Faworytem meczu finałowego był zespół z Civitanovy, nie tylko z powodu wyższej pozycji w tabeli, ale również dlatego, że grał swoje półfinałowe spotkanie trzy godziny wcześniej niż rywal. Do tego sobotnia rywalizacja Trydentczyków była dłuższa i bardziej męcząca, z pięciu setów aż cztery grali na przewagi.
Pierwszy set był jednak dosyć wyrównany, choć prawie od samego początku małą przewagę mieli faworyci. Pomógł im w tym mocno Osmany Juantorena, który swoim serwisem potrafi zniszczyć każdego przyjmującego. Obaj rozgrywający korzystali ze wszystkich opcji w ataku i większość akcji kończyła się szybko, niewiele było obron i kontr, nie było też skutecznych bloków. W końcówce seta w polu zagrywki pojawił się ponownie włoski Kubańczyk i to plus świetne rozegranie kontry środkiem wystarczyło jego drużynie do wygrania pierwszej odsłony.
Drugi set wyglądał bardzo podobnie do poprzedniego, tylko minimalną przewagę utrzymywali podopieczni trenera Angelo Lorenzettiego. Wyraźnie słabszym elementem trydentczyków był atakujący Jan Stokr, na jego szczęście ciężar ataku brali na siebie jego koledzy. W połowie drugiej odsłony zaczęło się pojawiać coraz więcej przedłużonych akcji, widać było, że statystycy przeanalizowali pierwszego seta i zasugerowali obrońcom lepsze miejsca. Mało która akcja kończyła się od razu, a niektóre kontrataki były naprawdę widowiskowe. Trentino zdołało utrzymać swoją przewagę do samego końca seta, ryzyko podejmowane na zagrywce przez zawodników Civitanovy nie przyniosło im sukcesu w końcówce.
W kolejnej partii nadal trwała wyrównana gra, choć tak jak w pierwszym secie małą przewagę utrzymywało Lube. W połowie seta przy zagrywce Cwetana Sokołowa zaczęli ją powiększać, bowiem w Trentino od początku spotkania brakowało skuteczności przy piłkach sytuacyjnych. W dalszej części gra trydentczyków zupełnie się już rozpadła i zagrywka Lanzy w aut zakończyła tę krótką partię.
ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę
Mimo bolesnej porażki w trzecim secie goście z Trydentu się nie poddali i podjęli walkę od samego początku następnej odsłony. Dość długo żadnemu zespołowi nie udawało się wyjść na prowadzenie, ale w połowie partii rywalom zaczęło odjeżdżać Lube, do czego przyczyniła się też trudna zagrywka Davide Candellaro. Widać było ogromną pewność siebie i mobilizację u siatkarzy Gianlorenzo Blenginiego. W końcówce tego seta na boisku rządziła już jedna drużyna, bowiem duet Juantorena - Sokołow grał jak z nut. Trentino nie umiało zatrzymać żadnego z nich, a co gorsza nie potrafiło wyprowadzić własnej akcji po swoim coraz słabszym przyjęciu.
To oznacza, że w środę 1 lutego zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów zagrają mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów ze świeżo upieczonym zdobywcą Pucharu Włoch.
Ola Piskorska z Bolonii
Cucine Lube Civitanova - Diatec Trentino 3:1 (25:21, 23:25, 25:15, 25:20)
Civitanova: Christenson, Sokołow, Juantorena, Kovar, Stanković, Candellaro, Grebennikov (libero) oraz Cebulj, Pesaresi
Trentino: Giannelli, Stokr, Lanza, Urnaut, Van de Voorde, Sole, Colaci (libero) oraz Antonow, Nelli, Mazzone