Nie zostawiłem za sobą spalonych mostów - rozmowa z Piotrem Makowskim, trenerem Delekty Bydgoszcz

Piotr Makowski na początku czerwca objął funkcję pierwszego szkoleniowca bydgoskiego zespołu po odejściu Waldemara Wspaniałego. Zdecydowaliśmy się go więc zapytać, jakie były motywy takiej decyzji.

Adrian Dudkiewicz: Kiedy po raz pierwszy po zakończeniu poprzedniego sezonu szefowie Delekty złożyli Panu propozycję podpisania kontraktu?

Piotr Makowski: Po raz pierwszy oferta z bydgoskiego klubu pojawiła się...osiem lat temu i od tego czasu mocno namawiano mnie na zmianę barw. Jednak chciałem być fair wobec mojego poprzedniego zespołu i spytałem się, czy Delekta może poczekać do zakończenia rozgrywek w PlusLidze kobiet. Wtedy mogliśmy usiąść do rozmów, a Centrostal wiedział o moim odejściu i ma czas na znalezienie innego szkoleniowca. Jeszcze z męskim klubem nie mam podpisanego kontraktu, bo to nastąpi dopiero w najbliższych dniach. Nie zostawiłem za sobą spalonych mostów.

Rozumiem, że to będzie kontrakt bezterminowy?

- Tak ma to wyglądać (śmiech). Oby nie do pierwszych porażek.

Jak na Pana odejście z Centrostalu zapatrzyli się jego działacze, a w szczególności prezes Waldemar Sagan?

- Jak mówiłem już wcześniej, zaraz po zakończeniu sezonu ogłosiłem swoją decyzję. Oczywiście rozmawiałem również z szefami Centrostalu. Na pewno podpisując kontrakt z Delektą nie patrzyłem na sprawy finansowy, bo ponadto musiałem zrezygnować z pracy z reprezentacją. Chciałbym dalej prowadzić kadrę, choć moje chęci nie mają tutaj wiele znaczenia.

Na meczach Delekty na trybunach w Łuczniczce pojawia się zdecydowanie więcej widzów niż na Centrostalu. To także miało wpływ na Pana decyzję?

- Taki obiekt zapełnić kibicami jest niezwykle ciężko. Gdy w hali zjawi się cztery, pięć tysięcy osób to wygląda już nieźle, ale gdy jest około dwóch to już znacznie gorzej i ci fani gdzieś po prostu giną w tłumie. Dla trenerów równie ważna jest frekwencja i kto przychodzi na mecze. Jednak w minionym sezonie na Centrostalu na wybranych spotkaniach też mieliśmy dobrą widownię.

Jest jakaś różnica pomiędzy pracą z zespołem męskim i żeńskim?

- Dyscyplina jako siatkówka jest jedna i to się nie zmienia. Udowodnił to już na przykład Leszek Piasecki prowadząc nasze złotka, a potem siatkarzy. Nie ma wielkiej różnicy w prowadzeniu obu zespołów, a nawet łatwiej pracuje się z mężczyznami. Dlatego różne dywagacje na temat, czy przeniosę do Delekty coś z kadry kobiet to zupełnie inna dyskusja. Nie boję się ciężkich wyzwań i dam z siebie wszystko.

Może liczyć Pan na jakiś urlop w najbliższym czasie?

- Właściwie od trzech i pół roku nie byłem na żadnych wakacjach i podpisując kontrakt z Delektą to był jeden z warunków. Prowadząc dalej reprezentację Polski ponownie nie miałbym nawet czasu dla swojej rodziny. Chciałem jednak pracować blisko domu i mieć więcej czasu dla bliskich. Wcześniej ciężko było pogodzić wszystkie obowiązki.

Jak będą wyglądały pierwsze dni w nowej roli?

- 6 czerwca opracujemy plan przygotowań do nowego sezonu. Dopiero wówczas na spotkaniu prezesów PlusLigi poznamy nowy terminarz rozgrywek. Najważniejsze decyzje zapadły jednak po zakończeniu sezonu 2010/2011. Wówczas wspólnie z trenerem Waldemarem Wspaniałym dobieraliśmy odpowiednich zawodników do drużyny.

Źródło artykułu: