątki.

Sama końcówka konkursu trzymała mocno w napięciu głównie przez zmienny wiatr. Momentami podmuchów w plecy nie było prawie w ogóle, żeby po chwili niekorzystny wiatr mocno wzmagał się. Najlepsi na półmetku i jedni z głównych faworytów poradzili sobie jednak także w trudnych warunkach.

Ku uciesze ponad 25 tys. niemieckich kibiców, którzy zapełnili wszystkie miejsca na skoczni w Oberstdorfie, najlepszy okazał się Andreas Wellinger. W pierwszej serii Niemiec poleciał aż na 139,5 metra, a drugą próbą na 128. metr przypieczętował swój triumf i prowadzenie w 72. Turnieju Czterech Skoczni.

O 3 punkty z Niemcem przegrał Ryoyu Kobayashi, a na najniższym stopniu podium stanął Stefan Kraft, lider Pucharu Świata. Co ciekawe czwarty był wspomniany już Lovro Kos, który w piątek był rywalem Stocha w pierwszej serii konkursu.

Drugim przystankiem w 72. TCS będzie Ga-Pa. W sylwestra o 13:45 zaplanowano kwalifikacje, a w Nowy Rok o 14:00 konkurs.

Wyniki konkursu w Oberstdorfie:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Andreas Wellinger Niemcy 139,5/128 309,3
2. Ryoyu Kobayashi Japonia 134,5/129 306,3
3. Stefan Kraft Austria 132,5/125 298,9
4. Lovro Kos Słowenia 123/139,5 289,7
5. Marius Lindvik Norwegia 132/127 286,1
6. Philipp Raimund Niemcy 128,5/135 286
7. Karl Geiger Niemcy 133,5/122,5 285,4
8. Jan Hoerl Austria 123,5/127,5 285,1
9. Peter Prevc Słowenia 124,5/138 282
10. Michael Hayboeck Austria 131,5/129 281,4
17. Kamil Stoch Polska 117/133 267,9
27. Dawid Kubacki Polska 112/130 247,8
28. Piotr Żyła Polska 113/132,5 246,5
35. Paweł Wąsek Polska 118 115,6
37. Aleksander Zniszczoł Polska 114,5 114,9
47. Maciej Kot Polska 105 102,4
Źródło artykułu: WP SportoweFakty