Początek spotkania był wyrównany. Po ładnej akcji reprezentantki Chorwacji Mai Poljak, która skutecznie obijała bielski blok, mieliśmy remis po 3. To bielszczanki jednak w kolejnych akcjach musiały gonić przeciwniczki. Po niecelnym uderzeniu Joanny Frąckowiak BKS schodził na pierwszą przerwę techniczną ze stratą dwóch "oczek" (6:8). Dobra zagrywka Turczynek plus dobry blok sprawiły, że przewaga gości wzrosła do czterech punktów (8:12) i trener Grzegorz Wagner musiał wziąć czas na żądanie, aby zatrzymać rozpędzone siatkarki ze Stambułu. Niewiele to jednak zmieniło w obrazie gry. Polski zespół miał problem z wyprowadzaniem kontr i po ataku Jeleny Nikolić było już 10:18.
Nie do zatrzymania w ekipie ze Stambułu były skrzydłowe Jelena Nikolić oraz Maja Poljak, na których recepty w obronie nie mogły znaleźć gospodynie. Przy stanie 13:21 trener Wagner po raz kolejny poprosił swoje zawodniczki do siebie, aby jeszcze raz zmobilizować je do odrabiania strat. Bielszczanki po powrocie na parkiet zdobyły kilka cennych punktów, również po błędach przyjezdnych (przełożona ręka Poljak), lecz strata wciąż wynosiła minimum pięć "oczek". Polski zespół dobiła asem serwisowym reprezentantka naszego kraju Małgorzata Glinka-Mogentale. Turecki team wygrał pierwszą odsłonę do 18.
Na drugi set trener Wagner zdecydował się od początku wpuścić Karolinę Ciaszkiewicz. To właśnie ta przyjmująca dobrze serwując sprawiła, że jej koleżanki wykorzystywały przechodzące piłki (4:1). Wkrótce świetną akcję przeprowadziły gospodynie, gdy po dobrym przyjęciu i celnym dograniu piłki Natalia Bamber znakomicie uderzyła w wolne pole rywalek (6:3). Trener Giovanni Guidetti był bardzo zły na swoje podopieczne, które zaczęły popełniać proste błędy w obronie. Na przerwie technicznej skierował wiele mocnych słów pod adresem swoich zawodniczek.
Mistrzynie Polski miał też trochę szczęścia w kolejnych akcjach. Dopisało ono Berenice Okuniewskiej, która punktowała obijając blok rywalek, lecz po złym dograniu Katarzyny Skorupy. Turczynkom nadal przydarzały się proste błędy, jak dotknięcie siatki przy ataku Glinki-Mogentale (13:9). Po uderzeniu w taśmę Nikolić przewaga bielskich siatkarek wzrosła do pięciu punktów (15:10). Wprawdzie gospodynie miały chwile zawahania, gdy traciły kolejne punkty z rzędu, lecz kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Po kiwce Skorupy i ataku z krótkiej Jolanty Studziennej BKS ponownie odskoczył rywalkom (19:15). Bardzo efektowny był potrójny blok bielszczanek na Mai Poljak (22:16). W kolejnej akcji znakomite parady w obronie Aluprofu nie dały wprawdzie punktu tej drużynie, jednak pokazały wolę walki w zespole gospodyń, której brakowało w pierwszym secie. Po świetnym ataku Anny Werblińskiej BKS miał piłkę setową (24:20), mimo to dwa punkty z rzędu zaaplikowały polskiemu zespołowi Turczynki. Ostatnie słowo należało jednak do Studziennej, która popisała się znakomitym blokiem.
Początek trzeciej odsłony to ponownie wyrównana rywalizacja i wymiana ciosów z obu stron. Dopiero Werblińska dała sygnał swoim koleżankom do przejęcia inicjatywy w drugim secie. Najpierw skutecznie atakowała, a wkrótce zaliczyła asa serwisowego. Po uderzeniu z obejścia Studziennej BKS prowadził 8:5. Siatkarki VakifGünes niebezpiecznie zbliżyły się na jeden punkt do mistrzyń Polski (10:9), stąd kolejna, długa i piękna akcja dająca punkt gospodyniom była im bardzo potrzebna. Trener Guidetti wściekał się przy linii bocznej na swoje zawodniczki za nieskuteczną grę, co jego podopieczne musiały usłyszeć, bowiem szybko wzięły się do roboty i odrobiły straty do BKS (14:16).
Po bloku Mai Poljak na Ciaszkiewicz przewaga przyjezdnych urosła do czterech punktów. Turczynki prowadziły 19:15. Bielski zespół stanął w tej sytuacji przed trudnym zadaniem odrobienia wysokiej straty, mimo iż na początku seta miał kilku punktową przewagę. Poljak szybko wybiła bielszczankom wygraną w trzeciej partii z głowy, gdy po jej świetnym ataku z drugiej linii było 18:24. Aluprof przegrał ostatecznie seta 18:25.
W grę gospodyń wdała się nerwowość na początku kolejnej partii. Dwa błędy z rzędu i zepsute zagrywki sprawiły, że mistrzynie Polski przegrywały. Do tego dobrze funkcjonujący blok rywalek zatrzymywał kontry podopiecznych Grzegorza Wagnera. Mylić zaczęła się Okuniewska, która w pierwszych trzech odsłonach zaprezentowała się z bardzo dobrej strony (10 punktów). Po złym ataku Frąckowiak strata mistrzyń Polski wynosiła już cztery punkty (7:11). Trzeba przyznać, że gościom sprzyjało również szczęście, jak po akcji Poljak. Turczynki prowadziły 16:11 i bielszczanki znalazły się w trudnej sytuacji.
Mimo to jeszcze raz podniosły rękawicę. Wprowadzone przez Wagnera zmienniczki zrobiły to, co do nich należało. Po uderzeniu z prawego skrzydła Werblińskiej było już tylko 15:17. Wkrótce najlepsza zawodniczka BKS znakomicie zaatakowała z drugiego skrzydła i zrobiło się 17:18. W końcówce partii bielskie siatkarki próbowały jeszcze odrabiać straty, i emocji nie brakowało, jednak Turczynki utrzymały bezpieczny dystans i wygrały 25:21.
BKS Aluprof: Katarzyna Skorupa, Anna Werblińska, Berenika Okuniewska, Jolanta Studzienna, Natalia Bamber, Joanna Frąckowiak, Agata Sawicka (libero) oraz Karolina Ciaszkiewicz, Gabriela Wojtowicz, Anna Kaczmar, Magdalena Matusiak, Iwona Waligóra
VakifGünes TTelekom: Gözde Sonsirma, Maja Poljak, Kirdar Cemberci, Jelena Nikolić, Małgorzata Glinka-Mogentale, Bahar Toksoy, Gizem Güresen (libero) oraz Güldeniz Önal, Melis Gürkaynak
Sędziowie: Martin Hudik (Czechy), Ralph Barnstorf (Niemcy)
Widzów: 1400