Szef sędziów komentuje błędy arbitrów. Jasna deklaracja

Materiały prasowe / Plusliga / Jakub Popiwczak intensywnie protestował po ostatniej akcji
Materiały prasowe / Plusliga / Jakub Popiwczak intensywnie protestował po ostatniej akcji

Arbitrzy drugiego meczu finałowego PlusLigi znaleźli się w ogniu krytyki po tym, jak w decydującej akcji nie dostrzegli błędu ustawienia po stronie gości. Przewodniczący Wydziału Sędziowskiego w rozmowie z TVP Sport odniósł się do zamieszania.

- Z punktu widzenia interpretacji przepisów gry sprawa jest oczywista: był błąd ustawienia. W najbliższych dniach będziemy dyskutować o ewentualnych sankcjach. Będzie też podsumowywany cały sezon i przyznanie uprawnień na kolejny - powiedział Wojciech Maroszek zapytany o kontrowersje w końcówce drugiego meczu finałowego Plusligi.

Do zamieszania odniósł się również kwalifikator Andrzej Lemek, który w wywiadzie dla telewizji TVP Sport wyjaśnił również kontrowersję, która miała miejsce kilka minut wcześniej. Przy stanie 22:23 dla zawiercian, o przerwę poprosił Marcelo Mendez, jednak nie mógł skorzystać z okazji do rozmowy z zawodnikami. To wzbudziło emocje u Norberta Hubera, który za niesportowe zachowanie został ukarany żółtą kartką.

- Trener Marcelo Mendez poprosił o czas po gwizdku sędziego - zgodnie z przepisami go nie dostał. Od tego zaczęło się napięcie. Szkoleniowiec popełnił błąd, ponieważ czekał z decyzją o czasie za długo. Drugi sędzia nie mógł mu udzielić przerwy - wyjaśnił Andrzej Lemek.

ZOBACZ WIDEO: Wcześniej o tym nie mówił. "Dałem jej pieniądze. Oszukała mnie"

- W ostatniej akcji meczu nastąpiło zamieszanie z ustawieniem. Rozmawiałem z arbitrami po meczu. Powiedzieli mi, że nie byli pewni w stu procentach czy błąd miał miejsce, czy nie. Zdecydowali się puścić tę akcję. To była pomyłka. Arbiter to też człowiek. Ma prawo się pomylić. Po tym wszystkim doszły do głosu emocje - to w końcu finał mistrzostw Polski. Ich skala, jak się okazuje, była jeszcze większa, niż pokazały to kamery - przyznał kwalifikator drugiego meczu finałowego.

Według naocznych obserwatorów spotkania, po ostatniej akcji meczu, miało miejsce jeszcze jedno skandaliczne wydarzenie. Trener przygotowania fizycznego ekipy mistrza Polski miał bowiem naruszyć nietykalność cielesną komisarza zawodów, Waldemara Kobieni. Rzecznik PLS, Kamil Składowski przyznał, że w tej kwestii należy spodziewać się konsekwencji, bowiem informacja o incydencie znalazła się w pomeczowym protokole. Protestu w sprawie wyniku nie zgłosił natomiast kapitan ekipy gospodarzy Benjamin Toniutti.

Czytaj także:
Afera po finale polskiej ligi. Kadrowicz cytuje słowa sędziego
Awantura po finale w Polsce. Nagranie ukazuje, co się działo

Komentarze (1)
avatar
Leon
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Bzdury . Arbiter ma prawo się pomylić ,ale po to ma cały system powtórek i kamer ,żeby błąd naprawić . Nie naprawił . Oczywiście że w świetle wyniku trzeciego meczu to nie wypaczyło sensu gry Czytaj całość