Pierwszy mecz legionowianki przegrały w trzech setach, choć miały szansę, by wygrać przynajmniej dwa sety. W drugim prowadziły już 8:1, a w trzecim 5:0. Nie zdołały jednak utrzymać tych przewag.
- To było ciężkie spotkanie. Może presja, którą gdzieś czujemy. Zespół z Bydgoszczy nam wyraźnie nie leży w tym sezonie. Liczę jednak, że dojdzie do tego trzeciego spotkania u nas - przyznała Anna Bączyńska, skrzydłowa Legionovii.
To nie pierwszy raz, kiedy drużynie prowadzonej przez Piotra Olenderka set najpierw układa się po ich myśli, a potem wszystko sypie się niczym domek z kart na wietrze. Trudno wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje.
- Nie wiem, czy się za szybko cieszymy, ale mamy przestoje, których nie potrafimy wyeliminować z naszego grania. One zdarzają się w każdym meczu. Może Pałac miał więcej szczęścia? Chyba tak mamy, że dostosowujemy się do drugiego zespołu. Gdy gramy z drużynami wyżej postawionym w lidze, prezentujemy się lepiej - powiedziała Bączyńska.
Zawodniczka w tym sezonie gra na pozycji atakującej lub przyjmującej. W ostatnich meczach częściej pojawia się na boisku po przekątnej z rozgrywającą.
- Ja jestem rzucona raz na prawe, raz na lewe skrzydło. Trener szuka dla mnie odpowiedniego miejsca. Robi to tak, bym była optymalnie wykorzystana. Po prostu muszę grać na tej i na tej pozycji na sto procent. Nie chcę zawieść ani trenera, ani koleżanek - oznajmiła siatkarka Legionovii Legionowo
Drugie spotkanie ekipy z Mazowsza z Pałacem Bydgoszcz zaplanowano na godzinę 18:00 w środę. Jeśli ponownie lepszy okaże się Pałac, zapewni sobie utrzymanie w Lidze Siatkówki Kobiet. Noviankom pozostanie walka o miejsce w żeńskiej ekstraklasie w barażach z mistrzem I ligi, Energa MKS-em Kalisz.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać