Awantura po finale w Polsce. Nagranie ukazuje, co się działo

Materiały prasowe / Plusliga / Jakub Popiwczak intensywnie protestował po ostatniej akcji
Materiały prasowe / Plusliga / Jakub Popiwczak intensywnie protestował po ostatniej akcji

Siatkarze Aluronu CMC Warty dzięki wygranej 3:1 w Jastrzębiu Zdroju pozostają w grze o tytuł mistrza Polski. Po ostatniej akcji drugiego meczu finałowego doszło do wielkiej awantury z udziałem zawodników i sztabu szkoleniowego ekipy gospodarzy.

Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie po przegranej na własnym parkiecie 0:3, powrócili do gry o tytuł mistrza Polski. Podopieczni Michała Winiarskiego w sobotni wieczór triumfowali w Jastrzębiu Zdroju 3:1, doprowadzając do trzeciego meczu w rywalizacji finałowej.

Emocji w walce o złoto nie brakowało. Wyniki trzech z czterech partii ważyły się niemal do ostatnich piłek. Kulminacyjny moment mieliśmy w końcówce czwartej odsłony. Przy prowadzeniu zawiercian 23:22 o czas poprosił Marcelo Mendez. Arbitrzy, mimo sygnalizacji, rozbrzmiewającej także podczas akcji, nie zdecydowali się przerwać gry. Punkt zdobyli goście, a protestujący Norbert Huber ukarany został żółtą kartką.

Przysługujący czas, argentyński szkoleniowiec wykorzystał przy stanie 22:24. Chwilę później, przy piłce meczowej doszło do kolejnego zamieszania, tym razem w związku z ustawieniem przyjezdnych. Komentatorzy stacji Polsat Sport tuż przed rozpoczęciem akcji sygnalizowali, że błędnie ustawiony na boisku był Miguel Tavares Rodrigues. Arbitrzy jednak nie zdecydowali się zainterweniować.

Ostatecznie punkt na wagę zwycięstwa zdobył Trevor Clevenot, doprowadzając do remisu w rywalizacji finałowej. Z pomyłką arbitrów nie mógł pogodzić się Jakub Popiwczak, który błyskawicznie pojawił się przy drugim arbitrze - Bartłomieju Adamczyku. Dołączyli do niego Benjamin Toniutti i Marcelo Mendez. Intensywne protesty nie przyniosły jednak efektów.

Po kilkudziesięciu sekundach doszło do przepychanek na boisku. Komentujący to spotkanie Wojciech Drzyzga przyznał, że jeden z członków sztabu szkoleniowego popchnął komisarza zawodów Waldemara Kobienię, który pojawił się na placu gry aby wręczyć statuetkę Bartoszowi Kwolkowi. Ostatecznie jednak zawodnicy podziękowali sobie za grę. Całe zamieszanie pozostawiło jednak spory niesmak.

Czytaj także:
Niebywałe czego dokonał. Francuz przejdzie do historii PlusLigi

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz usłyszał przykre słowa od dawnych kolegów. "Strasznie mnie to zabolało"

Komentarze (5)
avatar
brak brak
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Sędziowie uczciwi wygrali ci co mieli wygrać, piłkarski poker 
avatar
Tomasz Zajger
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie bronię Jastrzębia, ale błąd sędziów ewidentny. Już podczas serwisu Popiwczak sygnalizuje błąd ustawienia, a sędziowie głusi i ślepi. Po co zasady i regulaminy skoro para sędziów tworzy swoj Czytaj całość
avatar
szakal
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kobienia, i wszystko jasne. Rozliczył się już z sądem za wałek na M Ś w Katowicach ?? Teraz kolejny. 
avatar
cadi
27.04.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Najwidoczniej buńczuczne Jastrzębie ma problem , kiedy przegrywa. Najpierw w Rzeszowie z "obrażającym" kibicem ( coś mu udowodniono ?!!!!), a teraz z ...całym światem, który jest przeciw jastrz Czytaj całość