Stilon ze Stalą znów walczył przez pięć setów. Jedenasta wygrana drużyny Andrzeja Kowala

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski

Na otwarcie 21. kolejki PlusLigi po raz drugi w tym sezonie mieliśmy pięciosetowy pojedynek pomiędzy drużynami Cuprum Stilonu Gorzów a PSG Stali Nysa. Znów lepsi byli gorzowianie.

Mocne rozpoczęcie w wykonaniu gości, którzy od razu zanotowali asa serwisowego. Remigiusz Kapica miał też trochę szczęścia, bowiem piłka przetoczyła się po taśmie. Kamil Kwasowski szybko jednak wyrównał, omijając blok przyjezdnych. Na moment to ekipa z Nysy wyszła jeszcze na prowadzenie, ale blok, a potem akcja Seweryna Lipińskiego sprawiły, że inicjatywę przejęli gorzowianie.

Pojedynek toczył się jednak na styku i żadna z drużyn nie uzyskiwała większej przewagi. Co więcej, zespoły nie potrafiły zdobyć punktu przy własnym serwisie. Dopiero Kwasowski przełamał tę niemoc przy stanie 8:7, dobrze wykorzystując daną przez rywali szansę i precyzyjnie umieszczając piłkę przy linii bocznej.

To był początek serii Cuprum Stilonu Gorzów. PSG Stal Nysa nieco się pogubiła, a błąd odbioru w wykonaniu Zouheira el Graoui'ego dawał wynik 11:7. Po przerwie dla trenera Francesco Petrelli nysanie zdobyli tylko punkt, bowiem znakomicie funkcjonowała gorzowska obrona, a akcje kończyli Kwasowski i Chizoba Eduardo Neves Atu.

Różnica jeszcze wzrosła, co zaczęło przypominać pierwsze spotkanie tych drużyn w Nysie. Przypomnijmy, że w październiku Stilon triumfował po tie-breaku. Pierwsze dwa sety nie należały jednak do zbyt wyrównanych. Również i tym razem miejscowi wygrali ze sporą przewagą (25:17), jednocześnie notując ponad 60 procent skuteczności w przyjęciu oraz w ataku.

Drugą partię zdecydowanie lepiej zaczęli przyjezdni. Mocne serwisy Kapicy otwierały drogę do kontynuowania akcji, a te kończył chociażby Wojciech Włodarczyk. Jednak po błędzie przy serwisie do gry wrócili gorzowianie, przechodząc z 0:3 do remisu 3:3. Atakiem Mathijsa Desmeta ekipa Andrzeja Kowala wyszła na prowadzenie, które bardzo szybko zrobiło się trzypunktowe.

Na to jednak odpowiedział Kellian Motta Paes, przy którego serwisie udało się nie tylko odrobić straty, ale dwoma asami dał na moment prowadzenie drużynie Stali, dla której mecz ten miał ogromną wagę. Każdy punkt pozwoli im bowiem uciec od strefy spadkowej. Przed 21. kolejką PlusLiga nysanie zajmowali 13. miejsce z dorobkiem 17 punktów. Stilon z kolei  miał 25 "oczek", będąc dwie lokaty wyżej. Gorzowscy siatkarze nie zamierzali oddawać pola i znów zbudowali przewagę, aby zaraz potem ją stracić.

PSG przejęła inicjatywę, choć w końcówce ponownie doszło do wyrównania. Nie brakowało błędów po obu stronach, lecz więcej zimnej krwi zachował Chizoba Eduardo Neves Atu, dobrze obijając blok przeciwnika. To był też jednak dobry fragment gry Remigiusza Kapicy, który dał drużynie piłkę setową, a remis w meczu wywalczył pod siatką Dominik Kramczyński.

Również początek trzeciego seta okazał się bardziej udany dla przyjezdnych, jednakże tylko nieznacznie, bowiem nadal byliśmy świadkami wyrównanego boju. Z jednej strony strony El Graoui, a z drugiej Neves Atu. To oni byli liderami ataku swoich zespołów. Drużyna z Gorzowa objęła prowadzenie po błędzie nadepnięcia linii trzeciego metra przez graczy z Nysy. Do tego momentu minimalną przewagę mieli goście.

Walka toczyła się punkt za punkt. Podopieczni Petrelli nie dawali sobie szansy na rozegranie, serwując w siatkę, oddając Cuprum Stilonowi łatwe punkty. Przy stanie 19:19 ponownie w polu zagrywki zjawił się Motta Paes. Przerwa na żądanie trenera Kowala nie wytrąciła go z równowagi i Francuz zapisał sobie kolejnego asa, lecz już drugiego z rzędu się nie udało. Błędy zagrywki pojawiły się z kolei po gorzowskiej stronie.

Na żyletki toczyła się więc rywalizacja o wygraną w tym secie. Maksymilian Granieczny świetnie odebrał serwis Kapicy, a akcję skończył Kwasowski. Nie udało się jednak wykorzystać piłki setowej, zarówno pierwszej, jak i drugiej. W ważnym momencie asem punkt zdobył Kramczyński, ale i goście nie zakończyli tego seta, mając do tego dwie okazje. Wojnę nerwów i grę na przewagi ostatecznie 30:28 wygrali gorzowianie!

Na kilka chwil wstrzymano start czwartego seta z uwagi na zachowanie kibiców PSG Stali. Ci fani mieli powody do radości, gdy już gra ruszyła, bowiem ich drużyna prowadziła 3:0. Gorzowianie mieli szansę zniwelować ten dystans, ale nieźle funkcjonował blok gości. Ci utrzymywali minimalne prowadzenie, a z czasem wypracowali nawet cztery "oczka" różnicy.

Nie dziwi więc reakcja Andrzeja Kowala, który zaprosił do siebie swoich graczy. Kryzys trwał jednak dalej, a przewaga Stali urosła do siedmiu punktów. Szansę na grę dostał Robert Taht, nieco odmieniając oblicze Stilonu. Kilka akcji zepsuł z kolei Michał Gierżot, dając drugi oddech miejscowym. Ostatecznie jednak to właśnie ten zawodnik przyczynił się do zakończenia seta i remisu 2:2 w meczu. Zepsuta zagrywka Lipińskiego przy stanie 19:24 oznaczała, że będziemy mieli tie-breaka.

Po raz kolejny już tego dnia ekipa z Nysy świetnie zaczęła i Andrzej Kowal zażądał przerwy. Gospodarze ponownie potem dogonili. As serwisowy Kwasowskiego dał rezultat 4:4, a już po chwili czwarty punkt z rzędu zdobyli miejscowi za sprawą Nevesa Atu. Tym razem o czas poprosił Petrella i później znowu oba zespoły walczyły na równi.

Siatkarze obu stron do samego końca zapewniali emocje na najwyższym poziomie. Zmęczenie dawało się we znaki, więc nie obyło się bez błędów, lecz wynik na styku rozbudzał publiczność w Arenie Gorzów. Mniej konsekwencji w ostatnich akcjach wykazali gracze PSG Stali Nysa. Cuprum Stilon Gorzów nie wykorzystał pierwszej piłki meczowej, a do wyrównania 14:14 doprowadził Motta Paes. Francuz popełnił jednak błąd w obronie, a zaraz potem za mocny atak doprowadził do euforii trybuny w Gorzowie. Gospodarze wygrali 16:14, a w całym meczu 3:2, co jest ich jedenastym triumfem w PlusLidze.

Cuprum Stilon Gorzów - PSG Stal Nysa 3:2 (25:17, 22:25, 30:28, 19:25, 16:14)

Stilon: Desmet, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński, Todorović, Granieczny (libero) oraz Stępień, Lorenc, Strulak, Taht.

PSG: Kapica, Włodarczyk, Kramczyński, Motta Paes, El Graoui, Zerba, Szymura (libero) oraz Kosiba, Szczurek, Dulski, Gierżot.

MVP: Chizoba Eduardo Neves Atu

Komentarze (0)