Prawdziwym katem dla Pasów okazał się być Robert Kromm. Przyjmujący był nie do zatrzymania w ataku dla Resovii. Porażka rzeszowian sprawiła, że podopieczni Marka Lebedewa wskoczyli na pozycję lidera grupy C Ligi Mistrzów.
[ad=rectangle]
- Nie spodziewaliśmy się, że zagramy tak słabo. To wyglądało podobnie jak w Łodzi z Bełchatowem. Przeciwnik niestety to wykorzystał. Nikt sobie nie życzy oglądać takiej gry z naszej strony. Cały zespół zagrał słabo, to było widać. To nie przeciwnik wygrał, ale my przegraliśmy ten mecz. Być może czekają nas jakieś rozmowy. Mamy problemy i musimy natychmiast się z nimi uporać. Rywale zagrali bardzo dobrze, wykorzystali wszystkie nasze słabości - mówi Rafał Buszek.
Po słabym meczu w Atlas Arenie, rzeszowianie znów nie ugrali nawet seta w starciu z Berlin Recycling Volleys. Asseco Resovia Rzeszów niczym nie przypomina zespołu z początku sezonu. - Mecz ze Skrą nie miał wpływu na ten mecz, choć na pewno w głowie pozostał. W tym pojedynku wyglądało to podobnie. Największy problem jest z naszą grą. Musimy ją poprawić. W każdym elemencie zagraliśmy poniżej oczekiwań - twierdzi przyjmujący.
Przed ekipą Andrzeja Kowala kolejny trudny przeciwnik. W niedzielę, zespół ze stolicy Podkarpacia zmierzy się na Podpromiu z Cuprum Lubin. Beniaminek zalicza bardzo dobry sezon. Lubinianie mają w swoim składzie jedno z największych objawień sezonu, Dmytro Paszyckiego. - Na pewno z Cuprum Lubin będzie trudniej, niż w tym pierwszym meczu na inaugurację rozgrywek. Cieszyliśmy się wtedy z trzech punktów, to było pierwsze spotkanie dla beniaminka. Teraz lubinianie pokazują, że grają naprawdę dobrze. Z taką grą jak w meczu z Berlinem, na pewno ich nie pokonamy - przyznaje wychowanek Błękitnych Ropczyce.
AWF NA UR CZEKA NA NIEGO. DZIEKAN JUŻ ZACIERA RĘCE