Oba konkursy indywidualne pań w Wiśle należały do Słowenek. W sobotę zwyciężyła Ursa Bogataj, a dzień później jej rodaczka, Nika Kriznar.
- To niesamowite uczucie stanąć na podium razem z Ursą i to dwukrotnie. Jesteśmy koleżankami z pokoju, śmiejemy się, że ona jest dla mnie jak siostra. Wywożę stąd same miłe wspomnienia, bo to jeden z najlepszych weekendów LGP w mojej karierze. Ten skok w pierwszej serii to coś, do czego dążę - wyjaśniła 22-letnia skoczkini.
W pierwszej serii Słowenka skoczyła 129,5 metra. Musiała jednak ratować się lądując na dwie nogi stąd niskie noty. To jednak wystarczyło, by uzyskać znaczącą przewagę nad rywalkami. Skok na 121 metrów przypieczętował triumf zdobywczyni kryształowej kuli z sezonu 2020/2021.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Myślę, że mogłam wyciągnąć jeszcze kilka metrów. Wyszłam z progu bardzo wysoko i w pewnym momencie po prostu się zatrzymałam, a lądowanie było katastrofalne. Odległość cieszy, ale można to było zrobić jeszcze lepiej - dodała z pokorą Kriznar.
Kolejne zawody z cyklu Letniego Grand odbędą się we Francji. Z kolei inaugurację zimowego sezonu Pucharu Świata zaplanowano na początek listopada w Wiśle. Skocznia pokryta będzie igielitem, ale tory najazdowe mają być wypełnione lodem.
- Lecimy do Courchevel. Mam nadzieję, że podobnie jak tutaj wrócimy do domu z uśmiechem na twarzy. Jeśli chodzi o rozbieg pokryty lodem to dla nas nie powinno to być problemem, bo testujemy to też na treningach. Liczy się to, że będzie więcej turniejów, co wpłynie pozytywnie na dyscyplinę - wyjaśniła Kriznar.
Zobacz również:
Polacy w szampańskim nastroju po Biało-Czerwonym konkursie. "Nie zmieniamy nazwy skoczni"
LGP. Dominacja w klasyfikacji. Piękny widok