W najważniejszym meczu Enea Cup 2011 w Inowrocławiu spotkali się starzy znajomi, którzy kwestię najważniejszych tytułów w kraju nad Wisłą rozstrzygały między sobą już nie raz. Sprawę Pucharu Polski ostatni raz w 2009 roku, kiedy w Olsztynie tryumfowały bielszczanki. Bogdan Serwiński ciągle w swoim dorobku nie ma zwycięstwa w finałowym meczu pucharowym. Mobilizacja była podwójna.
Trudno ujmować to w ten sposób, ale mistrz Polski sprawił niespodziankę... dostając się do finału. Mariusz Wiktorowicz w końcu miał do dyspozycji pełne zestawienie swoich zawodniczek i należycie z tego skorzystał. Jednak pierwsze akcje należały do najlepszej drużyny sezonu zasadniczego PlusLigi Kobiet. Muszynianki dobrze wykorzystywały Agnieszkę Bednarek-Kaszę oraz nieco słabszą postawę Karoliny Ciaszkiewicz. "Ciacho" nie radziła sobie z przyjęciem zagrywek Banku BPS i zeszła z parkietu już przy stanie 10:5 dla muszynianek. Na parkiecie pojawiła się Joanna Frąckowiak i okazała się dużym wzmocnieniem drużyny. Katarzyna Skorupa nie bała się często uruchamiać ją w ataku, co przynosiło kolejne oczka Aluprofowi i stopniowe niwelowanie strat. Kiedy tylko bielszczanki wyszły na prowadzenie, nie oddały już go do samego końca. Seta zakończył atak Natalii Bamber przy stanie 25:23.
Trener Serwiński długo myślał nad tym, jak poprawić grę swojego zespołu. Efektem tego była korekta w składzie. Katarzynę Gajgał zastąpiła Caroline Wensink i roszadę spokojnie można uznać za udaną. Już w jednej z pierwszych akcji Holenderka powstrzymała Annę Werblińską i doprowadziła do wyrównania (9:9). Oba zespoły w tej fazie meczu grały nierówno. Punkty zdobywane były seriami. Bank BPS odskakiwał na trzy oczka, by później zostać dogonionym. Sytuacja powtarzała się kilka razy. O zwycięstwie zadecydowały pomyłki komunikacyjne bielszczanek. To właśnie tych oczek zabrakło w końcowym rozrachunku, co sprawiło, że MKS doprowadził do wyrównania.
Prawdziwą kwintesencją finałowego starcia był set numer trzy, gdzie obie drużyny prezentowały niezwykle wysoki poziom. A zaczęło się dość niewinnie, bo od wysokiego prowadzenia Mineralnych. Pomyłka Frąckowiak sprawiła, że na tablicy świetlnej pojawił się wynik 12:7 na korzyść aktualnych wicemistrzyń kraju. Jednak ponowna, powolna pogoń Aluprofu dała rezultaty. Muszynianki mogą mieć duże pretensje do siebie, które ze stanu 21:18 doprowadziły do nerwowej końcówki.
Ta długimi momentami była kapitalnym widowiskiem. W rolach głównych występowały libero obu drużyn - Agata Sawicka oraz Mariola Zenik. Długie akcje lepiej układały się dla bielszczanek, ale ciągle brakowało postawienia kropki nad i. Swoje robił również trener Wiktorowicz, który bardzo dobrze szachował swoimi środkowymi - Jolantą Studzienną oraz Gabrielą Wojtowicz, które prezentowały bardzo dobry poziom. Końcówka należała do Bamber, która najpierw skończyła atak, a następnie seta punktową zagrywką. Ta akcja dała… 30. punkt drużynie z Bielska-Białej.
Można było się zastanawiać, czy taki obrót sprawy załamie Mineralne, czy też pobudzi do jeszcze większego zaangażowania. Na szczęście, dla dobra widowiska, Bank BPS po raz kolejny poderwał się do walki. Tym razem bez kapitan Aleksandry Jagieło, którą zastąpiła Kinga Kasprzak. Poprzednia odsłona kosztowała dużo sił mocno eksploatowany wcześniej zespół Aluprofu, stąd wyniki 10:5, 16:9 czy 18:11. Gdy wydawało się, że wszystko zmierza ku tie-breakowi rezerwowe z Bielska-Białej - Ciaszkiewicz, Wojtowicz oraz Anny Kaczmar i Podolec - wzięły się do pracy. Ze stanu 21:15 nagle zrobiło się 21:19 i trener Serwiński musiał prosić o dwa czasy dla swojej ekipy. Kto wie, co stałoby się, gdyby nie zepsuta zagrywka Bereniki Okuniwskiej przy stanie 22:21. Dwojąca się i trojąca Anna Werblińska nie dała rady zakończyć spotkania. Atak Debby Stam-Pilon zakomunikował kibicom, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie jeszcze jedna odsłona.
Początkowo nikt nie ryzykował, a ekipy grały akcja za akcję. Pierwsze dwupunktowe prowadzenie Aluprof objął przy stanie 7:5. Niezwykle trudną piłkę na siatce wywalczyła Karolina Ciaszkiewicz. Bardzo szybko reagował trener Serwiński, który od razu zaprosił swoje siatkarki do siebie. Przyniosło to spodziewane efekty, bo po trzech kolejnych akcjach to Mineralne były na prowadzeniu. Po zmianie stron zagrywka Holenderki Stam nadal siała spustoszenie w bialskich szeregach. Kluczowa okazała się akcja, gdy na tablicy widniał wynik 10:7. Akcja niemożliwych obron muszynianek zakończyła się punktem Aleksandry Jagieło. Kapitan Banku BPS popisywała się w najważniejszych momentach, kończąc decydujące piłki na wagę pierwszego w historii Pucharu Polski dla zespołu z Muszyny!
3:2 (23:25, 25:22, 28:30, 25:23, 15:9)
Bank BPS: Sadurek, Kaczor, Bednarek-Kasza, Gajgał, Jagieło, Stam-Pilon, Zenik (libero) oraz Śrutowska, Wensink, Kasprzak, Kaczorowska
BKS: Werblińska, Skorupa, Okuniewska, Ciaszkiewicz, Studzienna, Bamber, Sawicka (libero) oraz Frąckowiak, Kaczmar, Podolec, Wojtowicz
MVP: Joanna Kaczor