O meczu z ubiegłej kolejki powiedzielibyśmy, że był to jednostronny pojedynek wyraźnie wygrany przez Mineralne, ale trwał on jednak cztery a nie trzy sety. W trzeciej odsłonie ekipa znad Popradu stanęła i nie mogła się przemóc.
- Sama się dziwię, miałyśmy spadki koncentracji. I to się zdarza. Powinnyśmy były wrócić do swojej gry. W tym trzecim secie przeciwnik naskoczył na nas, ale w czwartym na szczęście było już "pozamiatane". Może to dlatego, że miałyśmy taki dzień, ale nie ma co się tłumaczyć - stwierdziła Anna Grejman.
Postanowiliśmy jednak nieco drążyć temat i zapytaliśmy, o co dokładnie chodziło.
- Rozmawiałam z "Sosną" (Justyną Sosnowską przyp. red.) i mówiłyśmy sobie, że nie zagrałyśmy w ogóle na swoim poziomie. Wypadłyśmy słabo. Na szczęście przeciwnik nas za to nie ukarał. Może gdyby się postawiły, inaczej by to wyglądało. To był taki dziwny mecz. Już przed rozgrzewką czułyśmy, że coś jest nie tak. Nie mogłyśmy się skoncentrować, myślami byłyśmy gdzieś indziej. Ciężko było się wdrożyć w grę - tłumaczyła przyjmująca Polskiego Cukru Muszynianki Enea.
Bardzo ważne spotkanie czeka jej drużynę w poniedziałek, kiedy to do Muszyny przyjedzie ekipa Budowlanych Łódź. Trzy miesiące temu w Atlas Arenie Mineralne nie mogły się odnaleźć i przegrały w trzech krótkich setach.
- Teraz na pewno jest motywacja. Cieszymy się, że gramy u siebie, bo to dużo daje. W Łodzi przegrałyśmy gładko, ale tamtejsza hala jest wielka, co mogło im pomóc. To, że akurat rewanż - i to w takim momencie sezonu - gramy u siebie, działa na naszą korzyść - oznajmiła Grejman.
Przed Polskim Cukrem Muszynianką Enea wciąż jeszcze jest szansa na to, by znaleźć się w półfinale Orlen Ligi. Jednak aby tak się stało, podopieczne Bogdana Serwińskiego muszą wygrać wszystkie trzy ostatnie mecze - nie tylko z Budowlanymi, ale i z nieobliczalnym ostatnio BKS-em Aluprofem Profi Credit Bielsko-Biała oraz KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, a także liczyć na dwie porażki Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza (dąbrowianki mają jeszcze jedno zaległe spotkanie z Impelem, a w ostatniej kolejce zagrają z Budowlanymi).
- My tak nie wybiegamy w przyszłość. Brzmi to może jak dyplomatyczna formułka, ale tak naprawdę jest. Nie gdybamy, bo może się okazać, ze będziemy mieć taki problem, jak w Legionowie, gdzie nie jakby nie byłyśmy sobą, a wtedy przeciwniczki nas ukarzą - oceniła zawodniczka.
Aktualny sezon w wykonaniu Mineralnych wygląda, jakby nie narzucano im przesadnej presji na wyniki. Z wypowiedzi naszej rozmówczyni, a także trenera Serwińskiego wynika, że miejsce w czołowej czwórce nie jest koniecznym obowiązkiem, choć wciąż jest ono dla klubu osiągalne.
- Presja jest zawsze, oczekiwania są wysokie, ale patrzmy też realnie. Są zespoły, które mają pieniądze i super składy, a u nas pod tym względem jest średnio. My też nie jesteśmy jakimiś juniorkami, choć patrząc na to, że w paru klubach stawia się teraz na młode zawodniczki, to ja czuję się przy nich staro - przyznała z uśmiechem Grejman.