Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w dużo lepszej sytuacji znajdowali się Francuzi, którzy dzięki środowej wygranej 3:1 nad Brazylią zapewnili sobie bardzo komfortowe położenie w grupie I. Do ukończenia jej na 1. miejscu wystarczyło im bowiem wygranie dwóch setów.
[ad=rectangle]
Z kolei Amerykanie, chcąc w ogóle myśleć o przedłużeniu swoich nadziei na awans do półfinału, bezwarunkowo musieli zwyciężyć z Trójkolorowymi za trzy punkty. Wówczas o ostatecznej kolejności w tabeli zadecydowałby stosunek setów bądź małych "oczek". - Musimy być bardziej pewni siebie - zaznaczył po czwartkowej przegranej 1:3 z Brazylijczykami David Lee, kapitan reprezentacji Stanów Zjednoczonych.
Szybko okazało się, że słowa doświadczonego środkowego nie były bezpodstawne. W inauguracyjnym secie meczu przeciwko Francji podopieczni Johna Sperawa błyskawicznie udowodnili, że nie należy ich przedwcześnie skreślać. Od samego początku bardzo dobrze grali blokiem, skutecznie ograniczając nim przede wszystkim poczynania Antonina Rouziera. Mimo słabej postawy atakującego to Les Bleus prowadzili jednak w pewnym momencie nawet 14:11, za sprawą znakomitej gry Earvina Ngapetha oraz kilku niewymuszonych błędów popełnionych przez amerykański zespół.
Wraz z biegiem pierwszego seta reprezentanci USA przestali jednak mylić się na potęgę, a zamiast tego zaczęli rewelacyjnie prezentować się w obronie. Kolejni francuscy siatkarze nie potrafili skutecznie wykończyć ofensywnej akcji, natomiast w tym aspekcie brylował Taylor Sander. Ponadto świetnymi zagrywkami popisał się Maxwell Holt, a po drugiej stronie siatki cały czas zawodził Rouzier. Wobec takiego obrotu spraw, Amerykanie wypracowali sobie pięciopunktową zaliczkę, by ostatecznie zwyciężyć 25:21.
Udane otwarcie wyraźnie dodało ekipie Stanów Zjednoczonych skrzydeł. Od pierwszych chwil drugiej partii to właśnie ona posiadała mniejszą bądź większą inicjatywę, której nie oddała już do samego końca. Pomimo niezbyt dobrej dyspozycji w ataku Matthew Andersona (4/14), zawodnicy Sperawa i tak prezentowali się w ofensywie znacznie lepiej niż Francuzi. Na lewym skrzydle ciągle brylował bowiem Sander, którego dodatkowo wydatnie wspomógł nowy gracz Asseco Resovii Rzeszów Thomas Jaeschke.
Trójkolorowi kompletnie nie potrafili z kolei znaleźć recepty na sforsowanie znakomicie funkcjonującego bloku rywali. Wobec nieporadności Rouziera, Toniutti próbował oprzeć siłę natarcia na Ngapecie i Kevinie Tillie, lecz obaj lewoskrzydłowi również byli dalecy od wysokiej skuteczności. Szkoleniowiec Laurent Tillie dał szansę gry drugiemu atakującemu Mory'emu Sidibe, ale ten również boleśnie zapoznał się z amerykańską ścianą rąk na siatce. Końcowy wynik drugiej odsłony, 25:22 dla USA, nie oddaje w pełni dominacji, jaką zwycięzcy ubiegłorocznej Ligi Światowej posiadali w tym secie.
Niepowodzenia w dwóch pierwszych partiach postawiła francuską drużynę. Przegranie trzeciego seta było bowiem dla niej równoznaczne z zakończeniem udziału w turnieju finałowym. I przez bardzo długi czas wszystko wskazywało na to, że tak właśnie się stanie. Les Bleus nie umieli w żaden sposób przełamać niemocy, która dotknęła ich we wcześniejszej części pojedynku, zaś rozpędzeni Amerykanie po prostu kontrolowali bieg wydarzeń. Zwiastunem klęski Francuzów był fakt, że totalnie "zagotowany" był Ngapeth. Na drugiej przerwie technicznej było już 16:11 dla USA. Emocje zaczęły się jednak dopiero później.
Rozpoczęły się one od niewymuszonych błędów amerykańskiej ekipy, a zakończyły na tym, że przebudziła się cała drużyna Trójkolorowych. Reprezentanci Francji nagle dużo korzystniej prezentowali się w obronie, a liczne podbite piłki dały im kolejne okazje do kontry. Cały tercet skrzydłowych Ngapeth-Rouzier-Tillie zaczął zamieniać na punkty kolejne otrzymywane wystawy posyłane od znakomicie grającego w tym fragmencie Benjamina Toniuttiego, dzięki czemu trzecia odsłona, po zaciętej końcówce, zakończyła się triumfem Francuzów 26:24. A warto dodać, że wcześniej Amerykanie nie wykorzystali jednej piłki meczowej.
Przed rozpoczęciem czwartego seta stały się zatem jasne dwie rzeczy. Po pierwszy, każda wygrana Francuzów eliminowałaby z turnieju USA, zaś każde zwycięstwo Stanów Zjednoczonych w stosunku niższym niż 25:13 sprawiło, że z imprezą pożegnają się Brazylijczycy.
Przed rozpoczęciem czwartego seta stały się zatem jasne dwie rzeczy. Po pierwsze, każda wygrana Francuzów eliminowałaby z turnieju USA. Po drugie, każde zwycięstwo Stanów Zjednoczonych w stosunku niższym niż 25:13 sprawiłoby, że z imprezą pożegnają się Brazylijczycy. Przebieg tej odsłony od początku przypominał sprytny scenariusz zakładający wyeliminowanie Canarinhos.
Za sprawą odzyskującego skuteczność Andersona Stany Zjednoczone szybko odskoczyły na 9:5 i już ani na moment nie oddały prowadzenia. Co prawda Francuzi parokrotnie zbliżali się do nich na dystans jednego punktu, ale za każdym razem, w takich okolicznościach, po chwili zdecydowaną inicjatywę znów przejmowali Amerykanie. Trójkolorowi popełnili w tej partii dużo pomyłek, z których niektóre dawały wiele do myślenia co do ich zaangażowania w prowadzenie walki do samego końca. Ostatnią partię, po szybującej zagrywce w pół siatki Francka Lafitte'a, 25:20 wygrali podopieczni Sperawa, którzy tym samym zakończyli zmagania w grupie I na 1. miejscu.
USA - Francja 3:1 (25:21, 25:22, 24:26, 25:20)
USA: Micah Christenson (5), Matthew Anderson (19), Taylor Sander (19), Thomas Jaeschke (8), David Smith (7), Maxwell Holt (6), Erik Shoji (libero) oraz Paul Lotman (1), David Lee, Russell Holmes.
Francja: Benjamin Toniutti (2), Earvin N'Gapeth (18), Kevin Le Roux (11), Antonin Rouzier (10), Nicolas Le Goff (7), Kevin Tillie (6), Jenia Grebennikov (libero) oraz Franck Lafitte (2), Yoan Jaumel, Nicolas Marechal, Mory Sidibe.
Końcowa tabela grupy I:
Pozycja | Drużyna | Mecze | Z-P | Sety | Punkty | Małe punkty (ratio) |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | USA | 3 | 1-1 | 4:4 | 3 | 197:191 (1.031) |
2 | Francja | 3 | 1-1 | 4:4 | 3 | 197:197 (1.000) |
3 | Brazylia | 3 | 1-1 | 4:4 | 3 | 200:206 (0.971) |
O klasyfikacji drużyn decydują kolejno: liczba zwycięstw, liczba punktów, stosunek setów, stosunek małych punktów, bezpośredni pojedynek pomiędzy zainteresowanymi rywalami.
#dziejesiewsporcie: Piękny lob bramkarza. Niestety, to gol samobójczy
Źródło: sport.wp.pl
2.Ale krytyka jaka na tym forum została wylana na siatkarzy USA była zupełnie nieproporcjonalna.
Nie wiem jaki jest sens utrzymywać reg Czytaj całość