Momentami niedzielne spotkanie Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna wyglądało jako starcie bokserów wagi średniej i ciężkiej. Tak wyraźna była różnica między postawą na parkiecie obu czołowych ekip Orlen Ligi. Zadowolony ze swojej ekipy Bogdan Serwiński w pomeczowej rozmowie podał przyczynę wybornej formy Muszynianki w pierwszych tygodniach nowego roku: - Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania i w mojej trenerskiej ocenie ten mecz przy pełnej koncentracji zespołu powinien się zakończyć wynikiem 3:0 dla nas. Tak się nie stało i przez to mieliśmy trochę kłopotów, ale po pierwsze, powtórzę, że nasze przygotowanie było bardzo dobre, poza tym turniej. który rozegraliśmy w Bazylei, był dla nas pomocny. Wiadomo, że okres świąteczny jest szalenie trudny, gdy chodzi o trening, stąd też padła decyzja o wyjeździe do Szwajcarii - wyjaśnił wieloletni szkoleniowiec zespołu znad Popradu.
Wprawdzie piąte miejsce (na sześć biorących udział drużyn) i jedna wygrana w rozgrywanym w Szwajcarii Top Volley International nie jest oszałamiającym wynikiem, ale wicemistrzowie Polski nie skupiali się na końcowym rezultacie: - Nie byliśmy w tym turnieju losowani, a rozstawieni przez gospodarzy; trafiliśmy do bardzo trudnej grupy z zespołem z Cannes i Galatasaray. Nasze nastawienie było takie, że niezależnie od końcowego wyniku traktujemy wszystkie spotkania jako treningowe. Po pierwszym meczu z RC Cannes, który był dużo słabszy w naszym wykonaniu, zagraliśmy naprawdę dobrą siatkówkę z zespołem tureckim. Następnie z Dinamem Bukareszt, choć może nie jest to jakaś potęga, ale w końcu to uczestnik Ligi Mistrzyń, przyszło nam zagrać bardzo dobre spotkanie. Chcieliśmy skonfrontować się z mocnymi zespołami, jako trener uważam, że tylko gra z najlepszymi ekipami, o wyższym potencjale sportowym daje możliwość postępu. Jakby nie było, jest to nauka także i dla mnie, kiedy po drugiej stronie na ławce trenerskiej siedzi Massimo Barbolini; można z tego spotkania wyciągnąć jakieś wnioski. Poza tym dla samych zawodniczek gra przeciwko takim siatkarkom jak Kubanka Calderon, nie mówiąc już o innych, pozwala im na analizę własnej postawy i robienie postępów. W siatkówce cała istota sprawy, niezależnie od tego, czy mowa o klubach czy reprezentacji, polega na mierzeniu się z przeciwnikiem stwarzającym trudne warunki. Tylko to daje szanse rozwoju - trener zdradził swój punkt widzenia.
Trzeci set spotkania dwóch MKS-ów zakończył się niespodziewanie zwycięstwem drużyny Waldemara Kawki. Nasz rozmówca przyznał, że obawiał się wtedy powtórki scenariusza z ostatniego meczu w 2012 roku w Sopocie, gdzie zagłębiowski MKS zdołał po dwóch straconych setach wygrać w całym spotkaniu. - Akcentowałem to bardzo mocno na odprawie; zespół z Dąbrowy Górniczej, niezależnie od wyniku seta czy meczu, będzie w którymś momencie grał dobrą siatkówkę, zwłaszcza po zmianach w składzie. Przy prowadzenie 11:7 w tym secie zaczęliśmy trochę grać tak, jakbyśmy mierzyli się z zespołem znajdującym się dużo niżej w tabeli. Przez to nasza gra drastycznie się posypała, bo w tamtym momencie mieliśmy 18 procent skuteczności w ataku i trudno mówić o tym, który element zadecydował o wygranej, bo wtedy o żadnym naszym elemencie nie było mowy. Na szczęście końcówka seta wróciła już do normy i chociaż przegraliśmy, pozwoliło nam to na dobre wejście w kolejna partię - ocenił Serwiński.
Na parkiecie było gorąco (także za sprawą sędziów, którzy swoimi decyzjami krzywdzili oba zespoły), ale i dąbrowskie trybuny były szczególnie zmobilizowane na pojedynek z Bankiem BPS Muszynianką. Klub kibica Tauronu MKS manifestuje, mówiąc delikatnie, brak sympatii do fanów klubu z Muszyny i od dawna twierdzi, że "jest tylko jeden MKS", czego wyrazem był przygotowany przez nich transparent, wieszczący mistrzostwo kraju dla Zagłębianek w 2013 roku. Trener Muszynianki daleki jest od wszelkich antagonizmów: - Nie wydaje mi się, żeby akurat tam były jakieś animozje między kibicami... Wiadomo, że miejscowi będą wspierać za swoją drużyną. Przynajmniej ja czuję się tu, w Dąbrowie Górniczej, przyjaźnie przyjmowany przez kibiców i nie sądzę, aby mój zespół miał jakieś inne odczucie w tym względzie. Nie ma tu jakiegoś szowinizmu, jest za to doping swojego zespołu. Wiadomo jednak, że różnie rzeczy zdarzają się na boisku i sędziowie, a czasem też i trenerzy, podnoszą fanom nieco ciśnienie. Nie tylko w ostatnim secie, wcześniej też były momenty, ale trudno jest doszukiwać się w nich wypaczenia wyniku. Przerwa świąteczna była dla wszystkich, dla sędziów też, dajmy im czas wrócić do rytmu - w swoim stylu zakończył trener Muszynianki.
facet miej honor podaj się do dymisji, wracaj do hal ( szkolnych)