W tym roku trener reprezentacji Polski Nikola Grbić dał szansę wielu młodym zawodnikom. Mało kto jednak spodziewał się, że do kadry zostaną powołani nastolatkowie. 19-letni Maksymilian Granieczny to wielka nadzieja polskiej siatkówki, ale nie oczekiwał, że dostanie szansę debiutu tak wcześnie.
- Byłem zaskoczony i było mi bardzo miło. Trudno mi było w ogóle w to uwierzyć. To marzenie każdego. Wiem, że rywalizacja w Polsce jest bardzo zacięta - opowiada libero.
Z kolei najlepszy blokujący rozgrywek I ligi Jakub Nowak początkowo odrzucił połączenie od selekcjonera, bo dzwoniła do niego "jakaś Nikola". 19-latek myślał, że po prostu ktoś się pomylił.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
- Aż przeszedł mnie dreszcz. Byłem bardzo zaskoczony, ale też dumny z siebie. Czułem, że spełnia się moje dziecięce marzenie. Nie pamiętam sytuacji, kiedy szansę w kadrze dostał ktoś z pierwszej ligi - tłumaczy środkowy.
Szkoła życia
O Maksymilianie Graniecznym od dawna mówiło się, że to wielki talent. Był członkiem słynnej Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. W sezonie 2020/2021 dostał niepowtarzalną szansę. W wieku zaledwie 15 lat zadebiutował w Lidze Mistrzów.
- To były niesamowite emocje. Jeszcze byłem przecież młodzikiem. W każdym roku od tamtego momentu działy się u mnie takie rzeczy, o których mogłem tylko śnić, kiedy zaczynałem treningi - opowiada Granieczny.
Sport pojawił się w jego życiu już na samym początku. Był bardzo ruchliwym dzieckiem, więc rodzice postanowili go zapisać na jakieś zajęcia. Jako że prawie nigdzie w okolicy nie chcieli przyjmować tak małych dzieciaków, to padło na pobliski klub gimnastyczny - jedyny, który akceptował pięciolatków. Traf chciał, że w Radlinie Granieczny miał czasem okazję trenować pod okiem mistrza olimpijskiego.
- Akurat w Radlinie prezesem klubu jest ojciec Leszka Blanika. Mistrz olimpijski przyjeżdżał od czasu do czasu i nas obserwował, prowadził zajęcia. W tym wieku nie zdawałem sobie sprawy, jaką osobistością był Leszek Blanik. Teraz wiem, jak wiele zawdzięczam gimnastyce. Jestem bardziej mobilny, rozciągnięty, co zmniejsza ryzyko kontuzji - tłumaczy Granieczny.
Później jednak Granieczny zaczął rosnąć i trenerzy powiedzieli mu, że najpewniej będzie za wysoki na gimnastykę. Starszy brat Maksa trenował siatkówkę, a ich tata był siatkarzem-amatorem. Naturalnym krokiem było więc przejście do tego sportu.
Trenerzy od samego początku wiedzieli w nim ogromny potencjał. To doprowadziło go do debiutu w Lidze Mistrzów w wieku 15 lat, a rok później dołączył już do seniorskiego składu drużyny. Przebywał z takimi gwiazdami jak Tomasz Fornal, Benjamin Toniutti czy Jakub Popiwczak. Jednak najwięcej czasu spędzał z o 20 lat starszym Jurijem Gładyrem, z którym dzielił pokój na wyjazdach.
- Dla mnie cały pobyt w Jastrzębiu w tak młodym wieku był szkołą życia. Mieszkanie z Jurkiem w pokoju to był wielki benefit, wiele się od niego nauczyłem. Podpatrywałem, jak się zachowuje, z jak wielkim zaangażowaniem podchodzi do pracy. Otaczałem się takimi osobami i nauczyłem się, jak ważna jest presja, którą sam na siebie nakładasz na treningach - objaśnia Granieczny.
Człowiek bez kompleksów
Z kolei Jakub Nowak nie był aż tak na świeczniku, jak jego kolega. Trenerzy mówią jednak, że zawsze pokazywał ogromną determinację i widać było, że traktuje siatkówkę naprawdę poważnie. A wśród nastolatków nie zawsze to jest regułą.
- Pamiętam jak jeszcze jako młodzik przyszedł do trenera i zapytał się czy mógłby dołączyć do drużyny seniorów. Było widać, że ma wielkie ambicje i ma sportową bezczelność oraz determinację. Do tego ma charakter i wydaje mi się, że głowa wytrzymuje u niego sytuacje stresowe. To niezwykłe, że jest odporny psychicznie w tak młodym wieku - zachwala go jego klubowy trener Kamil Czapnik.
- Chciałem być coraz lepszy, grać na coraz wyższym poziomie. Może, dlatego byłem taki zawzięty? Lubię mieć wyzwania, a trenowanie ze starszymi to dla mnie sama przyjemność - objaśnia młody środkowy.
Jego koledzy z Lechii Tomaszów Mazowiecki szybko go polubili. Czapnik opowiada, że Nowak ma przebojowy charakter i swoim humorem bez problemu przełamuje bariery ze starszymi zawodnikami.
- Siatkówka jest sportem zespołowym i nie wyobrażam sobie, żeby z kimś się nie dogadywał. Lubię się śmiać, nawiązywać kontakty. Uważam, to za duży plus - opowiada Nowak.
- Po powołaniach zadzwonił do mnie Kajtek Kubicki (22-letni rozgrywający reprezentacji - przyp. red.) i powiedział, że nie wytrzyma ze mną na boisku - opowiada zawodnik Lechii. Dodaje jednak, że podczas meczu zachowuje się inaczej. - Wiem, kiedy trzeba zachować powagę - dodaje.
Podobnie jak w przypadku Graniecznego, w siatkówce znalazł się trochę przypadkiem. Trenował piłkę nożną, ale bardzo szybko rósł. Jego mama stwierdziła więc, że czas, by spróbował swoich sił w siatkówce. - Do dziś pamiętam moją pierwszą trenerkę, Małgosię Łosek. Moje początki były trudne, ale z czasem nabierałem techniki, siły - mówi.
Jego talent dość szybko zauważyły kluby z PlusLigi. Jednak mało który ryzykowałby wystawianie w podstawowym składzie wtedy 18-letniego siatkarza. Nowakowi nie odpowiadało siedzenie na ławce. Dlatego wybrał pierwszoligową Lechię Tomaszów Mazowiecki. - Dostawałem propozycję z PlusLigi, ale czułem, że chcę się jeszcze ograć - opowiada.
Przyjaciele podbiją kadrę?
Prywatnie Granieczny i Nowak to bardzo bliscy przyjaciele. Spędzili ze sobą wiele lat w młodzieżowych reprezentacjach Polski.
- Przyjaźnię się z Maksiem. Podczas zgrupowań kadry mieszkaliśmy razem w pokoju. Mogę z nim porozmawiać. Jest szczery, zabawny, bardzo łatwo idzie się z nim dogadać. Do tego ma bardzo duży zapał do gry i ciągle chce być coraz lepszym. Takimi ludźmi jak on trzeba się otaczać. Myślę, że to z nim będę sporo czasu spędzał na tym zgrupowaniu - opowiada Nowak.
- To już długa znajomość. Gramy razem w kadrze, a w rozgrywkach klubowych rywalizowaliśmy ze sobą jeszcze jako młodzicy. Dobrze razem się dogadujemy - dodaje Granieczny.
Eksperci mówią, że młodzi siatkarze jak Granieczny i Nowak zostali powołani po to, żeby Grbić ich sprawdził i ewentualnie dał im pograć podczas meczów towarzyskich oraz początkowych turniejów Ligi Narodów. Mało kto jednak daje im szansę na wyjazd na mistrzostwa świata. Czy sami siatkarze wierzą, że mogą pojechać na ten turniej.
- Bez wiary w życiu daleko bym nie zaszedł - mówi Granieczny. - Nie grałbym w Jastrzębiu czy Cuprum, więc wiarę mam zawsze. Zrobię wszystko, żeby jak najlepiej się zaprezentować i wierzę, że to pozwoli mi na jak najdłuższy pobyt w kadrze - dodaje.
- Do momentu, gdy nie dostałem telefonu z powołaniem, to nawet przez myśl mi nie przeszło, że może to się zdarzyć w tym roku. Mało kto się w ogóle tego spodziewał. Teraz nikt nie spodziewa się, że pojadę na mistrzostwa świata. Trzeba marzyć. Wierzę, że pokaże swoje umiejętności i jeśli Nikola Grbić uzna to za stosowne, to mnie powoła - podsumowuje Jakub Nowak.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SprotoweFakty
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)